Marcin Flint podsumowuje dekadę

dodano: 2011-01-09 15:00 przez: Mateusz Natali (komentarze: 32)
Wczoraj przedstawiliśmy wam przygotowane specjalnie dla Popkillera zestawienie najlepszych płyt roku 2010 w opinii Marcina Flinta. Dziś piszącego m.in. dla Życia Warszawy/Rzeczpospolitej, Przekroju czy Machiny a przez lata będącego najostrzejszym i najbardziej kontrowersyjnym piórem polskiego rap-dziennikarstwa.

Podsumowanie dekady to coś nad wyraz trudnego, każącego zebrać i porównać skrajnie różne albumy z okresu 10 lat. Jak wybrnął z tego Flint i które krążki ze świata i z Polski uznał za najwybitniejsze (póki co) w tym millenium?

Ostatnia dekada: ŚWIAT

1. OutKast "Speakerboxxx/Lovebelow" - Gracz i poeta, a raczej mistrz z jeszcze większym mistrzem. Przeszłość i przyszłość czarnej muzyki na dwóch fenomenalnych krążkach.

2. Kanye West "College Dropout" - Mięciutko, melodyjnie, z polotem, hiperharmonijnie, a jeżeli chodzi o rap wówczas jeszcze świeżo. Prawdopodobnie najprzyjemniejszy album poprzedniej dekady. I początek supremacji producenckiej Westa. Mówią, że szedł na skróty, ale takiego wyczucia nie miał później już nikt.

3. Masta Ace "Disposable arts" / "A Long Hot Summer" - Kapitalne, klasyczne bity, wciągająca historia i klarownie, bezpretensjonalnie nawinięte zwrotki na stałym, wysokim poziomie. Dobre na każdą porę dnia i nocy. Jego spuściznę efektownie podjął Fashawn.

4. Jay-Z "Black Album" - Album, który krzyczy światu "ten, kto mnie nagrał, może sobie pozwolić na absolutnie wszystko". Każdy kawałek jest jak kolejny rozdział pisanej z nieograniczaną niczym swobodą książki. Rap totalny, który nie przekracza jednak nigdy granicy dobrego smaku.

5. RJD2 "Deadringer" - Dla ostatniej dekady był tym, kim Shadow dla poprzedniej. Słuchasz podkładu, a czujesz się jak byś oglądał trzymający w napięciu film. Z duszą i warsztatem.

6. Atmosphere "Lucy Ford LP" - Uwielbiam Sluga, ale z czasów kiedy bliżej był emo, niż "prawdziwej szkoły". Oszałamiająca szczerość, autoironia, doskonały, literacki niemal portret niszczącego uczucia plus bardzo solidna produkcja.

7. Sole "Selling Live Water" - Anty hip-hop, który wstrzymuje pracę serca. Nie wiem co musiałbym zrobić, żeby poczuć się jak po pierwszym przesłuchaniu "Selling Live Water". Wylecieć w kosmos? Odkryć Atlantydę? Przeżyć smierć kliniczną? Ja też - jak Sole - nigdy nie brałem lekcji od hip-hopowych faszystów. Myślę, że żaden inny album nie otworzył mnie tak mocno na alternatywę, a zarazem nie pozwolił widzieć w miejskiej muzyce czegoś więcej.

8. Talib Kweli "Eardrum" - Ten album to jak "Greatest Hits" Taliba Kweli. A to jeden z raperów, którego słucham nieruchomo, nie robiąc przy okazji absolutnie nic. Ten facet ma poukładane w głowie lepiej ode mnie i wykłada po profesorsku. Żadnych zbędnych słów, żadnych słabych bitów., do tego parę hymnów

9. Blackalicious "Blazing Arrow" - Hip-hop u szczytu swojej ambicji, korzenny a zarazem kreatywny. Gift of Gab to najsprawniej działająca maszynka do rozkładania bitów na składniki pierwsze. Czasem nie wierzę, że jest człowiekiem.

10. The Game "Documentary" - Wzorcowa komercyjna płyta, cała śmietanka przebojowych producent i każdy, dosłownie każdy kawałek, idealny na singiel. Stawiam to na półce obok "2001" Dr. Dre.

Ostatnia dekada: POLSKA

1. Eldo "Człowiek, Który Chciał Ukraść Alfabet" - Hip-hop wiele razy próbował dojść na Parnas. Tym wyjątkowym razem dotarł. I to przy akompaniamencie bogatych, lejących się jak miód bitów. Stopień uwrażliwienia i otwarcia Eldoki będzie mnie zdumiewał już zawsze. "C.K.C.U.A." jest dowodem, że magia istnieje.

2. DonGuralesko "Drewnianej Małpy Rock" - Poznań stał się kolejnym stanem Ameryki. Ten album był dla mnie polskim odpowiednikiem "Documentary" The Game'a. Niby nic takiego, a nie mogłem przestać słuchać. To na pewno najczęściej słuchana przeze mnie polska płyta hip-hopowa. Same single, niszcząca produkcja, mistrzowsko poklejone wersy.

3. DonGuralesko "Totem Leśnych Ludzi" - Patrz polskie płyty roku.

4. Fisz/Emade "Heavi metal" - Wiedziałem, że ktoś odrobi wcześniej czy później lekcję z oldskulu, ale nie spodziewałem się, że Waglewscy zrobią to tak zajebiście. To electro, ten brud, ta zachwycająca toporność, te retrospekcje, te sentymenty. Paszport do lat 80.

5. Afro Kolektyw "Czarno Widzę" - To nie kij włożony w mrowisko, to pieprzona latarnia w samym środku gigantycznej termitiery. Unikalne poczucie humoru, w formie absolutnej esencji. Wielobarwne brzmienie wskazujące na to, że ktoś robił muzykę a nie tylko kleił bit. Ogromna odwaga cywilna, niepodrabialna oryginalność, początek pięknej dyskografii.

6. O.S.T.R "Masz to jak w banku" - Bity oparte na smyczkach, ostre skrecze Twistera, jeszcze ostrzejsze diagnozy Ostrego. Zamiast upośledzonej socjologii i dominującego wówczas w rapie doradztwa dla umysłowo niedorozwiniętych, ktoś pierdolnął w stół, nie myśląc czy wypada, wkładając w to sporo siły. I odezwały się nożyce. Spadły za to nożyczki, halabardy i pilniczki.

7. Łona "Koniec Żartów" - Początek żartów. Bez niego było smutno. Eldo był jak dziecko, które zdało sobie nagle sprawę z ogromu i wspaniałości świata, OSTR jak wentyl bezpieczeństwa dla sfrustrowanej sceny, Siny jak spełniony artystowski sen, a Łona dał tu trochę dobrej, starej klasy i erudycji, pozwalając hip-hopowi smakować Przyborą, Osiecką, Lipińską.

8. Pezet/Noon "Muzyka Poważna" - "Muzyka Klasyczna" nigdy nie była dla mnie klasyczna, będąc tylko sumą fajnie brzmiących zbitek słów. "Muzyka Poważna" to emocje, olbrzymie emocje. Frustracja na progu wejścia w dorosłość, rozczarowanie życiem, depresja wywołana brakiem światła (w sensie metaforycznym i dosłownym) wszystko tak kompatybilne z moimi odczuciami, że Pezet mógłby być moim rodzonym bratem.

9. Siny "W Siną Dal"- Dowód na to, że L.U.C, Napszykłat i wszystkie te wynalazki powinno się zakopać pod ziemią. Awangarda, która nie męczy, a dodatku porywa. Tyle tu mistrzowskich alegorii, celnych diagnoz i mocnych przesłań, że starczy na kilkanaście przesłuchań. A, że tak świeży album wydano z początkiem dekady - chapeau bas!

10. White House "Kodex" - Polski hip-hop the best of. I tyle w temacie.

HEHEHE
Za dużo donGurala chyba co?
mym
to chyba jego subiektywna ocena, co?
elo
@mym a jak czyjas ocena moze byc obiektywna?
jnyh
Przykro mi Cieńki gust ale co do Drewnianej Małpy zgadzam się w 100 %
mym
@elo napisalem tak, zeby osoba co napisala wczesniejszy komentarz zrozumiala moja wypowiedz. a sam obiektywizm jest to forma oceny, wiec nie wiem w czym problem.
amak
Słaby gust co do PL, zgadzam sie z Łoną, OSTRym, Pezetem i Eldo reszta do kosza
schwarz
Heh choćby i ten ranking nie był podpisany i tak bym się domyślił, że to Flint patrząc na polski ranking - każdy chyba wie, że Flint kocha Gurala mocno i normalnie. Co do USA trochę mi brakuje Eminema MM LP albo Eminem Show i Rootsów. A w PL no to wiadomo, że obie płyty Gurala bym usunął, na miejsce jednej Kwiaty Zła Piha, a na drugiej Jazz W Wolnych Chwilach Ostrego. No i Uszaka bym wymienił na Grammatika Światła Miasta albo 3.
YYYY
W końcu ktoś wymienił Fisz Emade Heavi Metal, chwała mu za to. Z perspektywy czasu i słuchania tego albumu wydaje mi się że "Heavi Metal" braci Waglewskich to jedna z lepszych płyt w polskim hip hopie (i jedna z ciekawszych) a już na pewno najlepsza w ich dorobku. W tym roku czekam na nowego Fisza, Hirek Wrona mówił że będzie nowy album bo jest jego sąsiadem więc coś tam słyszał, wszyscy fani zacierają ręce.
raczek
za brak pfk pan Flint powinien dostać kopa
indifferent
Dekada zaczyna się w 2001
locolobo
Oj albo za dużo naczytałem się recenzji Flinta za młodu, albo mamy bardzo zbliżony gust muzyczny.
dm
Fajnie, że wspomniał Afro Kolektyw - takich tekstów to chyba nikt w Polsce nie pisze (i nie mówię tylko o rapie). Z Fiszaemade, moim zdaniem, dużo lepszy jest "Piątek 13". Możnaby dorzucić "Lavoramę", ale jest tak świeża, że trudno na nią spojrzeć z dystansem i wrzucić do klasyków pokroju Pezeta czy Łony.
Glounce
nie ze wszystkim się zgadzam, co było do przewidzenia, część pozycji, o dziwo, mnie ominęła, ale parę postanowiłem skomentować: Kanye West "College Dropout" - tym albumem jarałem się w opór od wersji Advance, Kanye był legendą już po premierze "The Blueprint", więc tytuł jak najbardziej na miejscu Jay-Z "Black Album" - opis trafny w stu procentach, najlepszy album Jiggi, przeze mnie katowany do bólu RJD2 "Deadringer" - zasłużył na miejsce w pierwszej dziesiątce, ale jak w przypadku OutKastu chyba jest za wysoko Eldo / Bitnix "CKCUA" - pamiętam dzień zakupu tej płyty, na pewno materiał przyniósł powiew świeżości i jest to ważna pozycja, ale bez wahania wymieniłbym ją na "Światła miasta", zresztą w obu przypadkach chciałbym doczekać się kiedyś ponowienia współpracy artystów DonGuralesko "Drewnianej Małpy Rock" - mój opis ograniczyłby się do "nic takiego" :), trudno było mi sobie przypomnieć jakikolwiek kawałek, w końcu rzuciłem okiem na tracklistę i faktycznie parę bardziej znaczących było, a stworzone klipy swego czasu wydawały się bardzo nowatorskie jak na nasze warunki DonGuralesko "Totem Leśnych Ludzi" - świetny koncept, ale patrząc na całokształt albumu, nic z tego nie wyszło.. spójna epka mogłaby być arcydziełem, a tak u mnie ostatnie miejsce w pierwszej dziesiątce, uwzględniającej tylko wydawnictwa tegoroczne Fisz/Emade "Heavi metal" - pierwsza konkretna płyta Waglewskich od dawna, ale znacząca tylko w skali jednego roku - zamieniłbym na "Polepione dźwięki", dla mnie absolutny klasyk, bez dwóch zdań, i szczyt formy Bartka Afro Kolektyw "Czarno Widzę" - co do ogółu zgadzam się, ale "początek pięknej dyskografii" to raczej "Płyta pilśniowa" (na szczęście na niej się nie skończyło, choć mogło być różnie) O.S.T.R "Masz to jak w banku" - zamieniłbym na, w moim odczuciu przełomowe, "Tabasko" Łona "Koniec Żartów" - top3 Pezet/Noon "Muzyka Poważna" - skrzywiłem się po przesłuchaniu pierwszego singla i promomixu, ale w perspektywie czasu przebiła "klasyczną", która dla mnie też jest klasykiem :] White House "Kodex" - dokładnie, wszystko co najlepsze. choć od tego czasu się trochę pozmieniało
kolos
nie ma Dr Dre i Eminema, ten drugi sprzedał najwięcej płyt na Ziemi w tej dekadzie ...
orynbwoy
@ Glounce Ostatnia dekada to lata 2001-2010 wiesz kiedy wyszły Światła Miasta chociażby?
Glounce
albo lata 00's czyli 2000-2009, bo z takiego wyszedłem założenia. a Flint, faktycznie, przyjął Twoją wersję, gdyż uwzględnił tegorocznego Gurala. no to mogą być "Podróże" ;) BTW "W siną dal" - taki był chyba tytuł albumu Sinego, o który chodziło
Mateusz Natali
We wszystkich podsumowaniach za dekadę uznajemy lata 2001-2010. W ten sposób odpadają i "Like Water For Chocolate" i "Światła Miasta" i cała masa albumów, bo ostatni rok poprzedniego wieku był naprawdę mocny :)
taaa
Wydaje mi sie że album Sinego nazywał się "w siną dal" natomiast podajże pierwszy numer na płycie nazywał sie właśnie "coraz bardziej siny"
taaa
sory nie zauważyłem że już ktoś zwrócił na to uwagę :)
Grd
Lavorame dodac? Poza goscmi i niektorymi bitami ta plyta jest zalosna...dwoch czy nie wiem tam ilu kasztanow z wadami wymowy i poziomem skillsow jajka...
ABS
@Grd kurwa, typie, BITY plus jeszcze klimat
biggggg
no polskich nie komentuje bo jeżeli chodzi o dekade to mamy płyty na legalu , we wlasnej osobe , hajs hajs hajs , sport , pih , ortega ,eis, hst masakra ja bym sie nie podjął pisania 10 płyt z dekady bo za duzo dobrego wyszło praktycznie wieksza czesc histori polskiego hip hopu to własnie ta dekada , a co do zagranicznych to do wiekszosci sie zgadzam
dm
Zgadzam się z bigggggiem, a poza tym niektórzy wrzuciliby na taką listę coś z podziemia - EPkę Smarka, albo Dinali (albo Rasmentalism itd.).
Tmsh.
Do rankingu amerykańskiego nie mam absolutnie nic. A co do polskiego to umieściłbym cokolwiek Mesa/Flexxipu/2cztery7.
Grd
Jedyne co ta plyta ma wspolnego z klimatem to chyba Finkera o.O kurwa typie
deedee
nie do wiary, że nie wymienił żadnej płyty Mesa. to jak on jest dobry aż bije po uszach. chyba jedyny raper, który ma wszystko - technikę, charyzmę, niebanalne teksty i pomysł na siebie.
beka z typa
flint taki wielki redaktor, życie warszawy, chuje, muje, a nie wie, że starczy to moze być uwiąd.
Anonim
Ja tam was nie rozumiem co macie do Gurala. Moim skromnym zdaniem nr.1 na naszym Polskim padołku:D Nikt nie ma takiego walnięcia. Apropo płyty Drewnianej Małpy Rock dla mnie to najlepsza płyta jaka kiedy kolwiek ukazała się na Polskim rynku. Po pierwszym jej przesłuchaniu ma się wrażenie że to średniak ale 2,3 przesłuchanie sprawia że wciąga jak wir. Bity miażdżą a flow DGE wbija w pogłodę, wiadomo są gusta i gusta( ale o nich podobno się nie dyskutuje:) Gural na bitach Magiery I Laski a do tego 600V prawdziwa uczta dla uszu
Jezus666
Gurala jest dużo bo on,O.S.T.R. i Małpa to najlepsi reprezentanci polskiego rapu, więc ja bym wywalił stąd pezeta i wrzucił tam "kilka numerów o czymś" Małpy. Pozdrowienia dla kumatych
sage francis to pizda
Raekwon "Only Built 4 Cuban Linx Part II" na minimum 3.

Strony

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>