Proceente/Metro "Kolej podziemna" - recenzja
Niewątpliwym zwiastunem "Kolei podziemnej" - kooperacji muzycznej Procenta, weterana polskiej sceny rapowej i Metro, jednego z kilku najlepszych producentów jakich wydała polska ziemia, był bonus track 'Detox", który znalazł się na ostatnim albumie artysty - "Asamblażu". Osobiście tę swego rodzaju wycieczkę w nieco bardziej nowoczesne rejony rapera odebrałem jako formę sprawdzenia się w nieco innej konwencji aniżeli macierzysta. Dobrze, ba - nawet bardzo dobrze się stało, że Proceente wrócił tam, gdzie czuje się najlepiej - do niczym niewymuszonej, luźnej artykulacji słów zachowując wciąż trzeźwe i zdystansowane spojrzenie na otaczającą rzeczywistość położonej na z wolna płynących podkładach. "Kolej podziemna" towarzyszyła mi przez ostatnie dwa tygodnie pozwalając na wyrobienie następującego zdania - jest to zdecydowanie najlepsza płyta Michała, jaką dotychczas nagrał.
Jak czytamy w notatce prasowej promującej ten krążęk - "Album został nagrany z wiarą, że prawdziwy hip-hop może zwyciężyć" i nie sposób jest się z tym stwierdzeniem nie zgodzić, bowiem "Kolej podziemna" to esencja czysta hip hopu, do którego powinni wzdychać nieco starsi słuchacze, a z drugiej strony przekonać się młodsi, nieco zakorzenieni w nowoczesnej stylistyce, jakże ostatnio wynoszonej na piedestał w polskim rapie. Nawiasem mówiąc, podział materiału na "Stronę jasną" i "Stronę ciemną" przywołuje luźne skojarzenie z kompilacją "Aloha 40%". Tematycznie "Kolej podziemna" zahacza o szereg kwestii. Znalazł się hymn pochwalny hip-hopu w numerze "Hip-hop zwycięża" z niezawodnymi ostatnio Te-Trisem i Cywinskym, coś dla Lavoholiców - "Lavo legend" ze Spinachem i Karmą. Dalej mamy kolejny hymn pochwalny, tym razem ku czci żony Procenta, zaś na przeciwległym biegunie dość agresywny lirycznie "Nie po to", czy jeden z moich faworytów - "Odpulam" i kończący krążek "Hawajski patol". Liryczne smaczki - metafory, nawiązania, skojarzenia, follow upy - charakteryzują zwrotki Procenta i na "Kolei podziemnej" jest ich naprawdę bardzo dużo. Przykładowo, w wymienionym wcześniej hymnie "Hip-hop zwycięża" chociażby słyszymy z jednej strony "Nie mam tylu tatuaży, co wnuczka Millera. Mówię o ważnych rzeczach, to nie pusta bajera", a z drugiej "Nikt tu nie jest ideałem, o sukcesie decydują przecież detale" i dodatkowo znalazło się również miejsce na trzy follow upy do klasycznych już kawałków w historii polskiego rapu. W celu dalszych poszukiwań tego typu odniesień, odsyłam do materiału.
Metro, co za bity, chciałoby się wykrzyczeć. To, że związany z podziemną oficyną Queen Size Records producent jest mistrzem w swoim fachu, wiem nie od dziś. Dwie części "Antidotum", "Metroit City", "Blunted Album" (piękny, wspaniały krążek, do którego wracam regularnie), czy wydany w zeszłym roku "Metroville" i sprzedany w zastraszającym tempie (jak zresztą wszystko, co wychodzi spod jego palców) to tylko przykłady kunsztu producenta z Brzegu. Na przestrzeni swojej działalności muzycznej Metro współpracował niejednokrotnie z polskimi raperami, zaś w pełni oddać swoje podkłady jednemu konkretnemu MC robi chyba po raz pierwszy. Dla słuchacza znającego twórczość Metro, bity nie będa stanowiły zaskoczenia - to pierwszy sort hip-hopowych produkcji, gdzie czuć unoszący się w powietrzu duch jego poprzednich wydawnictw. 6/6 i jednocześnie gwarancja jakości wyprzedzającej standardy obowiązujące w polskiej hip-hopowej produkcji. Faworyci? Każdy kawałek bez wyjątku mógłby kandydować do miana singla.
Powtórzę się - Procent nagrał najlepszą płytę w swojej bogatej karierze na scenie rapowej. Zaproszenie do muzycznej współpracy topowego producenta, jakim niewątpliwie jest Metro okazało się strzałem w dziesiątkę, bądź jak mawiają fani piłki nożnej, strzałem zdejmującym pajęczynę z okienka bramki. Wszystko tu się zgadza - wersy rapera i podkłady od producenta. Klasyczna kooperacja na linii MC/producent służy reprezentantowi Szybkiego Szmalu. Cieszę się, że sam Michał czuje, że nagrał płytę życia. To nie mogło się nie udać, nie z Metro. Produkcji od niego tak po prostu nie wypada zepsuć, nie dając z siebie wszystkiego, co najlepsze. W przypadku "Kolei podziemnej" bangla wszystko. Piątka.