Paweł i Michał Kaplińscy. Z pewnością obok Daba i Joki najbardziej znane i najbardziej znaczące rapujące rodzeństwo w Polsce. Jestem pewien, że gdyby zebrać od ludzi listy 10 najlepszych MC w kraju, to wielu wrzuciłoby ich tam obu bez chwili wahania.
Dlatego też wielu oczekiwało po ich wspólnym albumie płyty roku i kolejnego klasyka w dorobku. Czy "Dziś W Moim Mieście" spełnia te nadzieje?
To płyta, co do której ciężko pozostać obojętnym. Jedni będą wychwalać ją pod niebiosa, inni jechać z góry na dół. Ja mam mieszane wrażenia. Na pewno zgodnie z obietnicą bracia K. zaprezentowali słuchaczom coś nowego. Już otwierające album "Zaalarmuj" wita nas grubym syntetycznym bitem połączonym z soczystymi scratchami. Obaj lecą na nim mocno, pewnie i stylowo, próbując przekonać nas, że "mają wersy ponad prawem". Słychać rozwój we flow, Małolat idąc śladami Pezeta również postanowił z nim kombinować, przyspieszać i modyfikować, przez co nawija bardziej giętko i elastycznie niż na płycie z Ajronem. Starszy z braci zalicza kolejny stopień ewolucji i znów leci inaczej niż na poprzednim krążku, pokazując, że pod względem samych skillsów i chęci rozwoju naprawdę mało kto w Polsce może się z nim równać.
Reszta bitów również brzmi naprawdę konkretnie - za większość odpowiada Czarny, który udowodnił producencką wszechstronność, dostarczając tym razem bity całkiem inne niż te na HiFi Bandę. Jedyny zarzut jaki można do nich mieć to taki, że brzmią dość podobnie do siebie i że obok wybornych "Zaalarmuj" czy "Hip hop robi dla mnie" niektórym brakuje wyrazistości. Również singlowy bit Donatana wpasowuje się w nowoczesne otoczenie, z którego wybija się jedynie returnersowskie klasyczne "Nagapiłem Się".
Swoją drogą szkoda, że brak temu numerowi energii, który miał na HHKempie, bo brzmi trochę za spokojnie i mimo wysokiego poziomu nie jest tym, czym miał potencjał być. Mimo że wers kawałka i płyty należy do Małolata (punch z duszą) to dobrze wpasował się też Małpa, dając naprawdę konkretne zwrotki. Zresztą do doboru gości ciężko mieć uwagi - VNM przynosi energię i bezczelność, Molesta prosty i mocny przekaz, Fabri Fibra egzotykę i melodyjność a Diox udowadnia niedowiarkom, że drugim Pezetem "nie jest dawno", stając się jednym z jaśniejszych punktów. Podobnie jak Włodi, który nawijając z pozoru spokojnie i prosto, bez kombinacji z flow emanuje mocą i charyzmą i pokazuje jedno, czego zabrakło na "Dziś W Moim Mieście"...
Jeden ze znajomych powiedział mi "Szkoda, że Małolat aż tak bawi się flow i przyspieszeniami, bo zatracił przez to największy atut i niepodrabialną stylówkę". Choć aż tak ostro tego nie oceniam, to bez wątpienia coś w tym jest - różnicę widać także w porównaniu do "klasyczniej" przerapowanej zwrotki na "Bez Granic", która jak dla mnie jest najmocniejszym momentem tamtego numeru. Na "W Pogoni..." młodszy z braci wyrobił sobie styl, który mimo upływu lat wciąż jest dla wielu odniesieniem - prosty, mocny, pewny i pełen agresji, oparty na powtórzeniach i surowości. Tutaj z pewnością rapowo poszedł do przodu, ale jednak poprzez giętkość nawijki, przyspieszenia i flowowe kombinacje nie niesie aż takiej mocy i nie robi aż takiego wrażenia jak wówczas - szczególnie dobrze widać to właśnie w zestawieniu z Włodim. Jeśli na solówce, która ma być bardziej klasyczna trochę ograniczy kombinacje i eksperymenty, kosztem dobrze znanej (i przypomnianej na "Bez Granic") surowości i mocy to możemy spodziewać się małego trzęsienia ziemi.
Co natomiast z Pezetem? Jeśli chodzi o flow to znów idzie level wyżej, przyspieszenia wychodzą mu coraz lepiej, momentami swobodą i luzem potrafi naprawdę zaimponować jak mało kto w kraju (patrz "Hip Hop Robi Dla Mnie"). Zarazem wydaje się jednak, że zbyt skupił się na flow, przez co tekstom czasem brakuje wyrazistości, mocy i uderzającej treści, która zawsze była jego atutem - także na płycie, którą najbardziej można porównać do tej czyli "Muzyce Rozrywkowej". Również pewność siebie nie sprząta tu konkurencji pod dywan jak na "MR".
Brakuje mi tu też różnorodności w tekstach i przede wszystkim głębszego rozkminienia podjętych tematów - jak choćby w "Lojalności" czy "Czterdzieściprocent", żeby nie sięgać do noonowskich czasów. W efekcie część numerów zlewa się z sobą a całość nie robi takiego wrażenia jak podobna stylistycznie "Rozrywkowa". Na przeciwległym biegunie są choćby celne refleksyjne "Chciałbym Uciec Stąd", zgrabnie punktujące "Nagapiłem Się" czy niby oklepane tematycznie, ale wciąż porywające "Co By To Zmieniło" - jednak czemu nie więcej?
Mam problem z dobrą oceną "Dziś W Moim Mieście". Z jednej strony bity brzmią naprawdę świetnie, są mocno dopracowane, bujają głową i znajdziemy wśród nich parę perełek. Z drugiej czasem brak im różnorodności. Z jednej strony zarówno Pezet jak Małolat pokazali spory progres pod względem flow, bawiąc się nawijką jak mało kto w Polsce i odnajdując się na bitach naprawdę dobrze. Z drugiej kosztem skupienia na flow zmarginalizowali trochę inne atuty, którymi przerastali konkurencję. Pezet wypada dużo lepiej niż na "Muzyce Emocjonalnej", ale jednak słabiej niż na "Rozrywkowej". Z jednej strony "Chciałbym Uciec Stąd", "Co By To Zmieniło" czy "Nagapiłem Się" to jedne z lepszych (także tekstowo) numerów tego roku. Z drugiej choćby "Koka" wydaje się zbędnym wypełniaczem, który nic specjalnego do płyty nie wnosi. Jedna ze świeższych, lepiej dopracowanych brzmieniowo, lepiej przerapowanych i mocniejszych płyt tego roku? Tak. Kolejny klasyk i płyta roku? "Czuję, że to nie to...". Całościowa ocena to równe szkolne 4.