Nie ukrywam, że ostatnie muzyczne poczynania will.i.ama kojarzyły mi się raczej z niesmaczną beką, niż czymś wartościowym i świeżym a jego elektroniczne odloty, nawet w stosunku do tego co BEP robili już po dołączeniu Fergie, są już dla mnie zdecydowanie za dalekie. Wśród facebookowego śmietnika w oczy rzucił mi się jednak numer w takiej kolaboracji (tak, wiem, że słowo to ma zabarwienie pejoratywne i nie oznacza tego samego co "kooperacja", użyłem go celowo), sprawdziłem i co się okazało...
Że to nie żadna "łupanka" a bit, który wysmażył DJ Mustard jest zaskakująco oldschoolowy, i to bliżej gęsto inspirowanych electro lat 70-tych, niż końcówki 80-tych, bass idzie dość staroszkolnie a niektóre muzyczne smaczki przypominają popularny w ostatniej dekadzie w kalifornijskiej Bay Area styl zwany Hyphy. Do tego wrażenie uzupełnia Montana nawijający o Slick Ricku i Big Daddy Kane'ie...