Wakacje kojarzą mi się z trzema rzeczami. Pierwsza z nich to browar - uzasadnienie jest zbędne. Druga - jezioro (jak wyżej).
A trzecia to - może być zaskakujące - Opole i
nie jest szczególnie ważny fakt, że nigdy w życiu tam nie byłem, skoro takie płyty jak ta Okolicznego Elementu trafiają idealnie w mój letni gust.Trudno docenić w pełni nowy Okoliczny, jeśli nie zna się kilku innych wydawnictw, do których nawiązują chłopaki na "Schodach donikąd". Musimy cofnąć się w czasie aż do 2003 roku, kiedy to Dinal wydał "Kasetę Demonstracyjną". Później, w 2006, było "W strefie jarania i w strefie rymowania", będące pierwszym longplayem chłopaków, po którym to stali się ikonami podziemia dla ludzi lubujących się w oldschoolowym brzmieniu i gęstym nawarstwianiu rymów. Za to w 2008 wjechał OE z "Pierwszą Rozgrzewkową" - EPką przesiąkniętą klimatem Opola i smakiem Balsamu. Kluczem do zrozumienia nowego materiału jest wyłapanie smaczków w postaci follow-upów do tych dzieł, ale nie tylko ich - nie można zapominać choćby o Chuck D. Freshu i Wiadroskładzie.
Dla tych, którzy znają te płyty jak własną kieszeń, zadanie jest o tyle proste, że ilość rzeczonych nawiązań jest doprawdy imponująca. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że okoliczni uczynili sztukę z odświeżania własnych nagrań za pomocą tych premierowych. Takie działanie może wkurzać postronnych, ale wzbudza ogromny szacunek u wiernych słuchaczy, czekających długi czas na nowe materiały. Dla mnie osobiście największą siłą klasycznego Dinala był szacunek dla tradycji, objawiający się w zatrzęsieniu wersów z klasyków polskiego poletka. I tak jak na OE - "Follow-up Follow-upa Follow-upem Poganiał".
"Schody" to nie tylko sama muzyka i teksty, o których jeszcze powiem - to także specyficzny humor, który odnajdziemy na każdym opolskim wydawnictwie, na jakim udzielają się członkowie Dinal Teamu. Ujawnia się on w hejtowaniu studenciaków w sweterkach, ale nie tylko. Każdemu z Was polecam uważne śledzenie blogów zarówno Okolicznego, jak i indywidualnych (choćby Wankeja czy Urbka) - można wyłapać masę perełek, które jednak niektórych odrzucą. Mnie oswajanie się z odlotami chłopaków zajęło kilka dobrych lat (a mam ich tylko 19). Wskazówka - po zielonych specyfikach lepiej wchodzi!
Myli się ten, kto do "SD" podchodzi z przeświadczeniem, że jest to płyta tylko i wyłącznie letnia. No tak, to materiał idealny na najbliższych kilka miesięcy, ale i w tak luźnych klimatach zdołali przemycić sporo treści poważniejszych, skłaniających do myślenia nie tylko przy zimnym Balsamie. Szukają "kodów do gierki, a ta gierka to życie" jak w "To chyba nie tak" (piękny follow do T.Love!), jednak najbardziej przemawiają do mojego rozkminiania w "Trzeba dalej iść". Nin-jah to Nin-jah, więc ci, którzy zabiegają o nowego Wankeja w jego osobie, powinni usiąść i odczekać, aż im przejdzie.
Liryka chłopaków jest na poziomie, który nigdy się nie nudzi. Flow... Dobry, wyrobiony styl od tylu lat, rozpoznawalny już w całym kraju. Nie chcę tu opisywać wszystkich featów, bo to mija się z celem (sami posłuchacie), ale Lilu po raz kolejny wbiła mi do głowy, że WdoWa może być jednak nr 2, a nie 1 wśród płci pięknej w naszej rapgrze, a swoimi oboma featami staje się poważną kandydatką do gościnnego występu roku.
Mej-producent w różnych kombinacjach i pod różnymi ksywkami (swoją drogą bardzo zabawnymi) to nadal mistrz podziemia, jeśli chodzi o pętle. Trudno mi na szybko odnaleźć drugiego bitmejkera (kinga?), który potrafiłby w takiej ilości utworów nie znudzić, a do tego balansować swobodnie między najlepszym wajbem a nutą sentymentalności i zadumy. I tylko szkoda, że mało z mejowych bitów pójdzie w świat i zachwyci jeszcze więcej ludzi. A przecież już nie jest aktualne hasło: "zna nas garstka, tylu ma nas gdzieś".
Korzystając z okazji, trzeba wspomnieć też o Urbku - wystarczył jeden bit, żeby rozwalił. Bądźcie spokojni, nie wychodzi z formy.
Niech najlepszym podsumowaniem tej płyty będą dwie rzeczy: 1) mało kto robi tak sugestywne i ciekawe skity, 2) "Drzewa Andzi" zjadły całe Grube Jointy 2. Przed Dinal Teamem zawsze chapeau bas. Zasłużona czwórka, i to z plusem.
ŚciągnijMirror