Ciężkie było w ostatnim czasie życie fana dobrego amerykańskiego rapu i futbolowych zmagań. Wypadło bowiem tak, że długo oczekiwane koncerty Method Mana i 50 Centa pokryły się idealnie z dwoma starciami Barcelony i Arsenalu w ramach Ligi Mistrzów. Starciami, które zostały nazwane przed dziennikarzy jednymi z najlepszych w ostatnich latach.
Jednak nie wypadało narzekać, tylko wziąć się w garść. Po dotarciu 31 marca do Stodoły miałem nadzieję, że zdążę jeszcze obejrzeć dłuższy fragment meczu na wywieszonym ekranie. Rozwiana została dość szybko.
W momencie, gdy w pierwszych minutach Zlatan Ibrahimovic przestrzelił nad bramką, z głośników popłynęły pierwsze dźwięki.Na scenę wkroczył natomiast supportujący Mista Metha Cilvaringz - jeden z bardziej popularnych członków rodziny Wu-Fam. Pochodzący z Holandii raper i producent doskonale udowodnił, czemu jego ksywka staje się stopniowo coraz głośniejsza i czemu był idealnym kandydatem na support.
Klasyczne, czysto wutangowe brzmienie i sceniczna energia pomogły mu odpowiednio rozgrzać ludzi i nastawić ich na koncert gwiazdy wieczoru. A Meth zapewnie nie mógł się już doczekać wyjścia na scenę. Jak sam przyznał, z Warszawą ma same dobre skojarzenia.
Grał tu w końcu już 3 razy, za każdym razem dla pełnej i kipiącej energią sali. Wydawało się więc, że patrząc na tę ilość wizyt i ubiegłoroczny występ na Hip Hop Kempie może być problem z frekwencją.
Jednak nic z tego - największy warszawski klub znowu się zapełnił a na sali znalazło się około 1500 osób.
Biorąc pod uwagę fakt, że Meth jak mało kto chłonie energię od ludzi i zwraca ją z nadmiarem to musiało to zwiastować gruby koncert. I rzeczywiście tak było. Mr. Cow rozpoczął od "The Prequel", by zaserwować nam przekrój przez całą solową i grupową dyskografię - od pierwszej do ostatniej płyty. Było więc zarówno "M-E-T-H-O-D Man", "Do You Really (Thang, Thang)" jak i niezawodne "How High II" czy "Da Rockwilder".
Nie mogło też zabraknąć hołdu dla ODB, po którym Meth z uznaniem powiedział, że nigdzie w Europie kawałki Bastarda nie spotykają się z tak gorącym odzewem i tak dobrą znajomością tekstu.Reprezentant Wu czuł się u nas doskonale - latał po scenie z uśmiechem na twarzy i co jakiś czas regularnie skakał w publikę (w sumie bodajże 5 razy). Okazało się więc, że jego koncertowy rytuał pojawia się u nas z dużą większą częstotliwością.
Po godzinie występu Meth udał się do hotelu a przybyły z nim DJ Mathematics pojechał do Fresha, by zagrać tam jeszcze godzinny set na oficjalnym afterparty. Jednak patrząc na to, że kolejny raz czuł się jak ryba w wodzie a frekwencja ewidentnie dopisała to możemy spodziewać się kolejnej wizyty - i to może już przy okazji następnej trasy.
foto: Universal Music