Gdy rano zobaczyłem nagłówek napisanego przez Daniela newsa to trafił mnie on jak grom z jasnego nieba... Odszedł od nas jeden z najbardziej charakterystycznych MC na świecie, współtwórca prawdopodobnie najlepszego duetu wszechczasów a zarazem jeden z raperów, których darzę największym sentymentem.
W marcu 2005 widziałem go na żywo w Stodole - był to mój drugi duży koncert rapowy w życiu a faktem, że po jego zakończeniu udało się przybić pionę z Keithem Elamem, zrobić sobie z nim zdjęcie i złapać podpis z dedykacją na "Jazzmatazz 2" jarałem się jak małe dziecko. Od pierwszych informacji o pogarszającym się stanie zdrowia legendy z Bostonu miałem nadzieje, że wszystko skończy się dobrze. Jednak nic z tego...
W marcu 2005 widziałem go na żywo w Stodole - był to mój drugi duży koncert rapowy w życiu a faktem, że po jego zakończeniu udało się przybić pionę z Keithem Elamem, zrobić sobie z nim zdjęcie i złapać podpis z dedykacją na "Jazzmatazz 2" jarałem się jak małe dziecko. Od pierwszych informacji o pogarszającym się stanie zdrowia legendy z Bostonu miałem nadzieje, że wszystko skończy się dobrze. Jednak nic z tego...