Dlaczego: Słońce świeci, widoki kuszą a Future nie kaleczy refrenem. Czyli w skrócie "Show You", jeden z lepszych numerów na "Hotel California" zobrazowany miłym dla oka klipem w scenerii, do której chcielibyśmy się pewnie wszyscy przenieść.
Hotel California
Hotel California
Tak jak "Hotel California" był dla mnie sporym zawodem (recenzja), tak "Fuck For The Road" z Chrisem Brownem było singlowym pewniakiem i w końcu obejrzeć możemy ciekawy dla oka klip. Emocjonalne rozliczenie Tygi z jego ex to naprawdę nastrojowy numer, który przy odpowiedniej promocji może ładnie namieszać na listach.
"Careless World: Rise Of The last King" to ewidentnie jedno z największych pozytywnych zaskoczeń roku 2012 - przynajmniej dla mnie. Album świetnie wyważony między mainstreamowymi, klubowymi bangerami a bardziej klimatycznymi, rozkminkowymi numerami. Trochę blichtru i przepychu, trochę ekshibicjonizmu i głębszych wynurzeń i wisienka na torcie w postaci niesamowitego "Let It Show" z J. Cole'em. Album ten sprawił, że wkręciłem się również we wcześniejszą twórczość 23-letniego Amerykanina z wietnamskimi korzeniami i przekonałem, że na mixtape'ach do zaoferowania miał naprawdę sporo. Nie dziwi więc, że na "Hotel California" czekałem ze sporymi nadziejami. Co z tego wyszło?
Nowoczesny, minimalistyczny bit ze zgrabnie wstawionymi motywami klasycznego westu - czyli intrygująca mieszanka, wzmocniona przepychem na klipie. Wszystko to w nowym singlu zapowiadającym "Hotel California", trzecie solo w dorobku Tygi.