Oliwka Brazil: "Raperki którym nie wyszło nie chcą mi podać ręki"
Oliwka Brazil mocno wbiła się na scenę featuringiem w "Oh Daddy" i debiutanckim singlem "Big Mommy". Bezkompromisowy i bezpruderyjny styl raperki spolaryzował słuchaczy, a z tego co się okazuje - także samo środowisko.
Oliwka była gościem audycji Young Leosi w newonce.radio i gdy Leosia powiedziała, że raperki jako mniejszość powinny trzymać się razem i wzajemnie wspierać, tworząc swoje 'dziewczyńskie community' to podopieczna Smolastego odparła: "Dziewczyny, które robią muzykę zawsze chciały być Oliwką Brazil. Po prostu im nie wyszło i one teraz nie chcą mi podać ręki, bo one zawsze chciały tak nawijać, ale może się wstydziły, może nie chciały wyjść przed szereg, żeby nie zostać ocenione, shejtowane. Ja to po prostu zrobiłam, taka jestem, nie udaję".Przypomnijmy, że Oliwka zgarnęła za to ostatnio propsy od Jody czy Palucha.
Jak już cytujesz to polecam do końca: "Wspieramy młodych artystów, ale pamiętamy też o klasyce i korzeniach. Staramy się ukazywać różnorodność hip-hopu, jego barwy i odcienie - dlatego znajdziecie u nas zarówno najgłośniejsze mainstreamowe wydawnictwa jak zapomniane perełki lub niedocenianych artystów z podziemia." I w tym kontekście Oliwka pasuje zarówno jako młody artysta, jak głośna postać.
I ciekawe, że w ostatnich 4 dniach opublikowaliśmy tak 'zaprzeczające sloganowi' rzeczy jak wywiad z L'Orangem, recenzje AZ i Madvillain czy długi tekst o historii horrorcore'u - i one z tego co wnioskuję Cię nie zainteresowały, bo nie skomentowałeś żadnego z nich (pomijając śmieszkizm z Kaenem pod horrorcore'em) a gdy pojawi się coś rozmijającego z gustem to od razu stajemy się 'pozerami' (co swoją drogą nie ma w tym kontekście żadnego sensu)
I Ty jako prawdziwy niepozerowy znawca i fan nie widzisz oczywiście, że nawijka Oliwki Brazil mocno nawiązuje do tego co 20-25 lat temu robiły w Stanach Lil Kim, Foxy Brown czy Trina, a ostatnio Megan, Young M.A. lub wczesna Cardi z braggowych tracków jak "Red Barz"? Chyba że Lil Kim i Foxy Brown też nie były raperkami? Bo tekstowo wcale nie były grzeczniejsze. Przecież w "Big Mommy" nie ma nawet śpiewanych partii, to jest nowojorska nawijka blunt-in-your-face jak by powiedziała Maliibu Miitch, klasyczny damski uliczny rap w eastcoastowym stylu. Rozumiem że budzi kontrowersje i nie każdemu siedzi bo to wbijanie kija w mrowisko, ale w stricte rapowej formie. Ja słucham totalnie rożnych rzeczy, mam ponad 2k płyt na półkach, na przemian lecą Keith Murray, Mac Dre, Tinie Tempah i Don Toliver i nie przyszłoby mi do głowy by stopniować ich 'hiphopowość' bo kazdy nurt ma troche inny korzeń i o co innego w nim chodzi.