Czekałem na Slime Flu, z utęsknieniem, od momentu gdy usłyszałem "Large on the streets". Utwór pokazał. że Vado nie ma zamiaru być kopią Cam'rona, że bliżej jest mu raczej do legendy Harlemu, czyli Big L'a. Takie rzeczy należy chwalić, szczególnie w dobie rapu spod znaku Waka Flocka Flame'a.
Niestety, wspomniany numer nie znalazł się na płycie, choć jest lepszy od każdego z obecnych na albumie. Nie znaczy to jednak, że "Slime Flu" jest słabe...
Album otwiera dwuipółminutowe "Council Music". I tu pojawia się pierwszy zgrzyt, bo choć bit jest fajny, to sposób w jaki Vado do niego zarapował pozostawia wiele do życzenia. Gdyby robił więcej pauz, to lepiej by się to zgrało z bitem, przez co słuchałoby się przystępniej. Na szczęście w dalszej części "Slime Flu", raper nie popełnia już takich błędów.
Muzyka na albumie to w większości klasyczna, nowojorska szkoła beatmakingu. Podkłady oparte są na samplach, które sprawiają wrażenie jakby były wycięte ze ścieżek dźwiękowych z seriali z lat osiemdziesiątych. Znajdują się tu też produkcje syntetyczne, takie jak "Bullets and gunsmoke", ale na szczęście jest ich mało i nie psują ogólnej wartości płyty. Warstwa muzyczna nie jest może wybitna, ale dobrze się jej słucha i dobrze, poza wymienionym wcześniej utworem, współgra z głosem rapera.
Gospodarz wypadł dobrze. Może daleko mu do pierwszej ligi, ale ogólnie daje radę. Słychać u niego inspiracje Lamontem Colemanem i choć nie jest tak charyzmatyczny i bezczelny, to miło się go słucha. Potrafi ciekawie opowiadać, słychać że ma coś ciekawego do powiedzenia, a co najważniejsze nie nawija beznadziejnych wstawek pokroju "That rooti, tooti, fruity, Louie, what I usually do", jak jego kolega, Cam'ron. Chłopak najlepiej brzmi w utworach melancholijnych takich jak "The Greatest" i "Celebration", które w moim mniemaniu są najlepszymi na Slime Flu. Oczywiście Vado na płycie nie występuje sam. Teeyona na mikrofonie wspomagają Gruff, Jae Millz, Meek Mill i Killa Cam, ale żadne z nich nie odbiera mu jego blasku.
Płyta nie ustrzegła się wad. Poza wspomnianym wcześniej błędem w postaci "Council Music", za wadę płyty uważam brak jednego bądź dwóch porywających singli w konwencji nowojorskiej, coś co byłoby dla tej płyty tym, czym dla "Ready to die" było "Juicy". Dzięki temu (być może) ta płyta mogłaby stać się nowojorskim klasykiem, o którym mówiono by latami. No i szkoda również, że "Large on the streets" nie znalazł się na albumie, bo to świetny utwór i na pewno podniósłby jakościowo wydawnictwo.
Ostatecznie "Slime Flu", które jak wyczytałem w necie jest debiutackim mixtapem (choć nie brzmi jak klasyczny mixtape), warto sprawdzić. Dlaczego? Bo mamy tu świeżaka, który potrafi rapować z sensem i jest dzięki temu świetną przeciwwagą do gównianych "prawie raperów" pokroju Gucci Mane'a. Ode mnie 4. Czekam na więcej!
Dlaczego: Vado jako nowy członek Khaledowej rodzinki We The Best wielu nie pasował. Jeśli jednak w ramach kontraktu będzie robił takie numery jak ten...
Mamy koniec tygodnia, więc czas na podsumowanie najważniejszych premier ostatnich siedmiu dni.Zaczynamy od dwóch albumów BROCKHAMPTON. Pierwszy ("The...
Jeżeli chodzi o współpracę europejskich producentów z cenionymi raperami ze Stanów to dzieje się coraz więcej, a jedną z mocniejszych marek w tej...
Gdyby autor recenzji nie był takim ignorantem, wiedziałby, że słynne "That rooti, tooti, fruity, Louie, what I usually do" Cam'rona to klasyczna kolorystyka toreb Louis Vuitton: rooty - czyli kolor korzenny (brązowy), toothy - czyli kolor zęba (jasny beż), fruity - czyli kolorowe (owocowe) loga w serii Monogram Multicolore. Ale żeby to wiedzieć, trzeba wiedzieć też cokolwiek o świecie, a nie tylko zamulać przed kompem i słuchać rapu... Pozdrawiam.
to nie debiutancki mikstejp... To street album
Ja wyczytałem coś takiego: Vado officially released his long-awaited debut mixtape: Slime Flu released on October 12, 2010 under E1 Music/Diplomat Records.
niemożliwe, bo wydawał wcześniej mikstejpy. "Slime Flu" to pierwszy retail mixtape.
"w dobie rapu z pod znaku" - z pod? kurwa, Waka Flocka wiedziałby jak to napisać.
JAKI HEJTER POŁUDNIA WIDZE. ZAJMIJ SIE RECENZJA A NIE HEJTINGIEM, GUCCI I WAKA MAJA SWOJ STYL KTORY TOBIE SIE NIE PODOBA A INNYM TAK.
Nie jestem hejterem południa. Na dowód tego sprawdź moją recenzję MJG - No more glory w Klasyku na weekend.
Masz dosyć muzycznej papki z TV? Popkiller wyeliminuje wszystkie szumy i pozwoli skupić się na tym, co w muzyce naprawdę wartościowe. Zaserwujemy Ci najlepsze piosenki, teledyski, recenzje płyt i newsy z branży hip-hopowej. Wykonawcy ze świata hip-hopu opowiedzą w wywiadach o swoich planach na koncerty i festiwale hip-hopowe. Na Popkillerze znajdziesz to wszystko, my piszemy konkretnie o muzyce.
Popkiller.pl nie odpowiada za treści słowne i wizualne w utworach audio i video prezentowanych na łamach serwisu, a udostępnionych przez wydawców fonograficznych i samych artystów. Nagrania te są prezentowane ze względu na ich walor newsowy i nie przedstawiają stanowiska Popkiller.pl.