KęKę "Wyjebane (tak mocno)" - historia powstania klipu

kategorie: Felietony, Hip-Hop/Rap
dodano: 2015-02-07 14:00 przez: Mateusz Natali (komentarze: 3)

Pierwszy singiel promujący nowy album KęKę (obejrzyj nasz najnowszy wywiad w studio) zobrazowany jest dość prostym i surowym klipem, jednak okazał się sporym youtube'owym przebojem, generując dużo większe zainteresowanie niż jakikolwiek wcześniejszy singiel reprezentanta Radomia. Jaka jest historia tego klipu, jakie pomysły odpadły po drodze, jak wyglądało dojście do finalnej wizji a także - o co chodzi z tańcującym Kę, Dwoma Sławami i resztą obecnych tam osób? Przeczytajcie co ma do powiedzenia autor teledysku Jasiek Gajdowicz...

"Najnowszy klip mojego autorstwa to także najszybszy milion wyświetleń dla KęKę, najciekawszej chyba obecnie postaci na polskiej scenie. Poniżej kilka słów o tym jak doszło do tej współpracy i co zdecydowało o finalnym kształcie teledysku.

Na to zlecenie od Prosto Label czekałem długo. Nie ukrywam, że niepodrabialna stylówka i charyzma Kękiego zaimponowały mi jeszcze przed debiutem. W 2013 zrobiłem dla Prosto kilka klipów, m.in. dla duetu Solar/Białas i Potwierdzone Info, gdy jednak ukazywał się album 'Takie Rzeczy' radomskiego MC, nikt nie zaproponował mi współpracy. Tym bardziej ucieszyłem się gdy w grudniu ubiegłego roku zadzwonił do mnie Kę i rzucił temat realizacji teledysku do pierwszego singla z jego nadchodzącej płyty.

Nie będę ukrywał, że moja pierwsza reakcja na kawałek nie była szczególnie entuzjastyczna. Szczególnie po utworze z ostatniego Kodexu spodziewałem się czegoś równie szorstkiego. Moim zadaniem nie jest jednak na szczęście krytyka cudzej twórczości, a produkcja klipów, a prawdę mówiąc, numer zwykle wkręca mi się najmocniej na etapie montażu.

Piotrek nie rzucił konkretnego pomysłu na klip, opisał tylko jakie emocje wiążą się z tym utworem i wspomniał coś ograniu jego postaci na jednolitym tle w studio i połączeniu tego z tłem, które tworzyć mieli zwykli ludzie. Podkreślił, że klip ma być prosty. Powiedział też, że beat zmusza go do niekontrolowanego tańca, ale ta informacja gdzieś mi umknęła.

Jak się później okazało, w tej jednej rozmowie zawarł się w zasadzie cały koncept teledysku, choć na tamten moment nie było to dla nas jasne. Na koniec rozmowy Kę zobowiązał mnie jeszcze do dotrzymania terminu i umówiliśmy się na kolejną rozmowę niebawem. Ustaliśmy wszystko i nic.

Ponieważ byłem bardzo zajęty realizacją dwóch innych teledysków, nie mogłem poświęcić na tym etapie należytej uwagi rozmyślaniom nad klipem Kę. Po tygodniu czy dwóch Piotrek upomniał mnie, że gonią nas terminy, a po kolejnym grzecznie acz stanowczo poprosił o konkrety. Wreszcie znalazłem chwilę, by przysiąść porządnie do tego zadania i pomysł pojawił się szybko.

Podekscytowany zadzwoniłem do Piotrka żeby na gorąco sprzedać mu moją genialną koncepcję. On i owszem, wysłuchał, powiedział że to dobry pomysł, ale... nie to czego on szuka. Zbiło mnie to nieco z tropu, ale nie rzuciłem broni. Jeszcze w tej samej rozmowie zaproponowałem dwa pomysły, które także bardzo uprzejmie Kę odrzucił. Cały czas też mówił o pewnym ulotnym wyobrażeniu, które ma na temat tego jak powinien wyglądać ten teledysk, ale trudno było to oddać w słowach.

Obaj czuliśmy się nieco sfrustrowani taką miłą, ale bezproduktywną rozmową. Ponieważ gonił nas czas, spytałem: Jesteś jutro w Radomiu? - Tak - Ok, to przyjadę na 10.

Droga z Łodzi do Radomia jest bardzo przyjemna o ile pogoda dopisuje. Tamtego dnia lało przez całą drogę. Na miejscu Piotrek podjął mnie upragnioną kawą, pogadaliśmy przez 3 kwadranse o życiu i przyszła pora zabrać się do pracy. Nastąpiła kolejna runda rzucania pomysłów i uprzejmych odmów.

Po godzinie doszliśmy do ściany. Mieliśmy więcej pytań niż odpowiedzi. - Zaraz, zaraz, pamiętam, że wspomniałeś o tańcu, możesz mi go teraz pokazać? - rzuciłem w akcie desperacji. Wyjąłem aparat, a Piotrek zaczął rapować i bujać się do rytmu.

- Taak! Mamy to! - zajawiłem się i zaczęliśmy się śmiać.
- No dobra, ale co do tego? - spytał Kę.
- To proste, wszyscy Ci zwykli ludzie będą tańczyć Twój taniec! - odparłem.
- Elegancko! - rzucił Kę.

Zbiliśmy pionę, zjedliśmy chińskie i po chwili już wracałem autem do Łodzi. Po drodze naszła mnie refleksja: W dobie internetu i komunikatorów różnej maści ludzie na całym świecie nadal preferują kontakt osobisty. Przedstawiciele różnych interesów jeżdżą po całym kraju, ba, świecie żeby zamienić z drugą osobą kilka chwil, choć na dobrą sprawę, mogliby omówić wszystko przez telefon.

Ale czy naprawdę? Jak się okazuje nic nie zastąpi uścisku dłoni, rozmowy w cztery oczy, poznania mowy ciała rozmówcy, czy jego otoczenia, sytuacji w której się znajduje. Nie wynaleziono jeszcze takiego urządzenia, które odda te wszystkie wrażenia na odległość.

Jestem wdzięczny, że w mojej pracy reżysera mam okazję naprawdę, w realu, poznawać fajnych i wartościowych ludzi. To chyba najlepsza część tej roboty, która nigdy mi się nie znudzi."

penges
No dobra, fajnie, tylko gdzie tu jest mowa o dwóch sławach?
Mateusz Natali

W teledysku są ujęcia tańczących KęKę i Dwóch Sławów, które doczekały się już swoich gif-ów :)

Laflen
Przeczytaj jeszcze raz opis. Dla ułatwienia wyszczególnię "o co chodzi z tańcującym Kę, Dwoma Sławami i resztą obecnych tam osób? ". O co chodzi z ich tańcem, a nie o co chodzi z konkretnym udziałem na klipie..

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>