Oxon odpowiada Miuoshowi: "10 pytań do Miłosza" (tylko u nas)
W naszym videowywiadzie z Miuoshem, który w tym tygodniu pojawił się na Popkillerze poruszony został również wątek niedawnych dissów. Katowicki raper zapytany o to, czy zamierza odpowiedzieć na numery nagrane przez Oxona i Patokalipsę stwierdził m.in.: "Po co? Nie wiem co by to miało komukolwiek dać. (...) Dla mnie brnięcie w takie tematy jest idiotyczne, szczególnie, że ta sytuacja wyglądała jak wyglądała i moim zdaniem jest już załatwiona, a to, co się tam w tych numerach pojawia to jest stek bzdur i kłamstw... Nie chcę się odnosić do takich rzeczy w ogóle, bo ja w sumie nie znam tych ludzi. Oni są osobami, które od paru lat sobie na mnie ostrzą zęby, bo widzą to wszystko i nie potrafią wytrzymać. Są takie grupy raperów w tym kraju, które bardzo lubią do wszystkiego się przypierdalać dookoła, a od paru lat są w tym samym miejscu i nie potrafią artystycznie i muzycznie przebić tych wszystkich swoich oponentów. Ja nie chcę w to wchodzić i tyle."
W nawiązaniu do tej wypowiedzi Oxon zamieścił na swoim Facebooku status, w którym stwierdził: "To co drogi pan z Katowic pierdoli w ostatnich wywiadach woła o pomstę do nieba #Popkiller. Moze się odniosę na dniach, może nie, zejdzie wódeczka i pomyślimy na temat "steku bzdur i kłamstw"."
Po przeczytaniu go uznaliśmy więc, że skoro owa ogniskująca wypowiedź padła na naszych łamach to warto, by zaproponować także drugiej stronie konfliktu możliwość odniesienia się do niej w tym samym miejscu a tym samym przedstawić naszym czytelnikom, co mają do powiedzenia znajdujący się po "obu stronach barykady" - przeczytajcie więc, jak sytuację widzi i komentuje reprezentant Krakowa. Całe oświadczenie publikujemy poniżej.
*****************
"W związku z wywiadem, w którym Miłosz Borycki po raz kolejny opowiada głupoty i kłamstwa, redakcja Popkillera zaproponowała mi możliwość odniesienia się do oszczerstw w moim kierunku, za pomocą tego samego serwisu, w którym zostały one rzucone. W poniższym tekście znajdziecie sporo oczywistości, ale skoro Miłosz Borycki nie do końca pojmuje, jak funkcjonuje kultura hip-hopowa, należy mu to wyłożyć czarno na białym, jak dziecku.
Część z Was powie, że pisanie oświadczeń w takich sprawach jest żenujące i zgodzę się z Wami – jednak jeśli Borycki może mnie oczerniać i nie reaguje na muzyczną formę rywalizacji, chcę mieć możliwość odniesienia się do słów wypowiadanych na mój temat. Chyba normalne.
Jak mogliście zauważyć, od momentu wypuszczenia dissów, w praktycznie każdym wywiadzie wyżej wymieniony opowiada, że nie angażuje się w żadne konflikty, bo jest mu to niepotrzebne i nie widzi przeciwników w garstce szukających promocji, niedowartościowanych raperów z Krakowa. Jest to strategia rodem z TVN: konkrety są dla mnie szkodliwe, więc zasłonię się ogólnikami i truizmami, które odwrócą uwagę od meritum sprawy. Słabe, ale całkiem skuteczne. Kumam.
Nie czułem potrzeby komentowania tych rewelacji, dokładnie wszystko, co chciałem przekazać zostało zawarte w „Kulisach”. Dissy są integralną częścią kultury hip-hopowej, sposobem rozwiązywania konfliktów z udziałem skillsów, a bez udziału przemocy, którą Borycki nazywa „załatwianiem sprawy po męsku”. Przypominam również, że beefy w rapie istniały, gdy o Internetach się ludziom nie śniło, dlatego sprowadzanie ich do internetowych przepychanek jest całkowicie nielogiczne. Internet to jedynie środek przekazu, gdy go nie było dissy nagrywało się na płyty, kasety, grało na żywo. Zmienił się sposób, nie zmienił się cel i sens. Najwidoczniej nie dla każdego.
Pomijam kolejną oczywistość, że rywalizacja wpisana w naszą kulturę sprawia, że dissy są po prostu fajnym challengem, sposobem sprawdzenia się, podniesienia sobie poprzeczki. Jeżeli inny raper szarga Twoje imię i opisuje konkretne sytuacje z życia, posługuje się merytorycznymi argumentami i do tego robi to na odpowiednim poziomie, masz obowiązek się do tego odnieść. Chyba, że nie traktujesz poważnie siebie, swoich słuchaczy i kultury, którą współtworzysz.
W najnowszym wywiadzie pan z Katowic mówi: "równie dobrze w tej sytuacji mógłbym nagrywać dissy o ludziach, którzy piszą negatywne komentarze w Internecie". Nawiążę tutaj do absurdalnej i żenującej genezy całego naszego konfliktu – Eripe w wywiadzie dla RapBeki wymienił Miłosza jako słabego rapera. To spowodowało lawinę telefonów z pogróżkami, co dziwi w kontekście podkreślanego przez Boryckiego na każdym kroku „wyjebaniu w to, co się o nim mówi”. Ciekawe jest również, że w wywiadzie na Hip Hop Kempie w zeszłym roku mówił, że Eripe i Quebo wydają płytę i „będzie się działo”, a po wspomnianym wywiadzie dla RapBeki Eripe stał się dla niego nołnejmem. To jest akurat częste zachowanie w przypadku Boryckiego – gdy przyjął Homexa do wytwórni wychwalał jego skillsy, by po spięciu mówić że jest chujowy i „nie jest dla niego raperem”. Ktoś coś mówił o steku bzdur i kłamstw?
Właśnie te cztery słowa użyte w wywiadzie przez M.B. – „stek bzdur i kłamstw” – są powodem napisania tego tekstu. O ile do truizmów i mętnych tłumaczeń nie mam zamiaru się odnosić, o tyle, gdy w tak chamski i bezczelny sposób zarzuca mi się kłamstwo, muszę zareagować.
Tego panie Borycki mógłby się pan nauczyć.
Miłosza nie należy pytać o to, czy odpowie na dissy, albo co o nich myśli. Skoro nasze dissy są stekiem bzdur i kłamstw, Miłosza należy spytać o kilka zupełnie innych rzeczy. Na przykład, czy kłamstwem jest:
1. Że to on pierwszy wykonał ruch w naszą stronę, dzwoniąc do naszych wspólnych znajomych po wywiadzie, w którym Eripe wyraził złą opinię na jego temat?
2. Że powodem, dla którego zainteresował się moją skromną osobą było to, że przekręciłem jego ksywkę na Facebooku? <weź się tu nie uśmiechnij ;)>
3. Że mówił o tym jak „zablokuje nam drogę do mainstreamu, bo zna wszystkich, sprawi że nikt nie będzie nas słuchał, a sale na naszych koncertach będą świecić pustkami”?
4. Że rozkazywał tym samym znajomym, by podali mu numer, a następnie adres Eripe, który „do tygodnia będzie miał połamane nogi i zje kutasa na oczach całej Polski”?
5. Że robił to wszystko, bo „nikt nie będzie o nim źle pisał w Internecie”?
6. Że cała sytuacja w Żorach została sprowokowana przez Miłosza, który od samego początku imprezy pisał smsy i wysyłał swoją dziewczynę z informacjami że „jest niezadowolony z naszej obecności w klubie” ?
7. Że kasował posty ze swoimi panicznymi reakcjami i merytoryczne komentarze ludzi, którzy pytali go o odniesienie się do konkretnych argumentów?
8. Że grając koncert w Krakowie, przy dramatycznej frekwencji, jako jedyny artysta nie chciał pójść na absolutnie żadne ustępstwo i zażądał momentalnie całej stawki, pomimo brakujących kilkuset z sześciu tysięcy złotych i zapewnień organizatorów, że pieniądze otrzyma?
9. Że Onar, po zagraniu koncertu w Krakowie, o trzeciej w nocy, znalazł się w oddalonym o 5 kilometrów klubie, w którym ja grałem koncert i rozmawiał z przypadkowymi ludźmi mówiąc, że "pierdoli Glamrap i krakowskich raperów, ale by im dojebał dla zasady"?
10. Że w ramach siemianowickiej ekipy RKM zjadł przed kamerą kupę w parku, uważając to za szalenie zabawne?
Nie oczekuję i nigdy nie oczekiwałem żadnej odpowiedzi na diss, a po jego nagraniu osoba Miłosza Boryckiego interesuje mnie mniej więcej tyle, co zeszłoroczny śnieg. Zlekceważyłem każdy wywiad, każdą wypowiedź. Siedziałem cicho, gdy wspomniani wielokrotnie wspólni znajomi, współtwórcy singli o wielu milionach wyświetleń nie otrzymali od niego złotych płyt za „Nowe Światło”. Pragnę tylko usłyszeć, jak ktoś zadaje mu powyższe pytania i czuć satysfakcję widząc jak jest zmuszony kłamać, by chronić swój małoletni fapbase przed otwarciem oczu. Bo tak naprawdę nic nie stanowi dla niego większej kary niż brak szacunku dla samego siebie i konieczność krycia się za stekiem bzdur.
Bo przecież sam Miłoszu najlepiej wiesz, jak było w rzeczywistości.
Nieprawdaż? :)
Oxon"
Strony