Capone-n-Noreaga "The War Report 2: Report The War" - recenzja

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2010-10-02 13:00 przez: Dymitr Hryciuk (komentarze: 9)
Trzynaście lat minęło od premiery pierwszej płyty duetu Capone-n-Noreaga. Dwóch murzynków z NYC przyjęło ksywy po znanych przestępcach i zaczęło rapować o tym co widzą dookoła siebie. Był to okres złotej ery rapu ulicznego, swoje najlepsze produkcje wydawali chłopaki z Mobb Deep (Hell on Earth), na ulicach działał przyszły gwiazdor rapu i nie tylko, 50 Cent.

W dzisiejszych czasach rap uliczny, nawet w brudnych projektach QB, jest w odwrocie, ale CNN idzie pod prąd trendów i wydaje kontynuację swojego debiutu: War Report 2: Report the War.

Muszę się przyznać, że zaskoczyła mnie ta premiera. Tymczasem w przypadku ostatniego reunionu grupy, Channel 10, czekałem na niego z zapartym tchem. A jak się potem okazało, czekałem niepotrzebnie, gdyż Kanał 10 był dla mnie asłuchalny, nie miał w sobie prawie nic z dawnych klasyków.

Tym bardziej wygłodniały ulicznych produkcji otoczyłem swoje uszy najnowszymi dźwiękami. I byłem zachwycony! Bity są tak fantastycznie klasyczne jak tylko mogą być na początku drugiej dekady XXI wieku. Wykonane przez wielu producentów, znanych i nie znanych, nie dają się jednak odróżnić, które są dziełem kogo. Nie ma jakichś dziwnych eksperymentów elektronicznych, voice-coderów czy auto tune. Na tych różnorodnych bitach płynie za to chropowate flow Capone'a i niższy głos spełnionego Noreagi.

Oczywiście nie jest to tym samym, czym był klasyczny War Report. Znakiem czasu są dwa śpiewane refreny, jeden co prawda tradycyjny, singlowy, wykonany przez świetną Faith Evans. Drugi, niestety śpiewany przez faceta, żeby nie mówić pedałkowatego śpiewaka. Ale cóż, w dzisiejszych czasach bez tego chyba ani rusz. Poza tym doświadczony Avery Storm na pewno lepszy od Biebera.

Dobrze, że na zaproszenie ulubieńca nastolatek czarnuchy nie wpadły. I dobrze, że Raekwon, długoletni ziomek i wielokrotny gość w kawałkach CNN im tego poronionego pomysłu nie podsunął. Wyobraźcie sobie (ale nie miejcie potem do mnie pretensji, że macie koszmary) Justina zawodzącego "this is for the corner" podczas gdy nigdy towaru nie pchał ani panny nie pimpował.

Nie tylko płeć piękna jest reprezentowana na albumie przez artystów I klasy. "With Me" feat. Nas, trzy kawałki z Rae (który jest też producentem wykonawczym płyty), Busta, The Lox, którzy to świetnie się sprawdzają w "Bodega Stories". Oprócz takich tuz jest jeszcze dwóch, mało znanych hardkorowców w kawałku Thug Planet.

Weźmy na warsztat kawałek z Nasem. Dawno nie słyszałem God's Son w tak dobrej formie lirycznie, jeśli chodzi o uliczne klimaty. Jego zwrota niczym na starych produkcjach wprowadza nas w klimat dobrego filmu o dzielnicowych zabijakach. Cieszy też fakt, że Nasir nie żywi już urazy do Nore za płytę tego drugiego pt. God's Favorite.

Trzeba jeszcze wspomnieć o świetnym posse-cut'cie, bo tak można nazwać wałek z Bustą i Chef'em. Wszyscy raperzy są tu w świetnej formie, sprawiają, że czujemy klimat Ojca Chrzestnego jakbyśmy grali w Mafię II. Do tego soczyste style pochodzące z różnych stron świata dają znakomity efekt. Taka różnorodność jeśli chodzi o style i techniki rzadko pojawia się na dzisiejszych płytach. Jest to dobra wróżba przed nadchodzącym albumem Busty, który mam nadzieję okaże się się bardziej wart zauważenia niż ostatni.

Płyta jest naszpikowana takimi mocnymi kawałkami, słabych zwrotek po stronie gospodarzy po prostu nie ma. Oczywiście nie ma się co spodziewać górnolotnych tekstów jak u ambitnych trueschool'owców, ale za to dostajemy solidną porcję tego, czego ostatnio brakuje - ulicznej klasyki. Właśnie tego przecież od CNN oczekujemy. W zalewie elektronicznych produkcji i dennego poziomu udających gangsterów gwiazd popu mamy nie planowaną drugą część War Report, która jest tak dobra, jak dobry może być sequel. Dlatego cieszy fakt, że Pone i Nore mogą przezwyciężyć różnice i nadal nagrywać razem. Mam nadzieję, że jeszcze długo. O ile część pierwsza dostałaby ode mnie 5 bez żadnych wątpliwości, to w tym wypadku cieszę się, mogąc dać 4,5.

A na deser:

Anonim
Niestety płytka słabiutka...
Cris Luda
Naprawdę dobra płyta, "My Attribute", kawałek z Nasem i Faith Evans i "Obituary" miażdżą.
stjk
"Tymczasem w przypadku ostatniego reunionu grupy, Channel 10, czekałem na niego z zapartym tchem."- Jakoś niegramatycznie mi to brzmi. Ale za recenzję plus- zachęciłeś mnie do sprawdzenia płyty. Pozdro.
Dymitr "Dimitroff" Hryciuk
Mi też, ale nie wiedziałem jak inaczej przekazać tą myśl.
Krasow
Przeciętny album, 2.5/5
zawód
chyba największy zawód, ocena płyty 2/5
popraw to
mógłbyś sobie idioto darować sformułowania typu "murzynki" albo "czarnuchy"
N
Dlaczego? Już pal licho te czarnuchy, ale co jest złego w murzynkach?
ruger
hehe dobra rola Joela Ortiza :D

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>