Supastition "Gold Standard" - recenzja

recenzja
kategorie: Audio, Hip-Hop/Rap, News, Recenzje
dodano: 2015-06-08 16:00 przez: Marcin Natali (komentarze: 2)

Ten rok jest niesamowity - Lupe, Kendrick, Oddisee, a teraz kolejny z moich ulubionych tekściarzy w amerykańskim rapie, wywodzący się z Północnej Karoliny Supastition zaatakował po ponad roku przerwy nowym albumem. Raper, który po wydaniu albumu "Splitting Image" w 2009 r. jako Kam Moye zniknął na cztery lata ze sceny i poświęcił się życiu rodzinnemu, postanowił kilka lat temu powrócić do muzyki wspaniałym projektem "Blackboard", ale na swoich warunkach - teraz tworzy, kiedy chce, co chce i nikt nie dyktuje mu warunków. Dzięki temu lojalna międzynarodowa rzesza fanów lirycznego wymiatacza z Greenville znów regularnie dostaje wartościowy rap, w którym MC nieskrępowanie porusza wszystkie leżące mu na sercu sprawy.

Spit with the speed of Usain Bolt, they ask if you've changed?
No. This ain't no 2 Chainz flow,

No this is more like a 36 Chamber Wu-Tang quote,
Young reckless LL with a new Kangol!

Swoim najnowszym wydawnictwem Supa nie zamierza podbijać rynku muzycznego ani eksperymentować z trendami w nadziei na stworzenie viralowego hitu. Zamiast tego MC postanowił podać nam na tacy to, z czego jest znany, swoisty "złoty standard". Co z tego wyszło?

Sam tytuł "Gold Standard" możnaby rozłożyć na części pierwsze i traktować jako zapowiedź połączenia najwyższej, złotej jakości i pewnego standardu - brzmienia, do którego aktywny na scenie od początku lat 2000-nych MC zdążył nas przyzwyczaić. Szykujcie się więc na ciężkie, miarowo uderzające perkusje, cięte sample i tłuste linie basu autorstwa takich producentów jak Praise, Veterano, współautor EPki "Honest Living" Croup czy Moss. Brak wrzucanych na siłę newschoolowych inspiracji, dziwacznych eksperymentów czy "chwytania się brzytwy" celem przedostania się ukradkiem do głośnika przeciętnego słuchacza rapu ad 2015 - nic z tych rzeczy. Całościowo produkcje brzmią zatem bardzo solidnie, choć jako instrumentale nie zapadałyby raczej specjalnie w pamięć - ot, dobrze wyprodukowane, klasyczne podkłady, dla których nie siedziałbym o 2.31 w nocy i nie rzeźbił teraz recenzji... Ale hola hola, przecież Supastitiona nie słucha się jedynie dla instrumentali!

Odpakowując najnowszy prezent od Supa, znów znajdziemy wiele smaczków, kąśliwych punchline'ów, linijek zarapowanych gniewnie, naładowanych przelanymi na papier frustracjami rapera, a także wersów, w których przez bity przebijają spókój ducha, dojrzałość i życiowa mądrość.  Znalazło się tu zatem miejsce zarówno na leciutki przytyk do Wiza Khalify, twierdzący, że Supa pisze zwrotki szybciej niż Wiz zdąży skręcić jointa (Pen a verse quicker than Wiz Khalifa can twist a reefer, a misdemeanor every time my voice hits the speaker); lawinę obrazowych gierek słownych pokroju I leave a citizen killed, you pitifully mimic my lyrical skills, get crushed like some ritalin pills under Michelin wheels; braggowe, momentalnie wywołujące uśmiech na twarzy I verbalize what street ni**as felt, So I'm like a bow tied Malcolm X, you're a bow tied Chippendale, czy kipiący soulem, wspominkowy utwór dedykowany Pani Supastitionowej "Song for The Mrs.". Nie zapominając o tak mistrzowskich linijkach jak My mind spray, I leave your train of thought vandalized. Woooo.

Warto wspomnieć też o bezkompromisowym, poruszającym problem przemocy policji i liczne przypadki bezkarności policjantów zabijających podejrzanych przy próbach zatrzymania "Black Bodies". Najciekawszym momentem na "Gold Standard" jest natomiast genialne "The Day After", stanowiące kontynuację kapitalnego, przewrotnego koncept tracku "Best Worst Day", który... (spoiler!) kończył się tragiczną śmiercią rapera. W "The Day After" Supa nawija "z zaświatów", obserwując reakcje znajomych i świata na jego nagłe odejście i zastanawiając się nad tym, jak świat go zapamięta...

That's the way the game works, praised by the same jerks
Who wouldn't do a song with me cause the numbers ain't worked
Now they're crying out "Rest In Peace"
I guess you work a lifetime to be the best deceased...

Ciary. Klimat pięknie utrzymuje wjeżdżające tuż po tym utworze, jazzujące, refleksyjne "End of Forever", wykorzystujące w refrenie sampel wokalny z klasycznego wersu Andre 3000... Całościowo, Supa znów dostarczył nam bardzo solidny krążek, w którym rozgryzienie wszystkich lirycznych patentów i linijek zajmie co najmniej kilkanaście odsłuchów. Puszczając tę płytę luźno w tle, pewnie przeleci wam nawet nie wiadomo kiedy, stwierdzicie, że jest "spoko" bądź rzucicie  mityczne określenie zaczynające się na litery "tru..." i tyle - błąd. To krązek do wrzucenia na słuchawki, kiedy podróżujecie po mieście czy też do wieczornego odsłuchu w skupieniu (pamiętacie kiedy w rapie słuchało się tekstów?). Jeśli cenicie więc "klasyczne", samplowane podkłady i szczere, błyskotliwe teksty nawinięte pewnym, pełnym pasji flow, trafiliście w dziesiątkę. Ode mnie czwórka i zostawiam was z przesłaniem autora "Złotego Standardu" - Let the music touch your soul, good music is better than gold!

Tagi: 

Gnur
Dajcie recenzję nowego Troy Ave, zamiast opisywać jakieś truskulowe gówno które sprawdzi może z 8 osób...
Marcin Natali

Ja osobiście nie planuję bo oprócz mocnych featuringów Troy Ave niczym się nie wyróżnia i wypada bardzo przeciętnie, ale może ktoś inny z redakcji napisze.

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>