VNM/B.Melo "Trailblazer EP" - recenzja
Koniec 2017 roku przyniósł dość nieoczekiwany wydawniczy strzał od VNMa pod postacią EPki, w całości wyprodukowanej przez B.Melo. Panowie właściwie kilkukrotnie już zdążyli ze sobą współpracować na polu muzycznym (chociażby w przypadku ostatniego LP rapera). Nic nie stało więc na przeszkodzie, by znajomość przekuć w EPkę, będącą niewątpliwie zapowiedzią większego, nadchodzącego wydawnictwa. Ale wracając do "Trailblazer EP" - jest to zdecydowanie materiał pokazujący, że w wymyślaniu patentów i zaskakiwaniu słuchacza Venom ma wciąż duże pole do manewru, co jednocześnie skrzętnie i dobrze wykorzystuje.
To, że gospodarz flow ma niebanalne i potrafi wciąż składać linijki zarówno technicznie, jak i treściowo bardzo dobrze, wiemy nie od dziś. W kontekście "Trailblazer EP" raper postanowił powierzyć kwestię refrenów siedmiu wokalistom. W tej grupie znaleźli się między innymi Gedz, Jarecki, Tomson i Michał Lange z duetu Sarcast. Nie bez powodu wspominam o nich na początku, albowiem to ich śpiewane wejścia wypadły najlepiej i potrafią zakorzenić się w pamięci. Byłem wielce pozytywnie zaskoczony Michałem Lange, którego wokalu nie słyszałem za często od czasów "Syna Słońca", jednakże dość szybko rozwiał moje wątpliwości co do swojej kondycji wokalnej. Gdybym miał spośród nich wskazać autora najlepszego refrenu, to chyba domyślacie się, kimże jest ten jegomość. Dokładnie tak - Tomson, będący wciąż nie tyle w formie, co na poziomie śpiewu dla wielu nie do osiągnięcia i przeskoczenia.
Co zaś się tyczy samego Venoma - na każdym tracku słyszalny jest ciąg do przekraczania kolejnych rapowych barier i szukanie nowych rozwiązań. Nie wiem, czy znajdzie się duża grupa artystów polskiej sceny potrafiąca jednocześnie połączyć storytelling o iście przyziemnych sprawach, ubrać to technicznie w odpowiednie słowa i podziałki rytmiczne, przy jednoczesnym zachowaniu wciąż bezbłędnego flow, nie męczącego uszu. Z jednej strony dostajemy "Dumę", gdzie VNM nawija dość spokojnie, z drugiej zaś niesamowicie charyzmatyczne "2nd Thoughts", gdzie wersy drugiej zwrotki są nacechowane mocno emocjonalnie. I chyba oba te tracki mogę śmiało uznać za najlepsze na EPce. Taki, a nie inny odbiór materiału nie mógłby być możliwy bez wkładu B. Melo. Każdy z wyprodukowanych utworów cechuje się nietypową przestrzenią, niebanalnością w dźwiękach i wykorzystanych smaczkach aranżacyjnych. Mamy do czynienia z podkładami hołdującymi nowoczesnym brzmieniom, choć w kilku momentach wydawało mi się, że szkieletem muzyki mogłoby być (ale całkiem nie musiało hehe) odniesienie do klasyki.
"Trailblazer EP" traktuję jako przetarcie przed tym, co ma dopiero nadejść od szefa De Nekst Best. O poziom nie ma co się obawiać, bowiem jeśli będzie przynajmniej taki, jaki jest na tym krótkim materiale, repeat value osiągnie wysoki pułap. Cieszę się, że VNM pomimo nagrania multum numerów i wydaniu tylu płyt nadal czuje głód rapu i ewoluuje wraz z nim, by zagraniczne patenty przekuć w coś, co nad Wisłą jeszcze nikt nie robił. Nie bez przyczyny w wolnym tłumaczeniu tytuł EPki oznacza przecieracza szlaków czy po prostu "pioniera". Muzyczna ambicja Venoma nie daje mu żyć. W sumie bardzo dobrze, gdyż możemy mieć wtedy do czynienia z konkretnym materiałem. 5.
PS. A swoją drogą zuż w sobotę w Warszawie 2 urodziny DeNekstBest, gdzie nie zabraknie także gości specjalnych takich jak Sitek czy W.E.N.A.