RH- "Karty SIM" - recenzja
Chciałoby się powiedzieć, że czas duetów trwa w najlepsze. Jak zaczęła się na nie "moda" w 2013 roku, tak jej końca nie widać. Jednak naprawdę udane kooperacje można policzyć na palcach jednej dłoni. Niestety. Rok 2014 przynosi następną produkcję, która musiałaby naprawdę czymś zaskoczyć słuchacza, żeby na dłużej pozostać na rotacji. RH-, a więc RakRaczej i Hades, po w miarę ciepłym przyjęciu epki, która znalazła się jako bonus dla preorderowiczów solowego albumu reprezentanta Hifi Bandy "Nowe Dobro To Zło", wzięli na warsztat bity O.S.T.R.'a i nagrali album. Po prostu, nagrali. Czyżby nowy, stary "HAOS"?
Niestety tak i bardzo nad takim stanem rzeczy ubolewam. Szczególnie w kontekście Raka, który jest jednym z tych raperów, których z przyjemnością słucham, a który na "Kartach SIM" chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Kto mu to utrudnił? Hades, aka obawiam się, że zmarnowany potencjał na kozackiego MC. Jak warszawiak brylował na albumie "Fakty, Ludzie, Pieniądze" i "23:55" swojego macierzystego składu oraz na "NDTZ", tak w ostatnim czasie jakby stracił trochę animuszu. I nie tylko ja tak uważam. A odpowiadając na pytanie ze wstępu, kolejny raz niestety, mamy do czynienia z wtórnością liryczną i muzyczną. I niejako kompozycyjną, za sprawą występujących pomiędzy numerami skitów. Pójście po najmniejszej linii oporu w tym przypadku okazało się zgubne. Niby produkcje są dopracowane, ale mamy wrażenie, że czegoś im brakuje. O.S.T.R. przyzwyczaił odbiorców, że potrafi robić nietuzinkowe podkłady ("Buntownicy i Lojaliści" Greena niech posłużą za przykład), jednakże w przypadku "Kart SIM" bity Adama są jakby z "drugiego sortu".
Tematyka podejmowana przez Hadesa i Raka - z nią mam problem. Włączam płytę, leci track po tracku, a w głowie myśli, że gdzieś już to musiałem słyszeć. Miejski brud, uliczny kurz, opowieści o obserwowanej codzienności z różnych perspektyw, wytykanie ludzkich błędów - to tak w skrócie tematyka płyty. Kolejny problem pojawia się w momencie, kiedy chciałoby się spróbować przywołać jakiś zapadający w pamięć wers. Ja takiego nie znalazłem. I nawet goście nie ratują strony lirycznej. Kiedy spojrzałem na tytuł czwartego numeru, czyli "Chorobę psychiczną", niemal pewny był featuring Piha. No a jak. Szkoda, że bardzo kiepski. Inni goście, którzy zostawili po sobie coś więcej to na pewno Siwers, Sarius i Biak. Sensi, O.S.T.R. i Sughar? Mogłoby ich nie być. Należy koniecznie wspomnieć o plejadzie DJ-ów, którzy podrzucili świetne, podkreślę to, świetne cuty i skrecze: DJ Kebs, Haem, Wojak, Lolo, Falcon1 i Eprom. Zrobili jednym słowem nieziemską robotę.
Cóż, tym sposobem doszliśmy do końca recenzji "Kart SIM". Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, że jest to album nieudany. Poczynając od bitów (które w większości przypadków ratują gramofonowe popisy zaproszonych DJ-ów), przez większość gościnnych zwrotek, a na gospodarzach kończąc. Jedynie Rak próbuje lirycznie ciągnąć album w górę, ale sam nie da rady. "No ale jak sam, przecież jest Hades." - chciałoby się rzec. Niby jest, ale jego obecność pozostawia wiele do życzenia. Od wydania świetnej solówki, według mnie, zalicza regularny regres formy. Oby kolejne produkcje były lepsze, szczególnie, że zapowiada się ich całkiem sporo. Ocena? Szkolne 2.