Aminé - "Limbo" czyli otchłań w głównym nurcie (recenzja)

recenzja
kategorie: USA, Hip-Hop/Rap, Recenzje, Trap
dodano: 2020-08-09 14:00 przez: Igor Wiśniewski (komentarze: 3)
Amine

Minęły niemal 2 lata od ONEPOINTFIVE. Albumu dopracowanego, który ugruntował pozycję rapera z Portland. Udowadniającego, że Good for you nie było jednorazowym strzałem. Limbo jeszcze dosadniej wskazuje, że 26-latek jest artystą, o którym w Polsce mówi się zdecydowanie za rzadko.

Projekt Limbo sprawia wrażenie dopracowanego na ostatni guzik. Single promujące album stopniowo zwiększały apetyt, by ostatecznie okazać się spójną całością z resztą materiału, nie jedynie najlepszymi jego momentami. W rezultacie Shimmy, Riri tudzież Compensating z Thuggerem nie odstają od chwytliwego Woodlawn lub Pressure In My Palms opartego na ciężkim, sunącym bicie i trapowym hi-hacie. Aminé wykorzystuje swój melodyjny zmysł lawirując wśród quasi melancholijnego refrenu Can't Decide, by chwilę później razem z Summer Walker otaczać się w rytmach R&B w Easy.

Rzadko zdarza się, by jeden raper miał taką umiejętność rozumienia różnych form i stylistyk. Autor Limbo świetnie radzi sobie jako pewny siebie self made man w My Reality, twardo stąpa po bicie do Shimmy opartego na samplu z Nie jesteś moja Czesława Niemena, dumnie hołduje swojej rodzicielce w Mama. Raper nie czuje skrępowania, kiedy pojawiają się zahaczające o neo soul nuty w Roots, równie swobodnie podśpiewuje w spokojnym Becky, gdzie rapowany refren figuruje jako dodatek, a nie główny element.

Stwierdzenie, że za Wielką Wodą brakuje emocji w hip-hopie byłoby wielką obrazą dla Andersona .Paaka, YBN'a Cordae, J. Cole'a i wielu, wielu innych. Mimo wszystko główny nurt, który przedziera się wszelkimi kanałami do świadomości masowego odbiorcy z reguły tego ładunku emocjonalnego nie posiada. Aminé odciska personalne piętno wśród przebojowych utworów, znajdując wśród nich moment na oddech. Fetus z Injury Reserve będący listem do potencjalnego dziecka rapera, otwierające Burden gdzie pomiędzy przechwałkami i samplem z Thank You God Dorando, Aminé zdaje sobie sprawę z upływającego czasu na Ziemi. Temat przemijania pojawia się niejednokrotnie. Wersy Look, R.I.P Kobe/Ni**a, R.I.P Kobe/You was like a dad to a ni**a, so I'm sad, my ni**a z Woodlawn znajdują kontynuację w niezwykle szczerym i poruszającym skicie Kobe.

Dla osób niezorientowanych w twórczości Aminé, dalej będzie tym od Caroline i zabawnych teledysków rodem z BLACKJACK. 26-letni raper z każdą kolejną płytą udowodniał, że ma do zaoferowania więcej. Limbo to jeden z najlepszych albumów, które pojawiły się w 2020 roku. Aminé dumnie stoi wśród Denzela Curry'ego i Kenny'ego Beatsa, pośmiertnego albumu Mac Millera i 4 odsłony Run The Jewels. Limbo to dopracowany, przemyślany materiał, w którym nie ma miejsca na monotonię, a tym bardziej na słabsze momenty. Ponad 40-minutowy album dostarcza szerokie spektrum zabiegów, emocji i melodii, których niekiedy ciężko znaleźć u jednego artysty.

Tagi: 

Jebaćbor
Propsuje takie rzeczy tutaj, Amine znam odkąd był freshman'em w 2017, dużo nie słucham ale propsuje. A zaraz przyjdzie ktoś powie że schematyczne i wtórne i wróci słuchać tedego i białasa ale co poradzisz.
Komsi
Świetny materiał, buja od początku do końca. Najlepszy chyba kawałek ze slowthaiem i Vincem, ale ciężko wybrać, bo cały album jest świetny
Xiolex
Album jest naprawdę dobry i dopracowany, jestem też zdziwiony, że znalazłem stronę, gdzie ktoś zamieścił opinie o albumie. Bo jak sami napisaliście o Amine raczej w Polsce nie dużo się słyszy, co jest według mnie dużą szkodą. Gość naprawdę ma niezły talent

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>