Smif-N-Wessun "Born And Raised" (Przegapifszy #80)

recenzja
dodano: 2015-12-16 17:00 przez: Tomasz Przytuła (komentarze: 0)

Gdybyśmy mieli wskazać płytę, która zyskała ogromny medialny rozgłos w ostatnich latach, będąc wypadkową nieokrzesanego charakteru rapu i fundamentalno-riddimowej natury muzyki reggae, nasz wybór padłby zapewne na lwie wcielenie wujka Snoopa. Kto pamięta ten karykaturalny produkt, ten z niekłamaną szczerością przyzna, że całkowicie wypłukał on jamajski skarb narodowy z duchowych, wręcz ceremonialnych ogniw i ukazał go rzeszy osób jako muzykę naiwną, nad którą nie warto się pochylić. Tego samego roku, na ratunek zdyskredytowanemu gatunkowi ruszył jednak nowojorski duet Smif-N-Wessun, wydając swoją eksperymentalną i niestety, praktycznie niezauważoną EPkę.

Kluczem do uświadomienia sobie tego, co nie zagrało w przypadku Snoopa i przeciwnie – dlaczego tak dobrze w repertuarze reggae poradzili sobie Tek i Steele, jest porównanie tytułów obu wydawnictw. Kiedy Snoopem kierowała chwilowa zajawka odrodzenia się w nowej muzycznej roli, nakręcona dodatkowo nieszczęsną wyprawą na Jamajkę, Smif-N-Wessun po prostu posiadali ten wyspiarski feeling od zawsze. Wychowani w karaibskiej kulturze z racji swojego jamajskiego pochodzenia, tamtejszą mentalność poznawali na każdym etapie rozwoju. Tak barwna przeszłość naznaczyła teraźniejsze poczynania raperów w tak dużym stopniu, że zebrali się do wyrzeźbienia wiarygodnego pomnika muzyki reggae, z którą dotychczas łączył ich zaledwie ulotny romans. Tak zrodziła się idea wzbogacenia dyskografii zespołu o „Born And Raised”.

Najbardziej intrygujące w tym projekcie jest tak naprawdę to, że Smif-N-Wessun pokonują barierę gatunkową, której już dawno nikt w takim stylu nie przekraczał. Oprócz kilku wyjątków, hybryda reggae i rapu wypaliła się już w latach 90’, kiedy to na salony próbowali ją wprowadzić m.in. Mad Lion czy Bounty Killer. Gdy wydawało się więc, że raperzy z Brooklynu pójdą w doskonale znanym, często eksplorowanym przez nich, boombapowym kierunku, niespodziewaną zmianą brzmienia zgotowali swoim słuchaczom prawdziwy sprawdzian lojalności.

Pomimo przeobrażenia instrumentalnego, liryczno-tematyczny arsenał wystrzałowego duetu pozostał nienaruszony. Smif-N-Wessun wciąż skupiają się na prozie ulicznego życia w Nowym Jorku, przedstawionej bez niedomówień i złudnych obrazów („Figure it’s just the reality of this cold life, face the barrel of the chrome, cause you the one they don't like”). Legendarny duet przekazał słuchaczom wiele cennych linijek, radząc m.in. aby napełnić głowę walecznym nastawieniem, które wraz z odpowiednią dozą zdrowego rozsądku jest sposobem na przetrwanie trudnych czasów. Przekaz, choć oczywiście banalny i utarty przez lata, z ust takich weteranów brzmi jednak aż nadto wiarygodnie. Co najważniejsze, Tek i Steele na tej płycie pozostali sobą. Na „Born And Raised” nie znajdziecie więc bezmyślnie skandowanego nazwiska JCM Sellasjego czy mądrości wyciągniętych z zadymionych, rastafariańskich świątyń. To po prostu brudna prawda o nowojorskim stylu życia i ciągłym przezwyciężaniu problemów rodzących się w betonowej dżungli, opowiedziana ustami wnikliwych obserwatorów. Jakość techniczno-wokalna wypracowana lata temu przez Smif-N-Wessun, znalazła swoje miejsce również i na tym projekcie. Chociaż zauważalna jest wyraźna dysproporcja umiejętności między raperami, Mr. Vicksta zrobił wszystko, aby uwypuklić walory i zamaskować wszelkie skazy na płycie. Sztuka wokalna w jego wykonaniu to bezbłędne przedstawienie, pełne fonetycznych sztuczek i rytmicznej intonacji. Kapitalne zwrotki Steele'a na "Rich Gyal" to zdecydowanie najlepsze fragmenty płyty.

Na nic zdałyby się jednak wysiłek dwóch generałów Boot Camp Cliku, gdyby nie znakomita oprawa instrumentalna, wyznaczająca nową jakość brzmienia reggae i obalająca wszystkie wyświechtane stereotypy na temat jamajskich wibracji. Niezawodny duet producencki Beatnick & K-Salaam przygotował tętniący życiem, przepięknie zaaranżowany konglomerat dzwięków, stanowiący niejako kronikę muzyczną Jamajki ostatniego półwiecza. Na albumie znajdziemy więc rozwiązania bazujące na modern roots ("Born And Raised"), rocksteady ("Rich Gyal"), a nawet dubie i dubstepie ("Kamikaze"). Reggae juz dawno nie brzmiało tak dobrze.

Legendarny duet Smif-N-Wessun, swoją EPką udowodnił, że nie jest zespołem, który trzesię się ze strachu na samą myśl o muzycznych wyzwaniach i wspinaniu się po szczeblach artystycznej drabiny. Projekt "Born And Raised" rzuca wielu słuchaczom rapu nowe światło na usuwaną poza nawias muzykę reggae, uważaną nader często za okropnie nudną, przestarzałą i graną na jedną modłę. To idealna introdukcja do świata uduchowionych melodii, z której hip-hop czerpie przecież tak wiele inspiracji. Tym wyjątkowym ukłonem w stronę głębokich korzeni gatunku i muzycznych mentorów z Jamajki Tek i Steele udowodnili, że wciąż szukają nowych ścieżek i szczelin, do których mogliby dopasować swoje dojrzałe teksty (vide Gangstagrass). Jeśli nie mieliście przyjemności sprawdzić tego materiału - nadróbcie zaległości i przekonajcie się o tym, że strzelby Smif-N-Wessun wciąż są nabite i gotowe do walki na wszystkich frontach. You better wrekonize!

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>