Eno Abasi "Każdy ma w sobie talent na poziomie geniusza" - wywiad
Mieszkając w stanie Nowy Jork, nie tak daleko od samego Wielkiego Jabłka, nie omieszkałem w chwilach wolnych od pracy sprawdzać nowych graczy reprezentujących kolebkę hip-hopu. Posłuchawszy sugestii redaktora Tomka Przytuły (za co dziękuję serdecznie), wpadła mi w ucho muzyka MC o imieniu Eno Abasi. Pochodzący z Harlemu Eno to godny kultywator brzmienia złotej ery, autor pełnego nostalgicznych brzmień i najwyższej jakości rymów i techniki mikstejpu "For the Sake of the City". Grzechem byłoby nie przybliżyć tak dobrego gracza polskiej publiczności...
Z Eno udało mi się spotkać pewnego słonecznego dnia w Central Parku. W pięknych okolicznościach przyrody pogadaliśmy sobie nieco o inspiracjach, o esencji hip-hopu, oraz oczywiście o szczegółach powstania "For the Sake of the City". Zapraszam do lektury, sprawdzania mikstejpu i nowych tracków Eno - już niebawem nadejdzie nowy jego album, "Dat Boy Good"!
The English version of the interview can be found here.
MW: Dzięki jeszcze raz, że zgodziłeś się na wywiad.
EA: To ja dziękuję, to dla mnie zaszczyt. Szczególnie, że przeprowadza ze mną wywiad ktoś z Polski.
MW: Zacznijmy od początku - jak odkryłeś hip-hop?
EA: Kiedy byłem dzieciakiem, słuchałem kolekcji mojego starszego brata. Miał on na mnie duży wpływ - słuchał wszystkiego, od Raekwona po Mobb Deep, także wcześniejszych rzeczy, jak Slick Ricka, Special Eda czy Chi-Ali. Od małego interesowałem się tą sztuką - układania wyrazów w szyki, rymowania, tworzenia interesujących historii. Sam chciałem to robić - tak to się zaczęło.
MW: Jak wspominasz tworzenie swojego pierwszego utworu?
EA: Moje pierwsze rapsy zapisywałem w notatniku! Wtedy sięgałem do słownika i szukałem różnych słów i rymów do nich. Potem próbowałem łączyć ze sobą różne pomysły. Miałem program do tworzenia muzyki o nazwie CoolEdit, używaliśmy mikrofonu od komputera, chyba Della. Rapowaliśmy więc do mikrofonu zawiniętego w skarpetę...
MW: Rok 2016 - wypuszczasz swój pierwszy projekt...
EA: Byłem zaskoczony, że "For the Sake of the City" powstało tak szybko. Ludzie często mówili mi, żebym nie przestawał rapować, żebym nagrał cały album. Nie chciałem być jednym z tych, którzy rapują, ale nic z tego nie wychodzi. Chciałem to zrobić - i zrobiłem. Pierwszym trackiem na album, jaki nagrałem, był "1990 Now", do dziś jeden z ulubionych numerów słuchaczy. Zajarałem się beatem, autorstwa Nu Vintage. Ma ten vibe wprost z lat 90. A hook, gdzie zasadniczo po prostu bełkoczę... Pierwotnie DJ miał tam podłożyć skrecze. W studio nagrałem wszystkie wokale, roboczo "zarapowałem", jak ma to brzmieć razem ze skreczami - ale mój ziom Miguel doradził mi, abym zostawił to tak jak jest. I ludzie to uwielbiają! Cały projekt powstał szybko, jestem szczęśliwy, że mogłem zaprezentować go światu. 2016 był dobrym rokiem dla mnie.
MW: Znalazłem interesujący cytat o Tobie: "Zainspirowany soulem lat 70., brawurą gangsterów z Harlemu lat 80., lirycznymi MC's z lat 90." Co inspiruje Cię najbardziej z tych trzech źródeł?
EA: Myślę, że to zdanie zawiera w sobie wszystko - w latach 70. każdy miał tę brawurę, ogromną pewność siebie... Jeśli kojarzysz kino blaxploitation - postacie z tych filmów zawsze były "większe niż życie", chciałbym, aby moja muzyka też taka była. W latach 80. w Harlemie wszystko obracało się wokół mody, wokół bycia unikalnym Kojarzysz Dapper Dana? Dilerzy narkotyków lat 80. inspirowali się stylem lat 70. Goście tacy jak Rich Porter, Pappy Mason... Gangsterzy z Harlemu mieli swój styl. Lata 90. - ważne było, co mówisz w swych wersach. Nas, Jay-Z, Raekwon, Big Pun. Dzięki nim nauczyłem się nadawć moim słowom znaczenie, nie tylko układać je, żeby się rymowały, tworzyć historie, którymi interesują się słuchacze - wszystko to wpłynęło na mnie jako MC.
MW: W wywiadzie z Kirą Deevah wspominałeś, że chcesz przywrócić hip-hop z powrotem do jego korzeni. Co dla Ciebie jest esencją hip-hopu?
EA: Przesłanie, mówienie ważnych prawd. "Fight the Power" Public Enemy, "The Message" Grandmastera Flasha i The Furious Five... "Alright" Kendricka, w którym opowiada o brutalności policji i o tym, że nieważne co się stanie, damy radę. To dla mnie esencja muzyki - przykuwanie uwagi słuchacza i przemawianie do ich emocji. Chciałbym, aby więcej raperów przemawiało do uczuć, a nie tylko robiło jakiś trap.
MW: Porozmawiajmy o Twoim pierwszym singlu, "All Time Greats". Jak wspominasz tworzenie teledysku do niego?
EA: Celem teledysku było zaprezentowanie ludziom, skąd się wywodzę. Pokazanie moich inspiracji - w klipie widzisz zdjęcia m.in. Big L'a, Jaya, Nasa, Muhammada Ali, Dereka Jetera... Ludzie, do których pułapu aspiruję. Myślę, że każdy ma w sobie talent na poziomie geniusza. Im udało się do niego dotrzeć, ja chcę być w stanie dotrzeć do mojego. Klip nakręciliśmy w kilku miejscówkach, m.in. w Williamsburgu na Brooklynie, gdzie wciąż znajduje się mural wielkiego Muhammada Ali. Ali od zawsze był dla mnie wzorem. "All time greats" to ci, do których miana powinniśmy wszyscy aspirować.
MW: Według Ciebie, jak ktoś może zostać kimś wielkim?
EA: Jest taki cytat George'a Bernarda Shawa: "Rolą artysty jest stworzyć dzieło sztuki, któe nie zostanie nigdy przewyższone". Więc jeśli czujesz, że Twoim powołaniem jest stworzyć coś, czego nikt inny nie będzie w stanie powtórzyć, uczynić lepszym - jesteś na ścieżce, by stać się kimś wielkim. To poczucie obowiązku - "jestem w stanie coś stworzyć, chcę, żeby to było najlepsze" - ono wprowadza cię na tę ścieżkę. Tworzenie czegoś nie po to, by było częścią jakiejś całości, lecz żeby samo w sobie stanowiło wyjątkowe dzieło.
MW: Wracając do albumu - nagrałeś także utwór na beacie 9th Wondera, zatytułowany "9th Wonder Kind of Love". Opowiesz nam nieco więcej o tej kooperacji?
EA: W tym utworze są dwa beaty, pierwszy to sample z utworu Little Brother. Jestem ogromnym fanem Little Brother, nawet jeśli już razem nie nagrywają... Propsy dla Phonte'a i Rapper Big Pooha. Na jednym z ich albumów był skit z dokładnie tym samym samplem. Poprosiłem mojego dźwiękowca, Shafu, by zapętlił ten sample, po czym podłożyłem swoje wokale. Chciałem, żeby ten track był jak rozgrywka między dwoma różnymi punktami widzenia - na pierwszym beacie opowiadam, jak wspaniała jest miłość, bycie z kimś, kogo kochasz. Beat się zmienia - mówię o negatywnych aspektach związku. Jest osiem cudów świata, myślę, że miłość może być tym dziewiątym.
MW: Konstruując "For the Sake of the City", czy miałeś jakieś kryteria doboru beatów?
EA: Na albumie mam beaty od wielu różnych producentów - gości, z którymi nawiązałem kontakt przez Soundcloud, np. Cinsere, który wyprodukował "Soul". Zadziałała tu niemal synergia. Kiedy słyszę coś i się tym jaram, i znajduje się to w klimatach albumu - sprawa jest prosta. Miałem wielkie szczęście w tym przypadku. Zwykle biorę beat, który mi się podoba, i którego słuchając, czuję, że mogę opowiedzieć na nim historię, powiedzieć coś istotnego - bądź moje flow pasuje do niego. Myślę, że byłbym w stanie nagrać coś na trapach, ale mój flow i to, co chcę przekazać, nie klei się raczej z trapowym brzmieniem. Tu chodzi też o pamiętanie o swoich korzeniach, o tym, czego się nauczyłeś, gdy pierwszy raz poznałeś hip-hop.
MW: "Eno Abasi" w języku nigeryjskim znaczy "Dar od Boga". Jestem ciekaw - czy szukasz inspiracji także w nigeryjskiej muzyce, np. w afrobeacie Feli Kuti?
EA: Fela Kuti jest zdecydowanie na górze Rushmore, jeśli chodzi o muzykę. Zwłaszcza w Nigerii jest on ogromnie szanowaną postacią. Niech spoczywa w pokoju. Ze względu na moje pochodzenie, moja muzyka może czerpać z afrobeatu. Wiele świetnych artystów, jak Wale, Wizkid czy D'Banj, inspiruje się afrobeatem. Wpływ tej muzyki widać w korzeniach hip-hopu, chciałbym pewnego dnia spróbować połączyć te dwa światy, ale nie znalazłem jeszcze brzmienia, do którego pasowałyby moje skille.
MW: Słuchając Twojej muzyki, byłem zdumiony Twoimi lirycznymi skillsami i umiejętnością składania rymów. Kto był Twoją inspiracją do rymowania w ten sposób? Jak szlifowałeś swoje umiejętności?
EA: Ciągłą praktyka, słuchanie muzyki, którą się kocha i chęć sprostania najlepszym. Jesli chodzi o rymy, moimi największymi inspiracjami byli Lupe Fiasco, Phonte z Little Brother i Freeway. Freeway ma swój unikalny sposób łączenia przeciwstawnych zdań. W jego najpopularniejszym chyba hicie, "What We Do", rymuje: "When the teeth stop showin' and the stomach start growlin' then the heat start flowin', if you from the hood, I know you feel me, keep goin', if a sneak start leaning and the heat stop workin', then my heat start workin', I'mma rob me a person..." Zawsze podobało mi się takie układanie rymów, było znacznie większym wyzwaniem. Oczywiście ja sam nie powielam tego schematu w swojej muzyce, ale jestem w stanie zrozumieć, o co chodzi - rymowanie więcej niż tylko słowa na końcu zdania, łączenie różnych idei... Lupe był w tym mistrzem, w łączeniu konceptów i tworzeniu super złożonych metafor. Ma nawet utwór o cheeseburgerach! Lupe jest w moim osobistym Top 10 na pewno, mimo że jak na razie nie wypuścił niczego na poziomie jego dwóch pierwszych albumów. Dorastając, chciałem, aby moja muzyka była taka jak jego. Na "All Time Greats" rapuję: The Black Thought of New York with my African Roots. Uwielbiam takie złożone linijki.
MW: Czy czerpiesz może inspirację z battle rapu?
EA: Może odrobinę. Nie miałem okazji dużo jego posłuchać, ale jestem fanem Canibusa, który był jednym z lepszych battle raperów. Cały czas twierdzę, że „Second Round K.O.” jest lepsze od odpowiedzi LL Cool J’a. Wiem, że jestem w mniejszości, ale Canibus zmiażdżył LL’a. Battle rap sam w sobie jest czymś, co zawsze obserwowałem z dala, nie poznałem jednak nigdy głębiej.. Na pewno wymaga to ogromnego talentu, by patrząc przeciwnikowi w twarz, układać inteligentne linijki przeciw niemu. Sporo battle raperów używa złożonych metafor.
MW: Czy śledzisz scenę europejską?
EA: Nie aż tak, jak pewnie powinienem. Wiem, że hip-hop jest bardzo popularny w Europie, ale nie wiem, kto jest teraz na topie. Kojarzę scenę grime w Wielkiej Brytanii, ale poza tym – raczej niewiele.
MW: Jakie są Twoje plany na przyszłość? Co możesz powiedzieć o nowym projekcie?
EA: Nowy projekt już wkrótce, stary. Jaram się nim bardzo, nazywa się „Dat Boy Good” – prosty tytuł. „For the Sake of the City” było przedstawieniem mnie światu, szansą na poznanie mnie i moich inspiracji – ten projekt natomiast to prezentacja moich umiejętności i udowodnienie, że jestem na poziomie wyższym nawet niż większość dzisiejszych artystów… Premiera – myślę, że jesienią. Chcę najpierw nakręcić kilka teledysków. „For the Sake of the City” trochę przeszło bez echa, przez brak należytej promocji, teraz chcę zrobić więcej w tym zakresie. Zapiszcie sobie w kalendarzu – „Dat Boy Good”.
MW: Czy masz jakąś wiadomość dla Twoich słuchaczy w Polsce i w Europie?
EA: Propsy dla wszystkich w Europie… Jeśli chcecie, żebym u Was zagrał, dajcie znać, na pewno przyjadę. Jestem wdzięczny za miłość i wsparcie z każdego zakątka globu, mam nadzieję, że wkrótce się zobaczymy. Cieszę się, iż mimo hip-hop nie narodził się w Europie, Stary Kontynent ma ogromny szacunek dla niego. Dzięki temu esencja hip-hopu żyje nadal. Propsy dla Was wszystkich za Waszą twórczość.
MW: Dzięki za wywiad!