Bleiz "Grill-Funk 2" - recenzja
Troszkę przedłużył się nam tydzień z Bleizem, ale może i dobrze, bowiem prawdziwą wisienkę na muzycznym torcie warto zostawić na sam koniec, a jest nią najświeższy krążek reprezentanta Wrocławia. "Grill-Funk 2" bez cienia wątpliwości to najlepszym albumem, jaki Antek wypuścił od pierwszego "Grill-Funku". Sentyment do pierwszej kooperacji z Etenem będę miał chyba już zawsze, z "Wroakland Mixtape" nie wszystkie tracki siadły, jak powinny, choć kilka perełek można wskazać. "Aloha-Grill" miał jeden z najlepszych tracków, jakie słyszałem w 2015 roku na rodzimej scenie (chyba nie zdziwi was to, że wyprodukował go właśnie Eten, co nie?). A "Grill-Funk 2"? Od pierwszego do ostatniego numeru płynie z głośników słoneczny vibe, chillout i zaraźliwy luz, który pasować będzie nie tylko w letnie dni, ale i w zimowy mróz, przenosząc przynajmniej stan umysłu w cieplejsze rejony. Chciałeś dobry rap, to przywracam Ci nadzieję - rapuje w "Prawie Jak Intro 2" gospodarz. Istotnie, tak jest. A nawet lepiej niż dobrze.
Bleiz kupił mnie już dawno naturalnym luzem, wylewającym się ze składanych przez niego wersów. Od lat nie próbuje umoralniać, ani też wskazywać drogi słuchaczowi i ponad wszystko silić się na mocno eksploatowaną ostatnio prawilność. Robi zdecydowanie coś, co wielu raperów, nawet w szeroko pojętym TOPie wyświetleń, sprzedawanych płyt, po prostu nie umie - pozostaje sobą. Bycie sobą odmienione przez wszystkie przypadki wylewa się hektolitrami z membran, bez ciśnienia na techniczne przyspieszanie, zwielokrotnianie i nawarstwianie rymów. "Prawie Jak Intro 2" nawiązuje do introdukcji z pierwszego "Grill-Funku", będąc krótkim streszczeniem stanu, w jakim nagrywany był album. I na pewno nie jest to krążek, który można wpisać w wers z "Dla Kogo?' - wszystko rżnięte na jedno kopyto, wszystko dzisiaj nazywa się hip-hop. Bardziej już skłaniałbym się ku padającemu kilkanaście sekund dalej stwierdzeniu - bit Eten, rap Bleiz, jedyny duet, który podnosi z miejsc. Podnieśli i niosą "W Ciepłych Butach" przez "Noce Niespokojne", by podróż zakończyć "Spotkaniem w D-100" z całą bandą. Dziesięć kawałków, podobnie do pierwszego "Grill-Funku" to soundtrack tegorocznego lata. Żadne wydawnictwo z polskiej sceny rapu nie ma podjazdu do "Grill-Funku 2". Co najwyżej mogą popatrzeć z boku, bądź przyklęknąć przez Bleizem i Etenem - królami najpiękniejszej pory roku AD 2016.
Nie muszę wspominać, że nie ma przypadkowych dźwięków i zwrotek? KAŻDY stanął na wysokości zadania. Cywinsky we wprowadzeniu do krążka chrapał, ale jak wstał, jego wejścia w numerach stanowią moc prawdziwego, męskiego śpiewu. Apogeum jego wokalu znajduje się w "Pięknie" i nie dziwię się, że projekt z Dorianem odbija się co raz to szerszym echem na scenie. W tymże numerze padają również jedne z najlepszych wersów Antka na całej płycie. Definicje piękna, nie co więcej pisać, bowiem te emocje trzeba usłyszeć. Nie mogło rzecz jasna zabraknąć Jazzy oraz Basi eM, tradycyjnie u Bleiza. Rapowo również dzieje się wiele. JNR Getlost, Abel, Green, Człowień, Otsochodzi i ekipa ze studia D-100 - lista gości długa, i pesymiści mogli założyć, że któraś z ksywek coś spieprzy. Nic z tych rzeczy. JNR pewnie usiadł w "Nocach Niespokojnych", podobnie to Otsochodzi i Abla w "Nie Ma Takiej Chwili". Z dawna przeze mnie nie słyszani Green i Człowień zanotowali świetne wejścia. Na szczególne pochwały zasługuje Człowień w singlowym "W Ciepłych Butach" z linijkami typu - jebać życie na kredycie jak Jędker, platyna na płycie, chcę platynę w łazience. Mam nadzieję, że coś nowego pojawi się od niego ze stajni "Grill-Funku" i to już wkrótce.
Został Eten. Producent - zagadka. Zagadka w stylu, dlaczego nie ma go na płytach bijących się o laur TOPu w skalu całego roku? Ludzie, to co robi olsztynianin to miód dla uszu. Zero sampli, wszystko grane i aranżowane bo jak sam Bleiz nawinął w "Korzeniach" z zeszłorocznej płyty z Procentem - w loopach nie gustowałem ma być zawsze aranż, to jak zamiast fury sprzątać pusty garaż. Nieskomplikowany podkłady, niektórzy powiedzieliby. Poziom skomplikowania, zgrania dźwięku piszczał, wszelkiego rodzaju przeszkadzajek, basu i bębnów to inna para kaloszy w porównaniu do pocięcia sampla, dodania dźwięków perkusyjnych i odesłania do rapera. Jeżeli Eten puszcza kilkanaście bitów w ciągu roku, a w zeszłym bodajże tylko kilka i każdy z nich był sztosem, to świadczy samo przez siebie o skali jego talentu i umiejętności. Ja nie jestem fanem serwowanych przez niego brzmień, jestem fanatykiem i gorliwym wyznawcą.
"Grill-Funk 2" to obecnie jedna z najlepszych tegorocznych płyt. Kto tak nie uważa, niech spróbuje prześledzić premiery, jakie mieliśmy w 2016 roku i jestem pełen przekonania, że koniec końców wyrobi podobne zdanie. Bleiz wespół z Etenem postarali się, by na krążku nie znalazł się żaden przypadkowy element. Muzyka, zwrotki gospodarza, refreny Cywinskiego (!), Jazzy i Basi eM, wejścia gości - wszystko gra, jak należy. Materiał ten to ścieżka dźwiękowa grilli, spotkań na murkach i skwerkach, w akompaniamencie dobrego piwa i pachnącego mięsa. To płyta do włączenia w leniwą niedzielę, gdy nie chce się podnieść z łóżka, bo obok leży piękna dziewczyna. Płyta na każdy czas i miejsce. Piątka.