Greenzki/Gres "Fraktal" - recenzja
Green z Gresem, zasłużeni dla rapgry reprezentanci ŁDZ, długo zabierali się za wypuszczenie "Fraktala". Pierwsze zapowiedzi pojawiały się, o ile mnie pamięć nie myli, jakoś na początku 2015 roku. Koniec końców w połowie grudnia zeszłego roku ujrzał światło dzienne krążek, o którym właściwie po premierze mało się słyszy w sieci, z wyjątkiem Ślizgu, gdzie zebrał właściwie same propsy. W sumie mnie to nie dziwi, bowiem sam mogę obiema dłońmi, pod wieloma przychylnymi komentarzami, podpisać się bez zawahania. Otrzymaliśmy dojrzały materiał, w całości wyprodukowany przez Ostrego, gdzie obaj MC wzajemnie się uzupełniają i w każdym tracku prezentują wysoki poziom. Przyznam, największe obawy miałem wobec formy Greenzkiego, jednakże zostały one bardzo szybko rozwiane. "Fraktal" - jawi się jako bardzo dobry, aczkolwiek mocno przegapiony krążek.
Skłaniająca do wytężenia szarych komórek warstwa tekstowa albumu na pewno nie jest dla każdego. Sami gospodarze są ukształtowanymi muzycznie artystami, mającymi coś konkretnego do przekazania na bicie. Gres, już od momentu wydania jednej z najpiękniejszych EPek, jakie poznała polska scena, ociera się swoimi tekstami o poezję. Green natomiast to twardo stąpający po ziemi raper, bez zahamowań opisujący rzeczywistość. W "Sekundzie" chociażby, gdzie Gres stawia przed słuchaczem szereg różnych pytań - "Czy wiesz, ile trwa sekunda? Bo ile trwa ta ostatnia. Spytaj ludzi, którzy mieli farta, żyją po wypadkach.", a Green puentuje kompana. Ich wymienność liryki najlepiej wspóbrzmi na mistrzowskiej "Polsce_B". Obserwacje dotyczące zwykłego, szarego Polaka, skonfrontowane z zapomnianymi dworcami kolejowymi potrafi podziałać na wyobraźnię. I nie wiem, czy nie jest to przy okazji najlepszy utwór na krążku, choć może jeszcze wypełniony po brzegi emocjami "Tato" i położona na świetnym bicie "Synergia" mogłyby konkurować o ten tytuł. A wracając do bitów, powierzenie wyprodukowania płyty Ostremu to strzał w dziesiątkę. Wydaje mi się, że te podkłady były od samego początku skrojone pod "Fraktal". Klasyczne w formie, z prezyzyjnie pociętymi samplami, o których sami raperzy wspominali w wywiadzie w Radiu Kampus w samych superlatywach. W sumie nie dziwię im się, kiedy na swoje solowe kawałki z "Fraktala", odpowiednio "Zielony jest w formie" i "Sen" otrzymali bity pierwszego sortu, a nie z jakiejś randomowej paczki. Stwierdzam brak słabego momentu na płycie - to oczywiste.
Fraktal w znaczeniu potocznym oznacza obiekt samo-podobny, coś na wzór korony drzew, czy płatków śniegu. Rapowy"Fraktal", jak słusznie zauważa Green "to jest soundtrack do życia". Materiał przemyślany w najmniejszym elemencie, pełen błyskotliwych wersów i plastycznych porównań od obu raperów położonych na świetnych produkcjach O.S.T.R.a. Na pewno nie jest to krążek dla każdego. Potrzeba przynajmniej kilka odsłuchów w pełnym skupieniu, aby docenić "Fraktal". Dajcie mu szansę, drodzy odbiorcy rapu w Polsce. 5.