Czeski "Na pewno warto" - recenzja
Czeski to gość przepełniony od stóp do głowy kipiącą i szczerą zajawką do rapu. Uznany wolnostylowiec (szacunek za świeży freestyle podczas The Wall Warsaw Hip-Hop Festival), który rok temu postanowił wziąć do ręki sceniczny mikrofon, przenieść go do studia i zarejestrować EPkę "Nigdy nie jest za późno by coś zmienić". Szczerze mówiąc, przeszła bez należytego echa, bo choć reprezentant Strzelec Opolskich rzucał na niej ciekawe wersy, wziął dobrze brzmiące bity to zabrakło chyba odpowiedniego hype'u. Rok później Czeski uderza w słuchaczy drugim krążkiem pt. "Na pewno warto". Tytuł o dość egoistycznym wydźwięku, ale czy aby na pewno słuszny w kontekście wypuszczonego materiału?
Jakżeby inaczej. Mocno pozytywnie zaskoczył mnie początek płyty. Po beatboxowym "Intrze" autorstwa Hajduka spodziewałem się ciężkiego wjazdu z buta z konkretnymi zwrotkami. Zamiast tego pojawiły się dwa tracki, które sprawiły, że słuchanie kolejnych przyjąłem z pewną dozą ciekawości. "Jutro" na spokojnym bicie Nerwusa, który pomimo młodego wieku wyrasta na człowieka-orkiestrę w kwestii szeroko pojętego udźwiękowienia i "Warto było?" na bicie Salvare'a z gościnnym udziałem Vixena (ten numer zobrazowany został również klipem) pokazały stronę Czeskiego, której nie znałem - tę refleksyjną, która z pozoru nijak ma się do przypiętej łatki battle'owego freestyle'owca. Jednakże spokojnie, ponieważ gospodarz nie porzucił klimatu, jaki przystoi bitewnemu MC i już kawałki, takie jak "Trochę o mnie" wyprodukowany przez Golca i z DJ-em Nambearem na gramofonach oraz "Wanna battle?" (Nerwus, zrobiłeś to zuchu, kolejny raz) z bardzo udanym featem Ymcyka i cutami DJ-a Te to powrót do wersów rzucanych z pazurem i zacięciem, do którego Czeski przyzwyczaił słuchaczy.Szczególnie ten drugi numer - Mówili słaby jesteś, weź to zostaw. Dlatego chyba mój skill urósł jak Forlan. Ciągły spontan, a to wszystko się rozrasta, to frontalny atak po obydwu flankach. Spoglądając całościowo na "Na pewno warto" można na pewno dostrzec rozstrzał tematyczny, którego po trosze zabrakło w "NNJZPBCZ". Poznajemy Czeskiego jako zwykłego zioma, który ceni swoją niezależność i zna swoją wartość, czego doskonałym przykładem jest numer "Nie będę" na bicie Vixena (który rzucił jeszcze jeden podkład).
Forma Czeskiego jest równa i mocna. Bardzo dobrze siedzi na każdej produkcji, przez co słucha się go z zaciekawieniem. Potrafi przyśpieszyć nawijkę, zmienić flow, przez co "Na pewno warto" nie brzmi jednostajnie. Bardzo mocnym akcentem krążka jest kawałek "5 minut", który wyszedł spod palców Kozioła. Niby subtelnie brzmiący, samplowany wokal żeński na początek, ale już po dwudziestu sekundach wjeżdżają dubstepowe dźwięki. Czeski okiełznał bez problemów i taki bit, co jest tylko potwierdzeniem tezy, iż odnajdzie się nie tylko na klasycznych samplowanych produkcjach. Jednakże jest jedna produkcja, która nijak nie pasuje mi do płyty. Jest nią "Outro" autorstwa Nowika, które jest krótko mówiąc słabe. Trwa niemal trzy minuty, a musiałem skipować je po dwudziestu sekundach. Jak już jesteśmy przy najsłabszej produkcji, warto zaznaczyć, jakich producentów usłyszymy u Czeskiego. Są nimi, niektórzy już wspomnieni wyżej: Nerwus, Golec, Vixen, Nowik, TRC Produkcja, Expe, Nowik, ka-meal i Kozioł. Ciężko jednoznacznie wskazać faworyta w kwestii podkładu, ale ponad "dobry bit" wybijają się na pewno Nerwus, Vixen i ka-meal. Gości natomiast mamy kilku - Vixen, Rover, Ymcyk i wokalistki Daga oraz Siwa, a także Jaco, który dograł gitarową solówkę w mocnym treścią numerze pt. "Krew". I każdy z nich stanął na wysokości zadania, przy czym Vixen oraz Ymcyk najlepiej zaznaczyli swoją obecność na albumie. Pojawiło się również dwóch DJ-ów, którzy swoimi umiejętnościami uświetnili kilka tracków - DJ Te, DJ Nambear.
"Na pewno warto" sprawdzić drugie wydawnicze dziecko Czeskiego. Dobre bity, ciekawie ugryzione tematy podane przez będącego w odpowiedniej formie gospodarza gwarantują, że czas poświęcony na sprawdzenie tego, co ma do powiedzenia reprezentant Strzelec Opolskich nie pójdzie na marne. Poza totalnie nieudanym zakończeniem krążka, które chętnie zamieniłbym na dźwięki cutów i skreczy chociażby DJ Te oraz DJ Nambeara, mielibyśmy do czynienia z krążkiem pozbawionym wyraźnych wad. Czeski, świetnie że wziąłeś studyjny majk do ręki, tak trzymaj. Wystawiam mocną czwórkę z plusem i stawiam "Na pewno warto" w osobistym zestawieniu pozytywnych zaskoczeń przełomu pierwszej i drugiej połowy 2014 roku.