Haju "Elipsa" - recenzja
Haju - Młody Wilk Popkillera 2012, reprezentant bogatej w raperów wrocławskiej ziemi, członek Pepe Skuadu, który współtworzy z Roxonem i Rekordem (również Młodym Wilkiem, z tym że edycji z 2011 roku), po trzech latach od, moim zdaniem, pięknej lirycznie i muzycznie płyty pt. "Międzyświat", którą wyprodukował duet Złote Twarze, wraca z kolejną solówką, wydaną już legalnie, nakładem opolskej Step Records.
Wyżej wymienionym krążkiem postawił sobie bardzo wysoko poprzeczkę, toteż na jakiekolwiek wzmianki w sieci odnośnie "Elipsy" czekałem z wypiekami na twarzy i jednoczesnym znakiem zapytania w głowie, czy nowym wydawnictwem zostawi po sobie podobne wrażenie i swoistą refleksyjno-emocjonalną poświatę, tak jak to było za sprawą płyty ze Złotymi Twarzami, czy nawet i z wcześniejszymi, równie udanymi pozycjami w dyskografii.
Moje wątpliwości, co do zawartości muzycznej i lirycznej "Elipsy" krok po kroku, numer po numerze, ulatywały. Z jednym słabszym przystankiem, o którym napiszę później. Na starcie warto wspomnieć o świetnym otwarciu płyty pod postacią tytułowego numeru na bicie Markuszynsky'ego, który można scharakteryzować słowami pochodzącymi z numeru "Znajdź czas na..." z płyty w duecie ze Złotymi Twarzami - Ja szanuję Twój czas, po to szlifuję swój rap. Niosę pod górę rynsztunek, słowami pluję pod wiatr. Od premiery ostatniego wydawnictwa wrocławianina minęły trzy lata i, rzecz jasna, forma Haja nie spadła. Nadal rapuje numery przepełnione lirycznymi smaczkami, które za pierwszym odsłuchem wyłapać jest bardzo ciężko. Mam na myśli szereg niekonwencjonalnych metafor, nawiązań, nawarstwienie rymów, które sprawiają, że "Elipsy" słucha się z przyjemnością, z jednoczesnym zachwytem nad rapowym warsztatem. Takie numery, jak "Dzwonię nocą", "50/50", "Buty" z gościnnym udziałem Aleksandra, czy też "Łapię kurs" wespół z Pepe Skuadem, są kwintesencją rozpoznawalnego stylu Haja, którego można scharakteryzować trzeba słowami - poety z ławki. Początkowo featuring Palucha wydawał mi sie jedynie formą rewanżu za udział wrocławianina na ostatnim krążku poznaniaka w numerze "To Co Istotne", gdzie jeszcze udzielił się Siwers i Te-Tris. Początkowo również wydawał mi się nieudany. Jednakże im bardziej słuchałem "Elipsy", tym mocniej zwrotka Palucha wchodziła do głowy.
Komfort muzycznego obcowania z "Elipsą" zapewniło szereg producentów - wspomniany wyżej Markuszynsky, Młody G.R.O., EljotSounds, Złote Twarze, Rocket Beats, MZG, SoDrumatic oraz Opiat. Wykonali świetną robotę, wszyscy, bez wyjątku. Kilka przykładów - Młody G.R.O. sieknął mocny podkład do numeru "Drzewo", EljotSounds w swoim stylu stworzył świetny bit do "Filmu" i Opiat, podziemny producent z Wrocławia, zaskoczył można powiedzieć dość minimalistycznie brzmiącym bitem w numerze "Łapie kurs", gdzie gościnnie udzielił się DJ Gondek, którego możecie pamiętać z gramofonowych popisów na poprzedniej płycie wrocławianina. "Elipsy" nie grzebią bity, a wręcz przeciwnie, mocno ciągną w górę poziom materiału i pokazują, że Haju Hajs potrafi nawijać na mocnych brzmieniowo i różnorodnych stylowo produkcjach, w przeciwieństwie do subtelnie brzmiących bitów "Międzyświatu".
Goście zostali ograniczeni do minimum. DJ Gondek, wspomniany już wyżej, to sprawdzona marka i gwarancja świetnie dobranych i wykonanych cutów. Z rapowych featów mamy Aleksandra, Pepe Skuad i Palucha. Aleksander zaśpiewał w refrenie i położył ciekawą zwrotkę, co utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że jego pierwsza pozycja w moim osobistym rankingu na najlepiej operującego śpiewem polskiego rapera to nie jest przypadek. Z dawna niesłyszany Rekord i Roxon, podobnie jak na poprzednim krążku swojego krajana, tak i na "Elipsie" popisali się dobrymi zwrotkami. Podsumowując, stwierdzam brak słabych gościnnych udziałów.
"Elipsa" jest drugim w ostatnim czasie krążkiem, po "Primus Luporum" duetu Troom x ka-meal, który ma chyba jedną wyraźną wadę - ukazuje się nieadekwatnie do aury. Dlatego też może do uszu wielu słuchaczy w ogóle nie dotrzeć. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z ciekawym albumem Haja, który ukazuje dojrzałość artystyczną pod postacią przemyślanych zwrotek, okraszonych świetnymi bitami i udanymi gościnnymi wejściami. Haju dołącza tym samym do Hukosa, Cirsona i Włodiego i tworzy moją prywatną Wielką Czwórkę artystów, z których Step Records powinno być dumne. Ocena? Mocna czwórka z plusem.