Darkchild

Darkchild

recenzja
kategorie: Pop, R&B, Recenzje, Soul
dodano: 2014-09-01 17:00 przez: Marcin Natali (komentarze: 20)

W tym roku, dokładnie 25 czerwca, minęło równo pięć lat od czasu, gdy odszedł od nas niezapomniany Michael Joseph Jackson. Sklecony naprędce pierwszy pośmiertny album artysty „Michael” z grudnia 2010 roku spotkał się z mocno mieszanymi recenzjami, wśród których przeważały głosy sceptyczne, niektóre podważające nawet autentyczność wokali Michaela w niektórych utworach. Niedziwne więc, że przez dłuższy czas nie było mowy o kolejnym wydawnictwie. Powszechnie wiadomo, że MJ był wielkim perfekcjonistą i wymagania wobec każdego LP sygnowanego jego nazwiskiem zawsze były przeogromne, teraz utrudnia to jeszcze niemożność pełnego przewidzenia, z czego Michael byłby zadowolony i co chciałby, żeby ujrzało w ogóle światło dzienne.

W drugiej połowie 2012 roku w Jackson’s Estate rozpoczęto dokładne „porządki” i sprawdzanie niepublikowanych dotąd utworów artysty, nagranych na przestrzeni 20 lat jego kariery. W końcu wyselekcjonowano około 24 utwory, które poddano ocenie wprawnego ucha L.A. Reida, a ten, zachwycony materiałem i jakością wokali, postanowił zrobić wszystko, aby najlepsze i najbardziej kompletne z nich, dotarły do jak największej liczby fanów, stanowiąc kolejny klejnot w bogatej dyskografii Jacko. Obecny szef Epic Records zwrócił się więc do kilku światowej klasy producentów, którzy jego zdaniem nadawali się do stojącego przed nimi turbotrudnego zadania „odświeżenia” materiału sprzed wielu lat. Wśród nich znaleźli się Timbaland, Rodney „Darkchild” Jerkins, Jerome „Jroc” Harmon, John McClain i duet Stargate, przy czym główną pieczę nad całością sprawowali Timbo i sam Reid. Z jakim skutkiem?