Ice Cube o 20-leciu "Friday"
W zeszłym tygodniu Ice Cube był gościem popularnego w Stanach programu "Conan O'Brien show", w którym wypowiedział się m.in. na temat 20 rocznicy premiery słynnej komedii "Friday", gdzie grał jedną z głównych ról obok Chris'a Tucker'a. Film debiutował na ekranach dokładnie 20 kwietnia 1995 roku a w miniony poniedziałek w kinach na terenie USA miał miejsce specjalny pokaz wersji reżyserskiej obrazu, przygotowany przez New Line Cinema.
W trakcie rozmowy Cube wspominał prace nad tym klasykiem mówiąc:
"Friday to jeden z tych filmów po zrobieniu którego mówisz sobie - ludzie wyluzowani go polubią a reszta go nie zrozumie, ale na świecie jest widocznie tylu luzaków że wszyscy pokochali ten film."
Raper mówił także o charakterystycznych dialogach i postaciach z "Friday", które żyją już własnym życiem we współczesnej popkulturze:
"Mam na myśli np. zwrot "nara Felicia" - jest teraz używany ogólnie by każdy gość gadający głupoty po prostu zszedł ci z oczu. Jest wiele takich dialogów we Friday. Jest taki koszykarz Zach Randolph którego nazywają Z-Bo - D-Bo terroryzował nas w filmie, on terroryzuje oponentów na parkiecie. Friday to film który potrafił tknąć ludzi za serce, dlatego właśnie zdecydowaliśmy się na projekcje wersji reżyserskiej. Wiem, że znacie ten film ale wiemy, że ludzie obejrzą go z nami jeszcze raz".
Oprócz specjalnego pokazu również soundtrack do filmu doczekał się na 20-lecie winylowej reedycji. Pytany o pracę nad muzyką do filmu Cube powiedział:
"Pamiętam jak wybierałem piosenki i pomyślałem sobie - "nikt jeszcze nie użył "May Jane" Rick'a James'a w filmie? To będzie idealne!" Isley Brothers i nowy kawałek Dr. Dre na jednym krążku to rzadkość. To było coś wyjątkowego."
Miejmy nadzieję, że zapowiadany od dłuższego czasu "Last Friday" ujrzy w końcu światło dzienne i ukoronuje godnie całą serię... oh yeah!