Gdzie najlepiej promować swoją muzykę? Czy granie rapu w radiu pomaga w dotarciu do nowego odbiorcy i przynosi odpowiedni dochód? A może najlepiej...
Subiektywne Top 19 - ulubione numery AD 2010
kategorie: Hip-Hop/Rap, Podsumowania roku
dodano: 2011-01-14 20:00
przez: Daniel Wardziński
(komentarze: 76) 
Subiektywnych wynurzeń popkillerowych redaktorów ciąg dalszy. Tym razem o zasięgu bardziej globalnym. Przekrój spory, niektóre z wyborów z pewnością dla wielu kontrowersyjne, ale zanim napiszecie komentarz, przeczytajcie tytuł posta. Ze zrozumieniem. Trzy razy. Tymczasem do dzieła...
Kolejność przypadkowa.
Fat Joe ft. Young Jeezy "Slow Down (Ha Ha)" - często działa mi na nerwy, ale jak już zrobi singiel na miarę swoich możliwości to nie ma co zbierać. Scoop DeVille potwierdził swoją klasę, a Fat Joe nie zwykł marnować tego typu bitów. Definitywnie jeden z najlepszych singli tego roku.
Atmosphere "Scalp" - wyobraźnia Sluga zawsze napawa mnie na przemian przerażeniem i podziwem. Plastyczny, wciągający storytelling osadzony na bicie, który tylko potwierdza fakt, że Ant jest jednym z najlepszych i najbardziej niedocenianych producentów na Świecie zarazem. Bóg chyba naprawdę kocha tych brzydali.
X.O. "Blah, Blah" - kiedy Oddisee pojawia się na jakimś albumie daje 95% szans na kozacki numer. Praktycznie się nie myli, a tym bardziej na płycie swojego dobrego zioma z Diamond Districts. Pięknie wyprodukowany, śmierdzący winylem singiel, który powinien zrobić tysiąc razy więcej zamieszania niż zdołał.
DJ Wich & Rasco "Grizzly" - gdyby cały album był utrzymany na poziomie tego singla, mielibyśmy klasyk. Rasco jako profesor mikrofonu pokazał się najlepiej jak mógł, Wich jako producent zaprezentował Europę więcej niż godnie. Polecam serwować sobie z bardzo prostym, ale sugestywnym teledyskiem.
Reks "Self Titled" - jeśli jesteśmy przy profesorach mikrofonu, to pora na nową zmianę. Przegapiłem moment w którym Reks z niezłego rapera zmienił się w wymiatacza, ale ten singiel wskazuje na to jednoznacznie. Szykujcie się na lutową masakrę spod znaku ShowOff.
Nas & Damian Marley "Nah Mean" - nawet tak dojrzały album jak "Distant Relatives" potrzebuje swojej siły przebicia. "Nah Mean" rozbujałoby wszystko... klubowe parkiety, woskowe słupy pod ścianą, kluby, budynki, miasta... Ogień straszliwy.
Reflection Eternal "Ballad Of The Black Gold" - wydawało mi się, że czasy, kiedy BlackStar grał u mnie po pięć godzin dziennie minęły bezpowrotnie, a seria rozczarowań Kwelim zniechęciła mnie do niego na dobre. To co Hi-Tek zrobił na "RPM's" to wielka maestria, a Kwa wytoczył najcięższe ze swoich conscious-dział i trafił do mnie w 100%.
Curren$y ft. Trademark Da Skydiver, Young Roddy "Roasted" - nie wiem ile razy w tym roku skatowałem ten numer, ale na pewno wiele. Ten bit to jedna z lepszych rzeczy jakie wyprodukowano w 2010. Sposób w jakim poruszają się po nim ci trzej przejarani kolesie (a szczególnie Young Roddy!) to powiew leniwej świeżości, który nie nudzi się nawet przy setnym odsłuchu.
Wiz Khalifa "In The Cut" - mój osobisty hymn wakacji. "Kush & OJ" to rzecz, którą zajarałem się tak jak niczym już dawno. Przez miesiąc Wiz praktycznie nie schodził z głośników. "In The Cut" w swojej przebojowo-imprezowej naturze to rzecz, która mogłaby lecieć w nich bez końca.
Big Boi "Daddy Fat Sax" - z Outkastu zawsze wolałem Big Boia, a jego nowy album tylko potwierdził wysoką klasę. "Daddy Fat Sax" otwierające "SLL:TSOCD" to jak najlepszy arguement potwierdzający fakt, że Lucjusz jest nie tylko w pierwszej lidze, ale w czołówce jej tabeli. Mistrz.
Chiddy Bang "Old Ways" - Xaphoon Jones to jeden z szerzej patrzących producentów nowej fali. Oczywiście "Opposite Of Adults" to lead-singiel z "The Preview" i nawet polskie rozgłośnie katują go bez litości, ale zrobił wokół siebie szum jeszcze w 2009. "Old Ways" ze swoim morderczym wejściem basu to kolejny z ośmiu fantastycznych numerów na albumie.
Kanye West "All Of The Lights" - po co pisać o tym numerze, skoro można go słuchać? "All Of The Lights" to hicior, który trafi do wszystkich pomimo tego, że nie jest rozmemłany i ugrzeczniony. Więcej w tym popu niż rapu, ale co z tego?
Cypress Hill ft. Daron Malakian "Trouble Seeker" - nowy album Cypressów jest daleki od klasy ich największych klasyków, ale w konwencji nu-metalowo/rap-rockowej wciąż są świetni. Ten numer to taki ogień, że niekiwanie głową jest praktycznie niemożliwe. Czekałem na coś takiego od "Skull & Bones".
J. Cole "Who Dat" - jeśli wchodzić na scenę to tak. Scena w klipie w której Cole wychodzi z Fayetteville u sporej rzeszy ludzi na całym Świecie musiała wiązać się z podnoszeniem szczęki z podłogi. Jeśli ktoś miał co do niego jakieś wątpliwości, po tym mieć ich nie powinien.
Professor Green "Jungle" - niesamowity jest ten Brytol, choć moim zdaniem ten singiel zjada całą resztę albumu. Rap miejski w wersji wyspiarskiej, z hardkorowym zacięciem i autentyzmem. Trzeba znać!
Too $hort ft. Baby & Jazze Pha "Checking My Hoes" - wiek go nie dotyczy. Nie zmienia się od lat. Robi rap tak jak chce i jest w tym konsekwentny jak nikt, ale żeby taki numer w 2010? Zajaweczka stuprocentowa.
The Roots ft. Blu, P.O.R.N., Dice Raw "Radio Daze" - gdybym dziś pisał recenzję "How I Got Over" dałbym jej szóstkę bez mrugnięcia okiem. Najlepszy album Rootsów od "Tipping Point", a to tylko jedna z rewelacyjnych perełek, których na albumie jest bez liku.
Wiz Khalifa ft. Nesby Phips "Supply" - dowód na to, że bit nie musi mieć miliardów ścieżek, żeby porywać. Piękne zamknięcie mistrzowskiego "Kush & OJ" i numer, który przez skillsy autorów broni się sam. Wiz nie potrzebuje lepszych argumentów na swoją obronę... Zresztą przed kim ma się bronić?
Freddie Foxxx "Gang Starr Bus" - kolejny z numerów, których nigdy nie datowalibyście na 2010. Przekozacki, oldschoolowy bit Preemo, pięknie przejechane zwrotki ukazujące kulisy tourów Gang Starra. Jak dla mnie klasyk od pierwszego przesłuchania.
Strony