Chwalimy go ostatnio regularnie, ale chłopak sobie zasłużył. Dużo było już porównań jego osoby do innych raperów, również z naszej strony. Mateusz wspominał o Andre 3000 i Snoop Doggu, mnie osobiście kojarzył się z Nasem, Devinem i Weezym jednocześnie... Może po prostu nadszedł czas, żeby pogodzić się z tym, że Wiz Khalifa to raper, którego nie trzeba porównywać do nikogo. On jest, robi muzykę, dobre pieniądze ze sprzedaży empetrójek i rozwija sie tak dynamicznie, że bez specjalnego wahania założyłem się z moim dobrym znajomym o to, że w przeciągu dwóch lat Khalifa puści album, który zejdzie w ponad stutysięcznym nakładzie.
Wszystkich ciekawych jego formy Wiz uraczył nowym street-albumem czy, jak wolicie, mixtapem. To niezbyt oryginalne robić dwadzieścia numerów o pewnym krzaczku z wyspy na Morzu Karaibskim o którym napisano już tysiące utworów... Temat wielokrotnie już eksploatowany, ale zarazem niełatwy do wyczerpania, nieustannie inspirujący i kontrowersyjny... Jak poradził sobie z nim newcomer z Pittsburgha?
To wciągająca, mainstreamowa muzyka za pomocą której Wiz nie
tylko przypomina, że jest świetnym i obiecującym raperem, ale
również niekulawym wokalistą. Póki co jego wokal przeważnie ogranicza się
do urozmaicającego kawałki nucenia, ale znamy już wiele postaci, które
robiły z tego swój największy atut, a jemu z tym bardzo do twarzy. Jego refreny na pewno będą
kontrowersyjne, szczególnie dla twardych głów, ale nawet największy psychofan polskiego "tróskulu" musi dostrzec jego umiejętności. Już drugie na albumie "Mezmorized"
pokazuje jak przemycać g-funk do dzisiejszego mainstreamu. Świeże
spojrzenie, dobre piszczały, ciekawy podział rytmiczny, znakomite, melodyjne
wersy... Świetny numer! Dalej wcale nie jest gorzej. "We're Done" ma w sobie prostą,
może nawet naiwną przebojowość, ale wciąż jest ciekawe i intrygujące. "The Statement" wisi sobie gdzieś między starymi Mobb Deepami, a Nasem
z początku dekady. Proste, efektowne wersy idące w parze z niesamowicie
giętkim flow tego typa zaskakują, imponują, wbijają się w pamięć i kradną czas. Duuużo czasu.
Mamy tutaj zarówno soulfulowe, lejące się z głośników "Spotlight" jak i
zbliżone trochę do Kid Cudiego (tylko bardziej charyzmatyczne) "Up". Mamy
sugestywne i efektowne "Never Been" i skurwysyńsko imprezowe "In The
Cut". Mamy ultrazblazowane "Kid Frankie" i reggae'ujące "Still Blazin'"... I każdy z tych numerów jest naprawdę świetny! Ten kocur wzorowo
spisuje się w każdej konwencji. Cały czas w mniej i bardziej ambitny
sposób nawiązuje do tematu przewodniego, który ewidentnie zgłębia często (i mocno). Potrafi rozśmieszyć, skupić uwagę i zaskoczyć niegłupią i celną linijką ot tak.
Może nie ciska punchy jak na "Show and Prove", ale ciężko o numery w
takim charakterze na albumie ze słowem "Kush" w tytule. Wiz pływa sobie, dryfuje na bardzo
różnorodnych, ale składających się na spójną całość bitach ( odpowiadają za nie Big Jerm, Cardo, E. Dan, Johnny Juliano, Kajmir Royale, Sermstyle i Sledgren), raz jedzie
na werble, często poza nie (i to też za każdym razem w inny sposób),
raz podśpiewuje, raz łapie wkrętę w nagrywanie audycji "W.E.E.D.
Radio"... Nie mogę pozbyć się wrażenia, że potrafi wszystko. Bawi się znakomicie, my razem z
nim, a to przecież tylko jeden mixtape!
Wady? Wiele w tej muzyce charakteru, ale kawałki same w sobie są
zdecydowanie chillujące i dla wielu na pewno niewystarczająco jadowite i przebojowe.
Czasem potrzeba odrobinę cierpliwości, żeby przeczekać dłuższe minuty
dziwnych wkrętek Khalify. Czasem ma się po prostu ochotę na inną muzykę... Chociaż... mi się ostatnio coś rzadko zdarza, żebym słuchał czegoś innego niż to. Coś więcej? Jak wspominał jego szalone pomysły na aranżacje własnego głosu mogą być dla was zbyt
kontrowersyjne.
W ogólnym rozrachunku, ta płyta jest perełką w swojej
kategorii, choć mogłaby trwać trochę krócej. "Self-made O.G., millionaire in the
making"? Wydaje mi się, że jestem dwa piwa do przodu dzięki temu
zakładowi. Wiz Khalifa będzie gwiazdą, o ile jeszcze nią nie jest. Nie wygląda na człowieka, któremu się źle powodzi. Za ten materiał piątka z małym minusem, a w perspektywie... Myślę,
że Wiz Khalifa będzie jedną z gwiazd rodzącej się hip-hopowej
konstelacji.