Mroku "W tej branży dawno już nie chodzi o muzykę" - wywiad
Legalnie zadebiutował już blisko dekadę temu z ekipą Bla-Bla. Od tego czasu wydał też pozytywnie odebrane solówki "Mroczne Nagrania" czy "Bajki Robotów", jednak działając niejako na uboczu i krocząc własną ścieżką. Z jedną z barwniejszych postaci na polskiej scenie niezależnej rozmawiamy w związku z nadchodzącą premierą nowego albumu.
Ciężko pogodzić wszystkie obowiązki, gdy przy współpracy kilku osób wydaje się samodzielnie płytę. Jesteś zadowolony z dotychczasowej promocji? Dlaczego wydawcą nie jest już Fonografika?
Nie jest to łatwe zadanie, gdy ma się pracę, a muzyka to hobby. Ogarnianiem wszystkiego zajmuję się sam, oczywiście za poszczególne elementy, czyli np. robienie masteringu, grafiki, czy klipów, odpowiadają moi znajomi, ale całość już osobiście spinam. Co do promocji, to oczywiście, że jestem zadowolony, bo w końcu to ja za to odpowiadam. Niestety robiąc coś samemu, nie pod logiem jakiejś wytwórni, często napotyka się na mur, czyli – nie znam, nie słucham. Z drugiej strony też nie można patrzeć wyłącznie na ilość wyświetleń na Youtube, bo to nie świadczy o jakości, a jeśli mam być szczery to tak do końca ani nawet o zainteresowaniu. Sam wielokrotnie łapałem się na tym, że oglądałem klipy, które uważam za totalne dno, ale po prostu ciekawość zwyciężyła. Ale to nie oznacza, że ja daną płytę kupię. Jak psia kupa leży na środku chodnika, to każdy zwróci na nią uwagę, ale wątpię by ktoś z rozmysłem chciał w nią wejść.
Trafne spostrzezenie. A co z Fonografiką?
Przy „Bajkach robotów” miałem zapewnione jedynie tłoczenie i dystrybucję, taka była umowa, sam na to przystałem, więc narzekać nie mogę. Ale mówiąc szczerze wytłoczyć płytę to mogę samemu i nie muszę angażować do tego osób trzecich. Ale skłamałbym mówiąc, że nie szukałem wydawcy na „W drodze do domu”. Ale nasza, polska rzeczywistość wygląda tak, że wytwórnie patrzą właśnie na ilość odsłon klipów, a nie na zawartość, kalkulują. Ja to w pewnym sensie rozumiem, bo nikt nie chce tracić pieniędzy, ale to jest błędne koło. Nie promujemy, bo mała liczba słuchaczy, a mała liczba słuchaczy dlatego, że nie promujemy. A potem jest narzekanie jaki to ten młody słuchacz jest głupi, no jak się go faszeruje od małego głupotami, to tak jest. Do tego wydaje mi się, że osoby odpowiedzialne za selekcję, szukanie ciekawych rzeczy, nie mają o tym bladego pojęcia, bo często widzę jak wytwórnie wydają rzeczy, na których promocję ja osobiście bym nawet 1 zł nie przeznaczył. Tu już dawno nie chodzi o muzykę, ale to żadne odkrycie. No ale skończmy z tym narzekaniem, robimy to sami, płytę można już zamawiać na preorder.pl, jest dobrze.
Jesteś zadowolony z płyty, czy masz często myśl, żeby coś pozmieniać zaraz po wypuszczeniu krążka? Pytam się,bo można u Ciebie zauważyć pewną zależność, kiedy wypuszczasz jakiś singiel, a na płycie dany track jest w innej aranżacji. Tak było z trackiem „To tylko deszcz”, i teraz z „Podróż dusz”.
Wiesz... myślę, że każdy kto tworzy ma podobny problem, ale to dlatego, że każdy stara się rozwijać. Dzisiaj jestem już odrobinę mądrzejszy niż wczoraj i tak samo jest z muzyką. Tylko trzeba wiedzieć kiedyś się zatrzymać, bo tak można tworzyć płytę w nieskończoność. Powiem Tobie, że trzytygodnie przed umówionym terminem tłoczenia albumu napisałem nowy utwór, do jakiejś muzyki zasłyszanej w sieci. I nagle Mahyn (główny producent płyty) odbiera telefon i słyszy – „Napisałem nowy utwór, musi wejść na album, ale musisz stworzyć zajebisty podkład”. Jeśli chodzi o cały album „W drodze do domu”, to na chwilę obecną bym nic nie zmieniał, według mnie jest kompletny i nic lepszego na dzisiaj nie jestem w stanie stworzyć. Ale co będzie za miesiąc tego nie wiem, ale to jakby normalny proces i nie ma co się zbytnio tym przejmować. A jeśli chodzi o to, że wcześniej w sieć wypuszczam utwory, które finalnie wyglądają zupełnie inaczej, to z tym jest tak jak dajmy na to z robieniem zdjęcia. Łapiesz dobry kadr, pstrykasz i zastanawiasz się czy lepiej będzie wyglądało w kolorze, czy w czerni i bieli, choć obydwie opcje wyśmienicie się prezentują. Ja nie wybieram, ja daję obie. Tyle, że jedną w sieć, drugą na album.
Wracając do singli. Czy przed premierą płyty zdecydujesz się na wypuszczenie kolejnych? Kierujesz się przy tym jakimś kluczem? Wybierasz tracki, które Tobie podobają się najbardziej, czy jednak ulegasz sugestii swoich fanów, którzy mieli szansę usłyszeć częściowy materiał wcześniej?
Dopiero co ukazał się klip do utworu „Martwi przyjaciele”, stworzony wspólnie z duetem producenckim „Złote Twarze”. Do premiery albumu, czyli 3 grudnia, na pewno wypuszczę jeszcze jeden klip. Wybieram te utwory, które mi się najbardziej podobają, a że to pokrywa się z opinią słuchaczy, to mam sprawę ułatwioną. Przykładem jest choćby utwór „Pancerni” nagrany na bicie BobAira. Kilka miesięcy temu wypuściłem w sieć krótki filmik ze studia nakręcony podczas nagrywania tego utworu i do dzisiaj dostaję zapytania czy powstanie klip do tego. Klip już powstał, premiera jakoś w połowie listopada.
W singlu „Ostatnia niedziela” poruszasz kwestie chorych dzieci oraz znieczulicy ludzi, którzy przechodzą obojętnie obok ich cierpień. Nie uważasz, że żyjemy w takich czasach, kiedy warto zadbać najpierw o siebie, dopiero potem zająć się resztą?
Nie uważam, bo my nie robimy nic innego od zajmowania się sobą i to od tysięcy lat. Żyjemy pierdołami, przejmujemy się tym co powiedzą inni, jak nas postrzegają, ale tak naprawdę innych mamy gdzieś. Oczywiście też nie mogę wrzucać wszystkich do jednego wora, być może zbyt czarno widzę i wyłapuję tylko negatywne postawy, ale zdecydowanie coś jest nie tak z większością ludzi na Ziemi. Ja nie mówię, żeby wpłacać dajmy na to, na hospicjum 500 zł miesięcznie, gdy zarabia się 1500 zł, bo to dopiero byłoby szaleństwo. Nie mówię też by zbawiać świat, bo to się nie uda, ale wystarczy pomóc jednej, konkretnej osobie. Jasne, dbajmy o siebie, ale w granicach rozsądku. Jak oglądam zdjęcia z raperami co chwalą się na facebooku 30 parami Air Maxów, czy kolekcją czapek New Ery, to mam odruch wymiotny. Do cholery, to są tylko przedmioty, które ktoś podniósł do rangi ikony, to jest chore. Dzisiaj jesteś zdrowy, pełen energii, a jutro wykrywają ci jakieś choróbsko i zwala cię z nóg i okazuje się, że potrzebujesz pieniędzy, bo państwo ci nie pomoże i wtedy te wszystkie buty, czapki nie będą miały najmniejszego znaczenia, tak jak dla mnie teraz. Sami siebie zżeramy. Mam pytanie drogi czytelniku. Ile jedzenia w lodówce masz już zepsutego, bo nakupowałeś na zapas w hipermarkecie? Miałem tak, że wyrzucałem sporą część, bo zanim zjadłem to było już przeterminowane. Dlatego teraz mam prawie pusto, ale nie dlatego, że mnie nie stać, dlatego, że wiem ile mi potrzeba. Ja wiem, że trochę mówię jak jakiś nawiedzony kaznodzieja, czy ktoś w tym rodzaju, ale po prostu z wiekiem zmieniają się priorytety, postrzeganie świata. Zapewne gdybym miał znowu 20 lat to bym się śmiał sam z siebie, ale mam prawie 34 i traktuję to poważnie, ale jednocześnie staram się zachowywać zdrowy dystans, by nie popaść w skrajności.
Na płycie „W drodze do domu” pojawi się skład Bla-Bla. Czy to znaczy, że reaktywacja składu i nagranie płyty nie jest tak odległa przyszłością? Co się dzieje z chłopakami?
Lubię marzyć, ale jestem też realistą i myślę, że w chwili obecnej nagranie całej płyty, w oryginalnym składzie, jest tylko w sferze marzeń. Prosty powód, to nie jest już 2005 r., gdy każdy miał ogrom czasu i mógł się skupić na muzyce. Niektórzy z nas mają już rodziny, dzieci, masę obowiązków. Mieszkamy też w różnych miastach. Ja wiem, że jest internet, ale to nie to samo, co „twarzą w twarz”. Być może powstanie jakaś epka, tego nikt nie wyklucza, ale jak mówię na pełnoprawny album z całym składem bym już nie liczył. A nawet jeśli by się ukazał, to myślę, że nie przebiłby „W pracowni słowa i dźwięku”. Nie ma już tej, że tak powiem „chemii”. A wracać tylko dla powrotu trochę mija się z celem. Ale może być tak, że przeczytam te słowa za rok i powiem, ale żeś głupot ludziom nagadał. Chciałbym żeby tak właśnie było.
A jednak odłożyliście w czasie projekt Bla-Bla. Kto był inicjatorem reaktywacji i jak doszliście do porozumienia, żeby przerwać prace nad albumem? Czy któryś z was po ogłoszeniu informacji o nowej płycie zaczął już pisać nowe szesnastki, czy jednak wszystko szło ślimaczym tempem?
Z tego co pamiętam to ja z Wonzem, potem przedstawiliśmy plan reszcie ekipy. Na początku był hurra optymizm. Właściwie z biegu nagraliśmy ok. 5 utworów, ale z czasem to wszystko jakoś „przymierało”. Do tego stopnia, że zacząłem myśleć nad kolejnym albumem i tak jakoś, jakby naturalnie, proces twórczy Bla-Bla stanął w miejscu. Właściwie to mogliśmy z tym co mieliśmy wypuścić epkę, ale przekonałem resztę by tego nie robić. Dlatego, że wypuszczenie czegoś z czym nie wiąże się dalszych planów, jest według mnie stratą czasy. Zaproponowałem, że część utworów przeniosę na swój solowy album, by tego nie stracić. I tak 3 utwory znajdą się na „W drodze do domu”, a dwa pozostałe na epce Ema. A przecież i tak bym zaprosił chłopaków na płytę, więc nie było potrzeby tworzenia nowych rzeczy.
Na Twoich płytach nie ma wielkich ksywek, zwykle są to osoby dobrze znane z koszalińskiej sceny. Kwestia wyłącznie finansowa, czy celowy zabieg?
Mój znajomy mi zawsze powtarza – „Zaproś kogoś znanego, od razu album lepiej pójdzie”. Zgadzam się z nim, to prawda, ale zrobiłbym to wbrew sobie. Ale to też nie jest tak, że nie ma znanych „ksywek” z przekory. Po prostu najpierw robię muzykę z osobami, które znam osobiście, a potem można myśleć o zapraszaniu kogoś. Choć producentów, których zaprosiłem na album traktuję na równi z rymującymi. Tak więc mam sporo gości i to wcale nie takich nieznanych.
Z kim najchętniej zacząłbyś współpracę, by nagrać jeden kawałek?
Bardzo chciałem zrobić utwór z Łoną, zaprosiłem go na album, ale zaczął z Webberem pracę nad nową płytą i niestety nie miał czasu. Może kiedyś jeszcze się uda. Chciałbym też kiedyś nagrać utwór pod muzykę angielskiego producenta – Bonobo.
Wracając do pytania o osobę, z którą chciałbyś nagrać numer. Ostatnio Gres wspominał, że zrobiłby cały numer, który nagrał na "hot16challenge". Myślałeś kiedyś o stworzenie epki w kooperacji z Grześkiem, albo innym raperem?
Gres wspomniał, a ja to zrobiłem. To co zarymowałem do telefonu w hot16challenge, dokończyłem, nagrałem w studiu, zaprosiłem Wonza, Mahyn podrasował bit i tak powstał utwór „Niezrozumienie”, który znajdzie się na płycie „W drodze do domu”. No ale wracając do meritum, czyli współpracy. Nie, zdecydowanie nie myślałem i wątpię bym kiedykolwiek to zrobił. Nie dlatego, że twórczość Gresa mi nie odpowiada, wręcz przeciwnie, kilka lat temu był jedną z najbardziej oryginalnych postaci na polskiej scenie i do dzisiaj go cenię. Ale dlatego, że ja nie lubię współpracować, tak na dłuższą metę, bo nie mówię tu o jednym jakimś utworze. Założę się, że przy drugim nagranym kawałku bym zaczął mocno narzucać swoją wizję płyty, chciałbym by było po mojemu, to nie jest dobre we wspólnym działaniu. No chyba, że w grę wchodziłaby poważniejsza współpraca z jakimś producentem oprócz Mahyna, ale to też myślę, że byłoby ciężkie do wykonania. W tej kwestii też mocno narzucam swoją wizję, a Mahyna znam od wielu lat, mogę przywalić prosto z mostu i on mnie rozumie, a ja też wiem, że nie powie – „Stary, nie wiem o co ci chodzi, przestań mnie męczyć i idź spać, nic z tego nie będzie”. Co prawda na albumie „W drodze do domu” mam wielu innych producentów, ale to są pojedyncze utwory i żaden z nich nie poznał mojej „napastliwej, muzycznej natury”. Sumując – nie jestem zwierzyną stadną.
Czy będzie Cię można usłyszećw najbliższym czasie u kogoś jako gość?
Tak, dograłem się do dwóch płyt, ale na razie nie będę podawał tu ich autorów, ponieważ nie wiem kiedy płyty wyjdą i też nie chciałbym tu wyskakiwać przed szereg. Ale ogólnie to bardzo rzadko się dogrywam gościnnie. Albo pracuję nad nową płytą i tylko to mnie pochłania, albo nie pracuję i odpoczywam od pisania. Ciężki typ ze mnie jeśli chodzi o współpracę.
Jesteś typem myśliciela, jakiego typu książki czytasz najchętniej?
Przeróżne, bardzo interesują mnie tematy około religijne, traktujące o powstaniu życia na Ziemi. Wszystko co jest związane z nami, dlaczego tu jesteśmy, co jest dalej, co było wcześniej, skąd przyszliśmy. Lubię też thrillery polityczne, fantasy, często s-f, tu ostatnio przeczytałem „Łatwo być Bogiem” polskiego autora, ale pewnie jakby ktoś mi dał jakiś romans i to byłoby dobrze napisane, to też bym przeczytał.
Kolejka jest pewnie długa, a czasu brak?
O tak, i to jest też mój problem, bo mam na półkach wiele rozpoczętych, ale nie skończonych książek. A do tego uwielbiam gry komputerowe/konsolowe, a mam jeszcze psa, któremumuszę na spacerze z 3 godziny dziennie poświęcić. Dolicz do tego czas w pracy, to wychodzi, że doba powinna mieć 48 godzin.
Słuchając Twoich nagrywek nie sposób zadać to pytanie, piszesz również jakieś wiersze?
Nie piszę wierszy, nie czuję tego, umiem tylko funkcjonować z muzyką. Być może to co robię jest poetyckie, ale to nie jest poezja. Nie jest to gorsze, ani lepsze, to jest inne. Kiedyś za to próbowałem napisać książkę i dopiero zobaczyłem jakie to jest trudne. Zostaję przy pisaniu utworów, będę rozwijał to co mi już wychodzi, niż brał się za coś nowego, zaczynając praktycznie od zera.
Czy jest możliwa sytuacja, żeby puścić kolejną partię "W Pracowni Słowa I Dźwięku"?
To już nie jest pytanie do mnie, wydawcą było EMI Music Poland, a teraz jeśli się nie mylę jest to pod szyldem Warner Music Poland i ich trzeba by było zapytać. Ale z drugiej strony to mogę odpowiedzieć, bo nie trudno domyślić się, że nikt z bossów nie byłby zainteresowany wznawianiem jakieś tam rapowej płyty sprzed prawie 10 lat. Może dałoby jakoś wykupić prawa czy coś w tym stylu i samemu zrobić reedycję, ale jeśli mam być szczery, to mnie to nie interesuje, bo skupiam się na nowej płycie.
Dzięki za wywiad, premiera płyty już 3 grudnia, czekamy więc.
Rozmawiał: Piotr Sosienko
https://www.facebook.com/mrokumrok
https://www.facebook.com/HipHopKolekcjoner