Nikogo nie muszę przekonywać, że Zbylu to utalentowany producent, w dodatku mocno ostatnimi czasy rozchwytywany. Wyrobił sobie charakterystyczny styl i chwała mu za to. Problem tylko w tym, że wydana w kwietniu zeszłego roku płyta producencka "Operacja: Sampling" jest tego stylu dopiero poszukiwaniem, w efekcie czego jej bezkonkurencyjność w 2011 roku na polu producentek wynika wyłącznie... z braku konkurencji.
Bo co z tego, że Zbylu wyszukuje mega sample, skoro rzadko kiedy ciekawie je tnie i jeszcze rzadziej fajnie obrabia? Co po tym, że basy płyną niby elegancko, jeżeli w każdym numerze brzmią podobnie (podobnie niewyraźnie)? Co wynika z tego, że wygrywa jakieś melodie na klawiszach, kiedy na dobrą sprawę tylko "W biegu 2" cokolwiek na tym zyskuje? I czym w obliczu pokracznych i chaotycznie porozstawianych hi-hatów, shakerów etc. są uderzające jak trzeba stopy i werble? No właśnie...
Nie jest to kwestia niedopracowania - raczej braku wyczucia i smaku. Tych tutaj bardzo brakuje. I mimo że kilka kawałków przyjemnie funkuje (wspomniane "W biegu 2", "Dla moich ludzi"), parę następnych udanie relaksuje ("Zwolnij"), a jeszcze kilku innych w gruncie rzeczy słucha się bez najmniejszego zgrzytu zębów ("Lubię"!), to jednak całość pozostawia bardzo wiele do życzenia.
Podobnie ma się rzecz ze zwrotkami. Rozstrzał raperów jest dość spory, pojawiły się nawet tak cenione postaci jak Jot, Te-Tris czy Duże Pe, niemniej żaden z nich nie wybił się zdecydowanie ponad przeciętność. Jasne, KęKę momentalnie zdobywa przychylność, anonimowy Bartold pojechał bardzo ładnie, Solar podobnie, a Procent za sprawą wersu "gdy liżę cipkę swojej dziewczynie, czuję, że żyję" stał się nieśmiertelny. Ale to wszystko mało. Szczególnie przy nijakich Numer Razie czy Ariallu, i dowodach na to, że najlepszy temat można zagadać ogranymi komunałami.
Pewnie moja krytyka jest aż zbyt mocna i nie do końca sprawiedliwa. Niestety, nic nie poradzę na to, że po kozackich bitach na Warszafskim Deszczu czy ALOHA 40% oczekiwałem dużo więcej. Refleksja może być tyko taka: Zbylu po prostu zbyt szybko postanowił wydać materiał sygnowany własną ksywą. Ale, ale - co cię nie zabiję, to cię wzmocni. Pierwsze koty za płoty i trójka na szynach.