Electro-Acoustic Beat Sessions "Puzzle Mixtape" - recenzja
Mixtape = "kradzione bity" + premierowe zwrotki rapera spisane i nagrane w ferworze gęsto kipiącej zajawki - to równanie doskonale obrazuje standardowe podejście artystów kultury hip-hop do owej dźwiękowej formy przekazu treści. Musiało znaleźć się odstępstwo od tej reguły i cieszę się, że okazało się nim "Puzzle Mixtape" wrocławskiego kolektywu Electro-Acoustic Beat Sessions. Ba, właściwie to kilka odstępstw. Zacznę od najważniejszego, muzycznego. Jazz w najpiękniejszej postaci, reinterpretujący żywym instrumentarium Madlibowe "Burgundy Whip" z MEDem na mikrofonie oraz z rodzimego podwórka rapowego "Kawałek o życiu" Smarkiego, czy też "Rozmowę" Łony. Mało? A na samym kasetowym mixtapie ambitnej muzyki, skierowanej ku otwartym, hip-hopowym głowom jest jeszcze więcej. A no właśnie - kasetowym. Twórcy zdecydowali się na dwie formy oddania ich dzieła w ręce słuchaczy - darmowy digital oraz 200 kaset. Szczęśliwi ci, mogący posłuchać tego wprost z boomboxa. Uwierzcie - muzyka płynąca z kaseciaka smakuje znacznie lepiej. Zaiste, obok "Tego Chciałem" autorstwa Skubiego i kwartetu Tomka Nowaka, mamy w 2016 roku na tej smutnej scenie możliwość obcowania z dźwiękami najwyższych lotów. I nie ma w tym sformułowaniu krzty przesady.
Bo niby gdzie może znaleźć się miejsce na przesadę, gdy każdy z dziewięciu utworów składających się na "Puzzle Mixtape" to muzyczna perełka? Bez wyjątku. "Reminisce" z Pauliną Przybysz przyciąga czarującym śpiewem. "Love...Meaning" niesie za sobą przestrzenne brzmienie i ponownie płynący z głębi serca wokal zaproszonych gości. Wspomniane we wstępie jazzowe aranżacje klasycznych polskich rapowych jointów muszą uderzyć w serca, głowy i uszy słuchaczy, którzy Kixnare'owy podkład "Kawałka o życiu" i wersy Smarka znają na pamięć. Bujanie głową w rytm wybijany przez perkusję jest jak najbardziej wskazany, a oddzielne słowa uznania należą się Spiskowi Jednego - gramofony od jego wejść w obu numerach brzmią subtelnie, uzupełniając robotę kolegów. "Improvisation I" zaś można uznać za wyciszenie całego materiału i jednocześnie przygotowanie się do powtórnego zanurzenia, by odkrywać co raz to nowe smaczki przygotowane przez EABSów. Aha, zapomniałbym - przearanżowane "Whatever" tchnęło powiew świeżości w ten nieco zakurzony, dwudziestoletni kawałek nowojorczyka.
Electro-Acoustic Beat Sessions może okazać się jednym z najlepszych (jak nie najlepszym) muzycznym towarem eksportowym w gatunku szeroko rozumianej muzyki jazzowej z domieszką rapu. Septet rodem z Wrocławia nie jest ciekawostką na scenie - oni ją wyprzedzili. Talent, miłość do muzyki w jej najszczerszej i najczystszej postaci rozwijany od lat dziecięcych kreuje najpierw świetny"Puzzle Mixtape", a już niebawem (pierwszy kwartał 2017 roku, oby!) także i "Repetitions". Pierwszy singiel już za nami - apetyt urósł niesamowicie. I na sam koniec słowo kieruję do EABSów - chłopaki, nie spierdolcie tego. Możecie wszystko, tak naprawdę. Życzę sukcesów, jako fanatyk prezentowanego przez was grania. Tymczasem siadam przed kaseciakiem i włączam, nie wiem który to już raz, ten cudowny materiał. Skala oceny nie istnieje, została zjedzona.