Naszą recenzję płyty producenckiej Szopsa pt "Goodlife" już otrzymaliście, teraz czas na odsłuch całości. A na płycie plejada interesujących gości - Bisz, VNM, Bonson, PeeRZet, Laikike1, Finker, Człowień, Paweł Wu i Mroku. Czy Wasze zdanie pokrywa się z bardzo entuzjastyczną opinią Marcina Półtoraka zawartą w recenzji?
Goodlife
Goodlife
Życie potrafi być zaskakujące. Oczekując jakiejś małej rewolucji czy choćby momentu otrząśnięcia się polskiej sceny w stylu „więc jednak można robić muzykę w inny sposób” nawet mi przez myśl nie przeszło, że katalizator zmian może przyjść z tak nieoczekiwanej strony – od producenta, który jeszcze kilka lat temu deklarował się jako spec od prostych syntetyków. I tak szybko – choć, paradoksalnie, mamy na to zupełnie najwyższą porę. Stawianie znaku równości między polskim podziemiem a nudą i schematyzmem weszło mi jednak w krew już tak mocno, że gdyby mnie ktoś zapytał, kiedy na scenie pojawi się producent wyraźnie ubóstwiający muzykę jako całość bardziej niż rap, a co ważniejsze publika to chwyci – bo Ike'a nie chwyciła na przykład – po dłuższym wahaniu odpowiedziałbym, że może jakoś za trzy lata możemy na to liczyć. I nawet jeśli „Goodlife” nie wywoła sensacji, nawet jeśli naśladowcy charakterystycznego stylu Szopsa nie zaczną wyrastać jak smutni raperzy po Bonsonie i nawet jeśli preordery będą zalegać dwa lata po premierze zamiast rozejść się zanim zdążysz o nich poinformować ziomka, to warto sprawdzić, jak można ciekawie łączyć rap z muzyką.