Jakoś tak jest z płytami których wyczekujemy, że głód rosnący w miarę zbliżania się kolejnych dat wydania bywa niezaspokojony. Nauczony doświadczeniem starałem się nie oczekiwać zbyt dużo od "Cats and Dogs", na które czekałem od momentu przebrzmienia ostatniej nuty z "The Weatherman".
Niektórzy z was mogą pamiętać, że jestem psychofanem DiLAted Peoples. Nadal jednak ciężko jest mi dojść do jednoznacznej konkluzji - czy drugie LP Evidence'a jest majstersztykiem czy kolejnym monotonnym, przehype'owanym, podziemnym wydawnictwem? Chciałbym więc otworzyć pod tym artykułem dyskusję na temat "Cats & Dogs", może pomoże wam ona zdecydować się, czy zakupić fizyczną kopię krążka.
Kilkanaście kawałków (trzynastego brakuje jak tegoż piętra z WTC), kilkaset celnych wersów od EV i jego gości. Gości nieprzeciętnych i różnorodnych, ale wszystkich ich łączy doskonałe zgranie się z gospodarzem. Slug, ALC, Prodigy czy Rakaa nie dziwią. Zawsze byli świetnym urozmaiceniem, nigdy tłem dla nawijek Evidence'a. Niespodzianką jest Rae, który kolejny raz potwierdza swoją wszechstronność - jest dobry na feacie z Bieberem i bardzo dobry na niezależnym legalu. Roc Marciano po raz kolejny upewnia nas, że trzeba mieć na niego oko, a raczej ucho.
Świetnie dobrani goście na świetnie dobranych bitach (Strangers!) od najlepszych producentów z całych Stanów Zjednoczonych. Czy sam gospodarz stanął na wysokości zadania? Flow niezmienne, nienaganna dykcja, nie ma ani jednego niezrozumiałego słowa. Mimo, że ten raper jest zawsze uśmiechnięty na koncertach, jego teksty takie nie są. Są raczej melancholijne ("Late For The Sky", "I Don't Need Love"), czasem klasyczne ("You") , czasem dające do myślenia jak słowa mało którego rapera ("Well Runs Dry", "To Be Continued..." - jeśli ten miał nie wejść na płytę, to ja chcę usłyszeć inne odrzuty). Otrzymujemy płytę piękną, ale czegoś w niej brakuje. Czy jest to optymizm "Chase the clouds away" czy może bangerowość "Mr. SlowFlow", ciężko mi określić.
Tak jak do pierwszej solówki i płyt Dilated - będę do niej wracał. Jednak jedyna możliwość powrotu do tej płyty, to puszczenie jej w całości, albo przynajmniej w dużej części. De facto jest to koncept album, mroczna kontynuacja "Weatherman LP". Nieodłączną częścią okazują się bonusy z iTunes, polecam więc przysłuchać się "Sleep Deprivation" i "Good Times" wyprodukowanym odpowiednio przez ALC i Statika.
Ta płyta nie przysporzy autorowi wielu nowych fanów, nie zawiedzie jednak starych. I o to chyba Evidence'owi chodziło - chciał pokazać co potrafi bez zbędnych fajerwerków, zrobić album który będzie podobał się przede wszystkim jemu. Jestem teraz pewien, że mogę zaufać jego smakowi w kwestii muzyki i nie obawiam się o kolejne produkcje. Obym tylko nie musiał na "Directors of Photography" i StepBrothers czekać tak długo!
A teraz - wyzywam was, podajcie słaby kawałek z tej płyty i uzasadnijcie wybór, żeby usprawiedliwić lepiej niż ja, czemu daję tej płycie 5, a nie 6.