W przypadku starych kalifornijskich wydawnictw w miejsce powiedzenia "Nie oceniaj książki po okładce" powinno się wręcz używać "Im gorsza okładka, tym lepsza płyta". Nie jest to wprawdzie zasada niewzruszalna, ale sprawdza się nadzwyczaj często.Tak było też z Ray Luvem. Trafiłem na niego przypadkiem, zaintrygował mnie okropny cover na tle różowiutkiej łazienki... i co się okazało? Że to całkiem stylowy typ, nagrywający esencjonalny westcoastowy rap a do tego we wczesnych latach kariery Tupaca Shakura tworzący z nim skład Strictly Dope!

























