Proceente ocenia swoją dyskografię i wskazuje najlepsze płyty w dorobku!
"Dziennik 2020" to już 19 album w dorobku Proceente a od jego debiutu na składance "K-Dencja" mija w tym roku 20 lat - to idealny moment na krótkie podsumowanie tego, co za plecami. Poprosiliśmy szefa Aloha Entertainment o ciężką rzecz - wskazanie 10 najlepszych/ulubionych płyt w dorobku i ułożenie ich od miejsca 10 do 1. Sprawdźcie które płyty Procent ceni najwyżej i dlaczego, oraz jakie wspomnienia z nimi wiąże!
10. Proceente "Dzień Z Życia Mistrza Ceremonii Mixtape"
Jest to mój najbardziej słoneczny i wakacyjny krążek, mimo że wypuściłem go w samym środku zimy. Napisałem ten mixtape, żeby odreagować tragiczną śmierć Zjawina oraz odpocząć psychicznie po wyczerpującym projekcie ALOHA 40%. Pigwówka, malinowe piwka, susz z Konstancina i duża dawka błogiego lenistwa - w takiej atmosferze przebiegały prace realizacyjne w starym, mokotowskim Erem Studio.
9. Proceente "Galimatias"
"Galimatias" to jedna z moich najambitniejszych i najbardziej progresywnych płyt, a zarazem ostatnie przedsięwzięcie muzyczne realizowane wspólnie z Malinem, producentem-wizjonerem, który towarzyszył mi od płyty "Znaki Zapytania". Udało nam się zaprosić do tego projektu świetnych gości: Jana Nowickiego, Pablopavo, Emili Jonesa, Numera Raz, Frenchmana, ZooPlan, skrzypaczkę Ulę Izak oraz Wdowę, Małego Esz i Emazeta. Całość zrealizowaliśmy w LWW Studio, pozdrawiam Tomka Wiśniowego. Utwór "Podróż do źródeł czasu" do dziś uważany jest przez wielu słuchaczy za mój najlepszy kawałek, szkoda tylko że nie zrobiliśmy klipu do singla "Jadę na rowerze".
8. Mały Esz & Proceente "Joy Division"
Album ten przeszedł niemal bez echa, w mojej opinii zupełnie niezasłużenie. Projekt jest pochodną zajawki oraz artystycznej chemii, którą stworzyliśmy z Małym Eszem nagrywając "Rap'n'Roll Mixtape". Nagraliśmy go w bardzo kameralnym gronie przyjaciół, mam tu na myśli Dzi3ciaka i jego Honolulu Studio, producenta Mayora, któremu powierzyliśmy warstwę muzyczną (wyłączając utwory "Apollo 13 " oraz "2005-2006") oraz Cywinskiego, który zadbał o odpowiednią jakość refrenów. Płyta jest hiperbolą melanżu w oparach srebrnego dymu THC, wystarczy jednak zagłębić się w treść naszych zwrotek, by odnaleźć na niej wiele ważnych i wciąż aktualnych treści. Całość tętni bluesem, klimatem organicznego hip-hopu z południa USA i płynie jak rzeka Missisipi. Relaxuje i daje do myślenia.
7. Proceente "Zupynalefkisplify"
Lubię ten projekt, ponieważ procesowi jego powstawania towarzyszyły patologiczny entuzjazm oraz wiara w hip-hopowe wartości. Możliwe, że z pragmatycznego punktu widzenia wybrałem zbyt trueschoolowe bity o zbyt klasycznych tempach oscylujących w granicach 90 bpm, podczas gdy scena rap przechodziła właśnie newschoolową rewolucję, wkraczając z impetem w erę nowoczesności formy. Ja wtedy tego tąpnięcia nie zauważyłem , jak zwykle zatracając we własnym świecie artystycznych uniesień. Niemniej jestem z tej płyty szczerze dumny, z dużym sentymentem wspominam współpracę ze Staszkiem Koźlikiem w nowym Erem Studio, producentami Stoną, Erio, Wojakiem, Quizem, patr00, SB i Expe, a także DJ'ami Grubazem, Anuszem, Paulo, Te i Pandą - ludźmi, których uważam za prawdziwym mistrzów gatunku. Zajebiście dużo do tej płyty wnieśli raperzy i wokaliści: O.S.T.R., Hades, Kuba Knap, Green, Emazet, Danny oraz Lilu. Aż sam sobie zazdroszczę takiej listy gości na projekcie. Przepisy na zupy i nalefki zawarte w booklecie są nadal aktualne, chociaż recepturę cytrynówki nieco od tamtej pory zmodyfikowałem. Tytuł "Zupynalefkisplify" wymyśliłem w pociągu do Wałbrzycha, gdzie jechałem po raz ostatni spotkać się z moją kochaną babcią.
6. Proceente "Asamblaż"
Tę płytę mógłbym równie dobrze umieścić na pierwszym miejscu mojej listy. Chłopaki z WCK do dziś śmieją się, że jestem jedynym raperem, któremu udało się sfinalizować projekt z knąbrnym Wrotasem (korzystając z okazji serdecznie pozdrawiam Maćka). Album nagrywałem w trudnym dla mnie momencie, borykałem się wtedy z problemami zdrowotnymi, a premiera wydawnictwa miała miejsce dosłownie kilkanaście dni po dość nieprzyjemnej operacji. Procesowi twórczemu towarzyszył dekadencki nastrój oraz klimat gorzkiego laid backu, wydarzenia w Polsce i na świecie nie pozwałały mi patrzeć z optymizmem w przyszłość. Paliłem spore ilości zioła i miałem dość buntownicze i bezkompromisowe podejście do otaczającej rzeczywistości. Dodatkowo rozeszły się moje drogi z organizatorem festiwalu hip-hopowego w Giżycku, wydarzenia które miałem przyjemność prowadzić 12 lat z rzędu i które głęboko zakorzeniło się w moim sercu. Z drugiej strony odbyłem w tamtym okresie kilka egzotycznych podróży, które mocno mnie zainspirowały oraz wzbogaciły i warsztat pisania tekstów. Duże wrażenie wywarł na mnie również dokument biograficzny o Pablo Picasso, stąd tytuł albumu i pomysł na utwór "Byk". Wiem, że moi słuchacze mają spolaryzowane opinie na temat "Asamblażu", dla niektórych jest to trochę audiobook, trochę płyta przedstawiająca punkt widzenia hip-hopowego emeryta, dla mnie jest to przede wszystkim dzieło ponadczasowe, którego wartość będzie tylko rosła. Numer "Laid back" uważam za jeden z moim najlepszych kawałków ever. Dodatkowo cieszę się, że udało mi się nawiązać współpracę ze znakomitymi grafikami w osobach Lisa Kuli, Martiszu i Jacka Rudzkiego, którzy stworzyli wyjątkowy asamblaż formy na płaszczyźnie poligrafii projektu.
5. Szybki Szmal "SzSz Mixtape 2005"
O tym projekcie mógłbym napisać całą litanię, a nawet książkę beletrystyczną, to były piękne czasy grubego melanżu i rapowego tsunami mającego swoje epicentrum w Kajuta Studio na warszawskim Imielinie. Cały świat kontra my - młodzi gniewni, niepoprawni terapeuci, drużyna Kapitana Planety. Wytyczyliśmy nowy szlak, zburzyliśmy status quo i zdetonowaliśmy bombę atomową domowej produkcji, zapisując się na zawsze w historii polskiego rapu. Ojcem tego obrazoburczego projektu był Szogun, to on zebrał nasze style do kupy, poskromił na chwilę autodestrukcyjny instynkt jednostek i wyrzeźbił efekt końcowy w postaci płyty. Szkoda, że w pełnym składzie nie poszliśmy nigdy za ciosem, ten stan rzeczy można uznać za hip-hopowy grzech zaniechania. Z drugiej strony udało nam się jako Szybki Szmal stworzyć coś wyjątkowego i nikt nam już tego nie zabierze. Dla tych, którzy mimo wszystko czekają wciąż na kolejną część mam taki oto aforyzm: nigdy nie mów nigdy.
4. EmazetProcent "Jedyneczka"
"Jedyneczka" to pierwsza płyta, którą puściłem legalnie przez wytwórnię Aloha Entertainment, we współpracy z Vision Music. Uwielbiam ten album, myślę, że odwalilismy z Emazetem kawał dobrej roboty. Pamiętam nagrywki u Rzensy pod czujnym okiem jego rodziców; Tomek miał wtedy uczulenie na używki po zbyt mocnych lotach, a my notorycznie przychodziliśmy do niego nastukani i podcięci. Do dziś spotykam się z opinią, że kawałek "Ładuj" jest jednym z najważniejszych hymnów melanżowych polskiego rapu. Cały płyta była zresztą dość równa i nie przypominam sobie słabszych momentów. Począwszy od bitów, gości, przez mix i master, aż po szatę graficzną Forina i klip Janka Komasy do wspomnianego "Ładuj", wypuściliśmy w miasto mocny, bezkompromisowy projekt, doskonale obrazujący stan świadomości młodych ludzi dorastających w miejskiej dżungli. Może się mylę, ale według mnie "Jedyneczka" nie straciła nic ze swojej aktualności, jedynie wers "bluntów nie kręcę, bo trzęsą mi się ręce" uważam za mocno archaiczny. Chciałbym nagrać jeszcze kiedyś płytę z Emazetem, o ile u da nam się osiagnąc podobny stopień determinacji w realizacji kolejnego wspólnego projektu.
3. ALOHA 40%
Do dziś nie jestem w stanie pojąć, jak udało mi się sfinalizować 3-płytowy projekt rozpisany na 45 kawałków i ponad 100 gości. Album ALOHA 40% powstawał w hip-hopowym transie, żadna przeszkoda, żadna przeciwność losu nie była w stanie zatrzymać procesu twórczego, parłem z tym do przodu niczym taran, niczym lodołamacz przez Morze Arktyczne. To była walka z czasem, z materią, z demonami III RP i przede wszystkim z samym sobą. Ale i tak mój nadludzki wysiłek zakończyłby się klęską gdyby nie Erio, który pod wpływem próśb, szantaży emocjonalnych i zaklęć motywacyjnych poskładał wszystko w całość. Album mógłby brzmieć lepiej i być bardziej dopracowany, ale i tak uważam, że jest to hip-hopowe dzieło z prawdziwego zdarzenia. "Nie ma emocji nie ma rapu", "W głowie się nie mieści", "Szczyt", "Każda doba" albo "Bezsenność" to tylko kilka spośród kawałków, które zasługują na miano szlagierów.
2. Proceente/Metro "Kolej Podziemna"
Od dawna chciałem zrobić coś z Metro, w zasadzie chodziło mi to po głowie od kiedy usłyszałem jego mistrzowską płytę pt. "Hands In Motion". No i wreszcie udało mi się przekuć artystyczne marzenie w konkretny plan, a później w namacalną rzeczywistość. Tytuł płyty powstał pod wpływem książki "Kolej Podziemna" Colsona Whitehead'a, za która autor został wyróżniony nagrodą Pulitzera. Czytając sugestywną historię rozgrywająca się w USA w epoce niewolnictwa zrozumiałem, że stan świadomości głównej bohaterki idealnie koresponduje z tym co czuję ja, żyjąc w Polsce pod koniec drugiej dekady XXI wieku. Praca nad albumem nie była łatwa, ponieważ produkcje Metro są bardzo wymagające warsztatowo, wklejenie się w jego pokręcone bity kosztowało mnie mnóstwo wysiłku. Dodatkowo pisałem ten album walcząc jednocześnie z depresją i kryzysem wieku średniego. Szczerze mówiąc projekt ten uratował moją hip-hopową zajawkę, dając siłę do tego, by wbrew logice i ujemnej koniunkturze dalej stawiać czoła bezwzględnemu i ułomnemu polskiemu rynkowi hip-hopowemu. Dla mnie był to przede wszystkim ambicjonalny czyściec, trening charakteru i weryfikacja prawdziwości. Zszedłem w głąb własnej duszy i odnalazłem tam nieśmiertelny styl oraz niezatapialny przekaz. Za prestiżową sprawę uznaję również fakt, że płytę zmasterowął Cichy ze Skalpela oraz że projekt udało się we współpracy z Queensize Record wypuścić na winylu oraz kasecie.
1. Proceente "Dziennik 2020"
Niektórzy uznają być może, że umieściłem "Dziennik 2020" na pierwszym miejscu tego rankingu kierując się pobudkami pragmatyczno-marketingowymi, w końcu jest to świeży projekt i zależy mi, żeby jak najszybciej wyprzedać nakład fizyczny wydawnictwa. Niemniej szczerze uważam, że jest to najważniejsza płyta w całym moim w dotychczasowym dorobku. Napisałem na nią najlepsze teksty, wybrałem wyjątkowe i pasujące do mojego stylu bity, włożyłem w nią 120% serca i duszy. Nagrałem te kawałki dla siebie, dla swoich bliskich, dla Ś.P. Zjawina oraz dla moich fanów, którzy nigdy we mnie nie zwątpili i zawsze wierzyli w mój progres. Dedykuję ten album synowi Tymonowi, który zasługiwał na to, żeby jego tata dał świadectwo artystycznej dojrzałości i prawdziwej dorosłości. Uważam, że "Dziennik 2020" powinni przesłuchać zarówno moi rówieśnicy, pokolenie naszych rodziców, jak i młodzi fani miejskiej muzyki. Każdy znajdzie w nim coś dla siebie. Nie będę silił się na fałszywą skromność, wierzę że ta płyta wskrzesza hip-hopowe i międzyludzkie wartości, o których duża część z nas zapomniała albo nie zdawała sobie sprawy z ich znaczenia. Mam nadzieję, że krążek ten będzie dla wielu z Was światłem w tunelu i drogowskazem na krętych i wyboistych ścieżkach wiodących przez chaos i zło codzienności. Jest to chyba pierwsza płyta, z której jestem w całości zadowolony i nic bym w niej nie zmieniał. Być może w przyszłości zmienię zdanie w tej materii, ale raczej mała szansa. Udanego odbioru Ananasy!