Mannie Fresh: "Żałuję tego co jako Cash Money zrobiliśmy z hip-hopem"
Kilka dni temu do internetu trafił bardzo ciekawy wywiad z Mannie Freshem, legendarnym producentem oraz współtwórcą potęgi Cash Money Records; wytwórni, która na przełomie XX i XXI wieku wykreowała w hip-hopie nowy nurt i przeistoczyła z niezależnego labelu w jeden z największych majorsów. Dowiadujemy się m.in. o początkach jako DJ, okolicznościach poznania Lil Wayne'a i Juvenile'a, kreatywności oraz poznajemy jego opinię na temat rapu w dzisiejszym świecie.
Podczas wywiadu zostają poruszone przeróżne ciekawe tematy. Wiedzieliście na przykład, że Lil Wayne pierwsze albumy albumy nagrywał bez użycia ani jednego przekleństwa? Albo że jego największą inspiracją była Missy Elliott? Lub że Juvenile'a Fresh poznał na przystanku autobusowym? (a propos - mało kto wie, że jego album "400 Degreez" jest najlepiej sprzedającym się wśród artystów Cash Money, a zarazem jednym z najlepiej sprzedających się w historii rapu ogólnie)
Mannie prowadzi nas przez kolejne etapy jego kariery; opowiada o konflikcie z właścicielem Cash Money, Birdmanem, czy w końcu o opuszczeniu labelu. Jednak głównym wątkiem, który powtarza się kilkakrotnie, wydaje się być ocena dzisiejszej rap sceny.
"Kiedy zaczynaliśmy, w rapie były kategorie. Był Slick Rick ze swoim storytellingiem. Byli Public Enemy nawijający o rzeczach ważnych. Byli N.W.A z gangsta-rapem. No i byliśmy my - 'flashy dudes'; mieliśmy swój własny styl. Nie myślałem wtedy jednak,że dzisiaj będzie on dominował w takim stopniu. Gdzie jest oryginalność? To jest najbardziej konfundujące i to nasze 'błogosławieństwo i klątwa' - nigdy nie chcieliśmy żeby hip-hop stał się jedną wielką błyskotką, to była tylko nasza jazda. Dziś tylko wszyscy błyszczą, chcą być tym 'gościem', milionerem, miliarderem. Nie taki mieliśmy cel."
No właśnie. Co z tą oryginalnością? Chyba każdy fan hip-hopu zadaje sobie czasem to pytanie. Różnorodność jest bardzo ważna; to jasne, że czasem mamy ochotę posłuchać Joey Badassa czy Kendricka, a w inny dzień Young Thuga na bujających bitach. Niestety obecnie rap scena jest zdominowana przez raperów nawijających głównie o hajsie. Mało kto wykazuje się chociażby odrobiną oryginalności i chęcią wybicia z szablonu.
"Bez obrazy, ale każdy ubiera i rusza się tak samo. Nikt nie myśli o tym żeby pójść pod prąd, tylko chcą robić kolejne bangery 'jak Future'. Co jest śmieszne, ludzie idący pod prąd osiągają sukces, a jakoś nikt tego nie dostrzega. J Cole, Kendrick, Chance the Rapper - potrzebujemy tego więcej! To co się dzieje to 'blingfest'. Nigdy nie chcieliśmy też, żeby cała kultura składała się z raperów gadających 'spójrz na mnie, mam wielki łańcuch'. Hip-hop był formą edukacji - ale już na dobre przestał. Nawet w 'bling bling erze' mogłeś znaleźć w radio 6 różnych numerów z 6 różnymi przesłaniami, teraz problemem jest jeden wielki 'blingfest'. To swoista klątwa związana z sukcesem Cash Money. Dobrą stroną było to, że nauczyliśmy raperów jak zarabiać kasę, ale nigdy nie myślałem, że pieniądze staną się jedynym tematem na jaki raperzy będą chcieli nawijać.
Co o tym myślicie?
Poniżej pełen wywiad: