Ghostface Killah & BADBADNOTGOOD "Sour Soul" - recenzja nr 2
Ghostface narzucił sobie wysokie tempo wydawania. W przeciągu trzech miesięcy dostajemy drugie dzieło sygnowane jego ksywką. Poza tym zapowiedzianych jest jeszcze kilka projektów, które mają mieć premierę w tym roku. Przypomina mi to okres obejmujący lata 2006-2007, kiedy to pan Coles wydał trzy, bardzo udane krążki. Ostatnie solowe wydawnictwo "36 Seasons" niestety nie dorównuje poziomowi "Fishscale", czy nawet "Big Doe Rehab", ale i tak warto się z nim zapoznać. A jak jest w przypadku "Sour Soul" nagranego z kanadyjskim trio BADBADNOTGOOD? Przeczytacie w mojej recenzji.
"Sour Soul" to wyjątkowy album w karierze Ghostface'a. Jest to jego pierwsze wydawnictwo oparte w stu procentach o żywe instrumenty. Za całą muzykę na płycie odpowiedzialne są chłopaki z BADBADNOTGOOD, którzy mają już na koncie współpracę z takimi MC's jak Tyler The Creator, Earl Sweatshirt, Black Milk, Kool G Rap, Danny Brown, a nawet Wu-Tang Clanem. Trzeba przy tym jasno powiedzieć, BBNG to równorzędny partner w tym wydawnictwie. Niech świadczy o tym fakt, że opróćz rapowanych utworów, na "Sour Soul" znalazły się też instrumentalne przerywniki w całości skomponowane przez kanadyjskich jazzmanów. Muszę przy tym dodać, że BADBADNOTGOOD dali Face'owi na "Sour Soul" muzykę diametralnie różniącą się od tego co mogliśmy usłyszeć na "III". Świadczy to o ich niezaprzeczalnym talencie i godnej uznania wszechstronności.
Oczywiście cała trójka nie gra na wszystkich instrumentach, więc niekiedy posiłkują się muzykami z zewnątrz. Nie wychodzi to jednak w żadnym wypadku produkcji na złe, bo kompozycje są dzięki temu bardziej bogate brzmieniowo i ciekawsze. Dryfują one w strony typowe dla ostatnich produkcji GFK'a. Muzyka stanowi hołd dla soundtracków z filmów szpiegowskich lat 60 i 70-tych. Dzięki odrzuceniu sampli na rzecz żywego grania, aranżacje są przestrzenne i bardzo "filmowe". Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że jest to jedna z lepiej wyprodukowanych płyt Tony'ego Starksa w calej jego karierze.
Jak prezentuje się natomiast sam Ghostface? Jak zawsze pierwszoligowo. Tym razem zrezygnował z tworzenia konceptu płyty jako jednej historii. To z czego jest znany, czyli storytellingi, wciąż są plastyczne, a gry słowne i porównania wciąż sprawiają, że chylisz czoła przed zasobem jego słownictwa i co rusz posiłkujesz się rapgeniusem. Słyszałem opinie, że GFK na tej płycie nudzi, ale to nieprawda. Świetnie odnajduje się na aranżacjach, idealnie wpasowując swoje flow i emocje w klimat utworu. Najbardziej z tego krążka podobają mi się singlowe "Ray Gun" z MF Doomem i zamykające całość "Food". Ten pierwszy to kawałek, dobrze ukazujący chemię między MF Doomem (który mówiąc szczerze pokazał się z lepszej strony niż gospodarz w tym tracku), a Ghostem i zwiększający przy tym apetyt na ich wspólną płytę, która podobno ma trafić na półki sklepowe jeszcze w tym roku. Pożyjemy, zobaczymy. Klimatycznie przypomina mi weselsze utwory z "Madvillainy" lub "Mouse and the Mask" nagrane z Danger Mousem. "Food" to refleksyjny kawałek odwołujący się miejscami do swojej i Wu-Tangowej spuścizny. Daje nam tu naprawdę mocne wersy, jak:
Money is the root to all evil, that cash rule
Will have you out there looking like a damn fool
That's the devil's bait, the all mighty dollar tree
Pokazują one, że Ghostface Killah wciąż jest jednym z najlepszych raperów w branży i nadal ma coś do powiedzenia.
Czas na werdykt. "Sour Soul" to naprawdę rewelacyjny materiał. Ze względu na wykorzystanie instrumentów i talentu chłopaków z BADBADNOTGOOD, krążek prezentuje się dużo ciekawiej niż "36 Seasons". Ode mnie 5 z minusem. Na koniec dodam: czekam na "Sour Soul II" i mam nadzieję, że BBNG i GFK wpadną na pomysł kontynuacji, bo chemia między nimi jest wielka. Może nawet wspólna płyta z Metal Face Doomem oparta o muzykę zespołu z Kanady? Ja jestem za.