Te-Tris x Soulpete "Triste Sol" - recenzja
Myślisz truskul - mówisz Te-Tris. Myślisz ścisły top producentów w Polsce - mówisz Soulpete. Połączenie tych dwóch hip-hopowych osobistości (właściwie to trzech, nie można zapomnieć o Trizaku) musiało kiedyś nastąpić. Dobrze się stało, że obaj panowie postanowili nagrać materiał w pełni oddający muzycznie letnią aurę. Siemiatycze i Lublin dzieli jedynie 156 km, łączy zaś wschodnie pochodzenie, mentalność i gościnność. Znalezienie wspólnego języka nie stanowiło jakiegokolwiek problemu. Wschód dla większości kojarzy się z konkretnie dającą w kość zimą, lato zaś nie do końca potrafi się tutaj zadomowić, w przeciwieństwie do Wrocławia chociażby. Na szczęście z odsieczą pojawia się "Triste Sol", by promienie słoneczne można było dawkować nawet, gdy ich zabraknie na podwórku.
Te-Tris ma stuprocentową rację, rozpoczynając EP-kę słowami To ma wajb jak Lavo. Swoją drogą, świetna gra słów z tytułem pierwszego utworu. Od samego początku wjeżdża niepodrabialny klimat basketu na Orliku, z kraftem na chodniku. Zaś to, jak podkład otwierającego materiał numeru leniwie płynie, można skwitować jednym słowem - mistrzostwo. Skoro gospodarze zahaczyli o temat Lavo, nie mogli nie zaprosić któregoś z członków legendarnej ekipy Lavoholics. Wybór padł na rapera mającego wciąż niewspółmierny hajp do umiejętności, jakie posiada. Mowa o Spinache'u, który na "Odcince" położył konkretną zwrotkę, zaś refren wkręca się mocno w głowę. Jedynym odbiegającym od przewodniego tematu "Triste Sol" jest "Fenix", gdzie obok Teta bez pardonu i w iście klasycznym stylu swój ślad zostawił KPSN, nadzieja serc bijących w takt truskulu oraz JNR, którego solowy materiał "Movement" jest nowocześnie brzmiącą bombą, zaś tutaj odnalazł się świetnie mimo nieco innego klimatu. No i DJ Eprom, nie dość że analogowo zmiksował "Triste Sol", to pokusił się jeszcze o krótki popis umiejętności na gramofonach. I ja to szanuję, jako zagorzały fan drapania winyli na trackach. Mój faworyt z EP-ki to najdłuższy jej utwór - "Pogubieni". Mogę go zapętlać na okrągło. Hipnotyzujący bit Słonecznego Piotra i Trizaka, do tego linijki Te-Trisa zbudowały klimat "hip-hopowej pościelówy". Piękny materiał, repeat value na wysokim poziomie nawet po kilku smacznych kraftowych piwkach.
Już wiem, że do "Triste Sol" będę wracał regularnie, podobnie jak do zbliżonej tematycznie EP-ki Rasa i DJ Torta sprzed kilku lat. Odważnie stawiam między nimi znak równości. Słoneczny Piotr (Duszny tutaj nie pasuje, no chyba że w kontekście aury bezpośrednio przed burzą) i Te-Tris, a także jego producenckie alter-ego, czyli Trizak sprezentowali słuchaczom ścieżkę dźwiękową kilku najbliższych tygodni i pewne ocieplenie podczas srogiej zimy i deszczowej jesieni. Zwróćcie uwagę na instrumentalne skity - "Salida", "Medio" i "Puesta" - to one przyczyniają się do budowy ciepłej aury rozpościerającej się przy słuchaniu krążka. W moim przekonaniu jest to materiał kompletny, pozbawiony wad. Odpalam zimnego, kraftowego pszeniczniaka, po czym włączam któryś raz z kolei "Triste Sol". Wam radzę postąpić podobnie.