Murs and Fashawn "This Generation" - recenzja
Pozornie różni ich wszystko, poczynając na 10 latach różnicy wieku. Sami w wywiadach mówili, że kiedy się poznali nigdy nie spodziewali się, że będą razem robić muzykę. Tak to czasem jednak w życiu bywa, że energia zwrotna uaktywnia się pod wpływem czasu. Obydwaj śmieją się z tego, że próbowano ich przez całą drogę szufladkować jako "backpackerów" i obydwaj mają talent do wybierania sobie bitów. Tym razem trafiło na autorów bardzo udanego "Where The Streets Have No Names" - niezwykle zdolny, a jeszcze nie do końca odkryty duet Beatnick & K-Salaam.
"This Generation" brzmi trochę przewrotnie, bo jego autorzy wywodzą się z trochę innych generacji kalifornijskiego podziemia, ale na papierze ten projekt zapowiadał się naprawdę interesująco. Raz, że ze względu na nietypowy duet na mikrofonie, dwa - przez producentów, którzy wreszcie dostali okazję, żeby pokazać jak dobrze potrafią wyprodukować czyjść album w całości.
Efekt dla mnie jest niestety rozczarowujący i szczerze mówiąc ciężko mi to zrozumieć, bo Fashawn i Murs dotąd mogli miewać gorsze kilka numerów na płycie/mixtape'ie , ale nie gorsze płyty. "This Generation" to dla mnie przede wszystkim studium regresu młodszego z raperów. Fash, który na "Boy Meets World" był jednym z moich ulubionych raperów młodego pokolenia, a na mixtape'ach jednym z bardziej wyluzowanych i fajnych ziomków w grze, nagle jakby się zaciął... Rapuje dużo wolniej niż wcześniej, robi długie pauzy, jego kontrola offbeatu chwilami staje pod znakiem zapytania, a kiedy wreszcie się rozkręca i jedzie na swoim standardowym poziomie, to tylko na chwilę. Do tego w dużym stopniu zmniejszyła się ilość wersów, które są warte zapamiętania. Nie umiem dokładnie określić co, ale coś z tym małolatem jest tutaj ewidentnie nie tak.
Na tle zagubionego Fashawna zdecydowanie lepiej prezentuje się Murs, choć i jemu brakuje trochę do poziomu pamiętanego chociażby z "Murs For President". Nie ma tutaj wejść, które zapierają dech w piersiach, ale słucha się go z przyjemnością i bez wątpliwości co do poziomu. Nienajlepszym pomysłem wydaje mi się też praktykowany na tej płycie dosyć często motyw z przeplataniem wejść po wersie albo dwa. To mogłoby się sprawdzić po ósemkach albo czwórkach, ale przy tak małych partiach tekstu zwrotka zaczyna się rozjeżdżać... Zresztą ciągle słuchając "This Generation" mam poczucie, że Murs + Fashawn to niekoniecznie maximum potencjału jednego i drugiego. Chwilami wręcz odwrotnie.
A co z Beatnickiem i K-Salaamem? Spisali się dobrze i gdyby ktoś dostał tę płytę w wersji instrumentalnej pewnie oceniłby ją dosyć wysoko. Wszystko brzmi świetnie, jest pełne, różnorodne, w ciekawy sposób czerpie z kalifornijskich tradycji (np. "Peace Treaty" czy "64 Impala"), ale zarazem chyba nie leży raperom. Wydaje mi się, że można na tym zarapować dużo bardziej dynamicznie, efektownie... Takie perełki jak "Slash Gordon" czy "Just Begun" zostały wykorzystane tylko w pewnym stopniu, a to jednak sporo za mało. Trója.