"Can't Knock The Hustle" - czyli o tym, jak Jay-Z zgarnął platynę nie sprzedając ani jednej płyty
Zaledwie wczoraj informowaliśmy o tym, że amerykańskie stowarzyszenie RIAA (czyli Recording Industry Association of America) rankiem stwierdziło, że trzynasty solowy album Jay-Z "4:44" oficjalnie pokrył się platyną, oznaczającą - tradycyjnie - milion sprzedanych sztuk płyty.
Hola Hovito - ale przecież "4:44" nawet jeszcze nie weszło do sprzedaży fizycznej ani digital, a album dostępny był jedynie w opcji streamingu na TIDALu... Ano właśnie. Jakim więc cudem biznesmenowi z Brooklynu udało się zdobyć platynę, nie sprzedając ani jednej kopii płyty słuchaczom?
I'm not a businessman, I'm a business, man
Nie od dziś wiadomo, że Shawn Carter ma łeb nie od parady i jeśli chodzi o kwestie finansowo-biznesowe, już od samego początku kariery (ba, a nawet przed nią!) wiedział, jak się ustawić i zadbać o grubość swojego portfela. Współcześnie to wręcz bardziej rapujący biznesmen, niż raper, który stara się sprzedawać płyty.
Men lie, women lie, numbers don't?
Hmmm no cóż, w tym wypadku chyba trzeba będzie zweryfikować ten klasyczny cytat. Podobnie jak w przypadku wydanego w 2013 roku "Magna Carta Holy Grail", w przeciwieństwie do poprzednich krążków Jaya nie promowanego miesiącami wielkim hitem, również i przy okazji "4:44" - numbers did lie. W 2013 roku Jay zupełnie bezprecedensowo zdobył platynę w wyniku biznesowej umowy z firmą Samsung, która kupiła milion kopii digital jego płyty, udostępniając je następnie do pobrania za darmo wszystkim swoim użytkownikom. Do powieszenia sobie na ścianie kolejnej platyny Jay nie potrzebował więc sprzedać ani jednej kopii - ale certyfikacje się zgadzają.
Oczywiście nie oznacza to, że w dniu premiery fizycznej kopii ludzie nie ruszyli do sklepów - we wrześniu 2013 roku, a więc trzy miesiące od ukazania się krążka, RIAA przyznało "Magna Carta" podwójną platynę, co oznacza milion sprzedanych sztuk, nie wliczając Samsunga.
To, co wydarzyło się natomiast w tym roku, bliźniaczo przypomina sytuację sprzed czterech lat. Zmianie ulegli jedynie gracze biorący udział w zgrabnie ukartowanej przez twórcę "Blueprint" rozgrywce. Tym razem bowiem już nie Samsung, ale korporacja Sprint w wyniku biznesowej umowy z Jayem kupiła milion sztuk "4:44", sprawiając, że album zdobył platynę jeszcze zanim tak naprawdę ktokolwiek mógł go nabyć. Przez weekend "4:44" dostępne było jako darmowy download dla użytkowników Sprinta, pod warunkiem podania adresu email i specjalnego kodu serwisowi TIDAL.
Co ciekawe, Roc Nation oficjalnie przyznało, że do zdobycia platyny przyłożyły się owe downloady, jednak wpływu nie miał streaming za pośrednictwem TIDALa. Fizycznie zatem żaden słuchacz nie zapłacił bezpośrednio za "4:44" ani centa, a cała kwota, która pokryła zakup miliona sztuk, została zapłacona przez biznesowego giganta Sprint - który, o ironio, w styczniu kupił jedną trzecią udziałów w TIDALu.
Trzynasta platyna, do tego w mniej niż tydzień, na pierwszy rzut ucha brzmi więc niesamowicie, jednak czy naprawdę możemy zestawiać taką certyfikację z chociażby tą za "Blueprint", czy nawet platynami J. Cole'a bądź Kendricka z tego roku? Zdecydowanie nie.
No ale cóż, ludzie z pewnością i tak ruszą do sklepów, ja sam nie mogę się doczekać aż dorwę "4:44" na CD, a Jiggaman? Jiggaman znów wygrywa i pokazuje, że jeśli chodzi o hustlerów w rapowym biznesie, to nie ma sobie równych. You Can't Knock The Hustle.
Poczytaj więcej na:
Przypominamy też nasz videowywiad ze Ski Beatzem, w którym producent opowiedział m.in. o współpracy z Jay-Z w początkach jego kariery oraz pracy nad "Reasonable Doubt":