To już rok od śmierci Mac Millera... - raperzy wspominają
Dzisiaj mija równa rocznica śmierci Mac Millera - raper i producent miał zaledwie 26 lat... Z tej okazji, ku pamięci artysty z Pittsburga, postanowiliśmy zebrać wypowiedzi odnośnie Maca, które pojawiły się do tej pory w naszych wywiadach i poświęcić chwilę temu, jakie wrażenie i wspomnienia pozostawił wśród tych, którzy znali go dobrze, jak i tych, którzy nie mieli okazji poznać go osobiście.
W naszym wczorajszym wywiadzie z EARTHGANG - duetem z Atlanty, wchodzącym w skład labelu i ekipy J. Cole'a Dreamville, 1/2 grupy - Johnny Venus (aka Olu) - zostawił świadectwo niesamowicie pozytywnej i szczerej energii, jaką emanował Mac:
Po pierwsze, Mac był pierwszym gościem w przemyśle muzycznym, który okazał nam miłość w takim stopniu. Zanim ktokolwiek nas jeszcze wspierał, on wyciągnął do nas rękę - zarówno artystycznie, jak i zapraszając nas do siebie do domu. Pozwolił nam u siebie nagrywać, powiedział, że dogra nam się do kawałka - żadnej opłaty, za friko, bo się nami jara i traktuje nas jak rodzinę. To było cenne doświadczenie i wprowadzenie w świat przemysłu muzycznego - zobaczyliśmy, na kogo możesz liczyć jak na rodzinę. Wiele osób siedzi w tym tylko dla biznesu i fejmu, a inni mają szczerą miłość do muzyki i serce na dłoni. Bycie w otoczeniu Maca oraz współpraca i tworzenie muzyki z nim były dla nas błogosławieństwem. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni. A sam Mac był przezabawny, zawsze mieliśmy ubaw, cały czas rzucał żartami. Doceniamy go za wszystko i za to, że był dla nas jak rodzina. Kochamy Cię, Mac.
Pełen wywiad pod spodem, wypowiedź o Macu od 3.23:
Warto przypomnieć też wspólny numer EARTHGANG i Maca Millera z 2015 roku - niesamowicie klimatyczne "Monday":
Obszernym wspomnieniem na temat Maca podzielił się z nami też MC z Florydy, Pouya podczas swojej wizyty w Warszawie pod koniec zeszłego roku:
Tak naprawdę, jakieś 2-3 tygodnie, może miesiąc przed tym, jak odszedł, byliśmy razem w studiu. Był mega podekscytowany, zrobił mi odsłuch każdego numeru z nowego albumu. To było jeszcze przed premierą. Byliśmy w Pittsburghu. Wyszliśmy ze studia i poszliśmy do sushi baru... Mac był świetnym gościem. Czułem, że walczy z jakimiś problemami - zresztą jak każdy z nas. Ale był naprawdę dobrym człowiekiem. Czułem, że był mimo wszystko szczęśliwy. Pisał numery o wszystkim, co było prawdziwe w jego życiu. Chcę celebrować jego życie po wsze czasy, bo Mac był dobrym człowiekiem. Odezwał się do mnie, powiedział, że lubi moją muzykę, zaprosił mnie do swojego studia. Pozwolił mi posłuchać swojego nowego albumu - co było mega miłe z jego strony. Byłem zaskoczony, ze chciał, abym to ja był jednym z ludzi, którzy usłyszą ten album. To Mac Miller, mógłby zaprosić każdego na świecie. Mógłby zadzwonić nawet do Drake'a. Wiedział, że będę w Pittsburghu i zaprosił mnie do siebie. Nigdy tego nie zapomnę. To było jedno z najfajniejszych doświadczeń w moim życiu. Niech Mac Miller spoczywa w pokoju... To wielka strata. Ale trzeba żyć i iść do przodu.
W odpowiedzi na nasze pytanie o ulubione wspomnienie, Pouya dodał:
Mac wysyłał do mnie DM'y praktycznie co tydzień, pytając, co u mnie, jak się mam itd. Wiem, że nie byłem jedynym - jesli wysyłał te wiadomości do mnie, pewnie słał je też do wielu innych osób. Mac naprawdę troszczył się o ludzi. To było fajne. Nie powiedziałbym mu tego, jak byliśmy razem w studiu, bo wyszedłbym na lamusa, a chciałem pokazać się jako spoko ziomek. Byłem w studiu z Mac Millerem - nie chciałem dać mu do zrozumienia, że jestem jego fanem... Ale jestem nim, bez dwóch zdań. Myślałem: "To jest szalone, Mac Miller puszcza mi swój niewydany jeszcze album!" To było podobne doświadczenie jak to z Juicy J'em - miałem te same ciarki spotykając Maca, co wtedy, gdy robiłem show i numer z Juicym. Mac to też gość, którego słuchaliśmy, dorastając. A potem słysząc od niego, że podoba mu się moja muzyka - zatoczyliśmy krąg. To było niezwykle smutne, gdy dowiedziałem się o jego śmierci. Był on jednym z niewielu "sławnych ludzi", którzy okazali miłość mi i wielu innym. Jesli Macowi podobała się Twoja muzyka, Ty jako osoba - zawsze to doceniał, nie krył się z tym. Wiedział, jaką dysponuje mocą. Jeśli Cię polubił - dawał o tym znać światu. To było fajne. (...) Mac robił muzykę, przy której przypominałeś sobie dobre, łatwiejsze czasy w swoim życiu. Słuchałem "K.I.D.S.', gdy robiłem to czy tamto, w drodze do szkoły itp. - w ten sposób. Możesz słuchać i rozkoszować się wspomnieniami... To smutne, co przytrafiło się Macowi. Był taki młody. Kolejny, który odszedł o wiele za wcześnie.
Pełen wywiad pod spodem, wypowiedź o Macu od 18:48:
Przykładem artysty, który nie miał okazji co prawda poznać Maca osobiście, ale który również mocno przeżył jego nagłą śmierć, jest Masego - wokalista, raper i muzyk z Wirginii. Spytany o spontaniczny tribute, który wrzucił w hołdzie twórcy "Swimming", 'Sego wyjaśnił:
Nie miałem okazji go spotkać, ale to była część mojej "kariery" studenckiej. Kiedy puszczał ten klip, gdzie chodzi z ekipą gości z boomboxem, czy też... Nie wiem, będąc w college'u wszędzie widziałem Maca Millera, reprezentował wolność, energię, dobrą zabawę. Był do tego muzykiem, potrafił grać na klawiszach, robić bity. Widziałem jego video z cyklu Mass Appeal, gdzie tworzył bit. Jak to się nazywało? Rhythm Roulette? Oglądałem to wiele razy. Po prostu pozytywny koleś! Także nigdy go osobiście nie poznałem, ale znam wiele osób, które go znały, a ja śledziłem jego poczynania w Internecie. Sam nie wiem, śmierć to dla mnie dziwna rzecz... Najpierw XXXTentacion, potem Mac Miller, wiele osób. Żeby jakoś to przetrawić, uciekam w muzykę. Szczerze mówiąc to do końca jeszcze tego nie przetrawiłem bo jestem teraz w trasie, codziennie coś nowego. Ale Mac był dla mnie inspiracją, to niezrozumiałe, że nie ma go już z nami, ale mam wrażenie, że piękno muzyki i sztuki tkwi w tym, że wystarczy, że włączysz jego numer i masz wrażenie, że wciąż żyje pełnią życia. To niezwykle interesujące, śmierć jest bardzo dziwna.
Masego dodał też kilka zdań w temacie zdrowia psychicznego i dbania o siebie:
Zgadzam się też z tym, co mówił J. Cole: artyści muszą częściej rozmawiać ze swoimi rówieśnikami przynajmniej wtedy, gdy muszą znaleźć jakieś rozwiązanie, poradzić sobie z uczuciami. Bo to wszystko może przytłaczać - ciągle w trasie, co noc kontrolujesz ze scaeny tysiące osób, Twoja skrzynka odbiorcza szaleje, dużo bodźców, nie każdy to ogarnie. Także uważam, że trzeba mieć dobrych mentorów, rozmawiać i posiadać jakieś zakorzenienie duchowe, aby nie "odlecieć". Ale co ja tam wiem? Sam nie wiem. Ale Mac Miller jest niesamowity.
Pełen wywiad pod spodem, wypowiedź o Macu od 16:46:
Rest In Peace Mac Miller...