VNM i Kurinjo - czyli historia najbardziej oryginalnego Instagrama w polskim rapie
Gdy rok temu VNM założył swój instagramowy profil a zamiast jego zdjęć pojawiać zaczęły się foty świeczki w kształcie kurczaka fani nie mogli powstrzymać zdziwienia i pytali o co chodzi. Gdy teraz V ogłosił, że to "koniec Kurinja" w komentarzach naprzemiennie znaleźć można było "[*]", "nieeee" i "unlike". W ramach niedzielnej ciekawostki zapraszamy do poznania historii jednej z ikon polskiego rapowego Instagrama, a zarazem "twarzy" chyba najbardziej oryginalnie prowadzonego raperskiego profilu społecznościowego (o tytuł ten walczyć może z "narożnikami Sokoła").
Oddajmy zresztą głos samego V'owi:
"Rozłąka bywa bolesna ... ale nieraz jest konieczna. Poznacie dziś historię Kurinja będąc z nim podczas jego ostatnich chwil.
A więc było tak: wpadł do mnie Bezczel, najebaliśmy się i Bezczel przewyższając techniką perswazji wszystkich swoich poprzedników dokonał, wydawałoby się, niemożliwego - przekonał mnie do założenia Instagramu. Dzień czy dwa przed naszym spotkaniem kupiłem wielkanocną świeczkę - zupełnie bez powodu, po prostu była zajebistą świeczką, było to rok temu - powiedziałem wtedy Bezczelowi, że założę Instagram, ale przez pierwsze 10 tysięcy followerów będę napierdalał zdjęcia kurczakowi, którego ostatnio kupiłem i że gdy licznik followerów przekroczy 10k świeczko-kurczak dokona samozapłonu jak Żurom w TVNie, a ja zacznę wrzucać normalne zdjęcia...
Z biegiem czasu bohater mojego instagramu przestał być zwykłą świeczką i dostał imię Kurinjo, odwiedził ze mną wiele polskich miast, był też na sycylijskiej Etnie, podróże te przypłacał często utratą integralności cielesnej, w którą wiele razy zmuszony byłem ingerować za pomocą super glue. Część z Was pamięta, że jednego palca stracił w barze, gdzie kręcono Ojca Chrzestnego, drugiego palca z kolei kleiłem wiele razy, ale finalnie zniknął bez śladu - to cut the long story short: nie mógłby powiedzieć, że nie dbałem o niego.
w świetle tego co przed chwilą napisałem nie chcę byście myśleli, że zapalenie Kurinja było dla mnie łatwe... przed chwilą zgasiłem go bo wiem, że przez piękne chwile, które przeżyliśmy razem nie chciałby spalić mi chaty gdy będę spał, ale jutro gdy zostanie z niego woskowa plama będę płakał... rzewnie"
Nic dodać, nic ująć - w trakcie owego roku Kurinjo rzeczywiście był prawdziwą gwiazdą, pojawiając się na zdjęciach wszędzie tam, gdzie gościł VNM - na wyjazdach, imprezach, w studio, czy na wakacjach. Postaraliśmy się wybrać dla Was małą galerię najciekawszych fot, które pojawiły się na profilu V'a - obejrzycie je poniżej. Ja miałem za to okazję spotkać się z Kurinjem dosłownie kilkanaście godzin przed podpaleniem - bardzo więc możliwe, że jestem ostatnią osobą, która cyknęła sobie zdjęcie z legendą...
A oto wspomniana galeria the best of:
w temacie :) https://instagram.com/lilfreddiegibbs/