Jamal "Miłość" - recenzja
Ci, którzy postrzegają Jamala jedynie przez pryzmat nieśmiertelnego "Policemana" sprzed 8 lat, niech nawet nie sięgają po "Miłość". No chyba że do numeru "Powiedz mi", bo jako jedyny jest utrzymany w stylistyce jamajskich pulsacji i brzmieniowo odbiega od reszty numerów. "Miłość" to powrót, jak sam Tomek mówił w wywiadach, do jego korzeni. To powrót do czasów, kiedy miałem 17 lat i pisałem mnóstwo wierszy, mnóstwo piosenek. Teraz w pewnym sensie wróciłem do tej wrażliwości. (...) - tak o najnowszym krążku wypowiada się jego autor. A czym są jego muzyczne korzenie? Grunge'owe brzmienie i rock rodem z lat 90., niekiedy oszczędny w brzmieniu i gdzieniegdzie przeplatany elementami muzyki elektronicznej. A ponadto teksty, które są jakby żywcem wyjęte z nagromadzonego emocjami tomiku wierszy poświęconego szeroko pojętej miłości, która na równi z muzyką stanowi o sile trzeciego krążka radomskiej formacji. Czy mamy do czynienia z najlepszym, a zarazem najbardziej dopracowanym krążkiem, jaki wypuścił Miodu?
Uważam bez cienia wątpliwości, że tak. Wszystko, co najlepsze Jamal ma do zaprezentowania słuchaczom, znajdziemy na "Miłości". Piosenki są nacechowane z jednej strony chwytliwością i melodyjnością, a z drugiej surowością brzmienia i poetyckimi tekstami. Obierzmy za przykład otwierający album numer "Marcepany". Pierwsze takty to oszczędne brzmienie gitary, w tle chórki Mioduli i nagle BANG, czytaj szok dla wielu odbiorców twórczości Jamala. Zamiast pulsujących i plumkających w jamajskim rytmie gitar, dostajemy mocno zaakcentowaną perkusję, gitarę i bas, niczym w rasowej kapeli rockowej. Jeśli tak ma wyglądać powrót do dźwiękowych korzeni Tomka, to ja kupuję tę metamorfozę. Niewątpliwie wychodzi ona mu na plus. Warstwa liryczna "Marcepanów"? Poezja, dosłownie. Zawołaj mnie/Z piasku w wiatr/Chcę wiać się prosto w Twoje włosy/I mieć.../Nie dziejmy się/Ucieknij ze mną/Ja zrobię z marcepanu słońce/Ty deszcz. A kiedy dodamy do tego głębię wokalu, jakim powyższe słowa są zaśpiewane, otrzymujemy emocjonalną mieszankę najwyższych lotów.
Dalej jest jeszcze lepiej i niekiedy bardzo ciężko. "Bomby" to chyba najcięższy track na płycie z niewątpliwie zapadającym w pamięć refrenem. Singlowe "Defto" i "Peron" to już bardziej stonowane, wręcz radiowe kawałki. Można ponadto rzec, że "Defto" idealnie wpasuje się w randomową setlistę podczas imprezy. Pojawił się ponad rok temu pod postacią klipu i uzbierał niemal 10 milionów odsłonięć w serwisie Youtube, zarówno za sprawą muzyki, jak świetnego video. Historia chłopaka i dziewczyny, którzy kradną walizkę z pieniędzmi i spełniają swoje marzenia, by w końcu umrzeć. Daje do myślenia. Rzucamy ścianą o groch, biegniemy w siebie przed tył. Jutro wymyśli nas proch, i urodzimy się w pył. (...) - tymi słowami rozpoczyna się "Peron", który określiłbym balladą.
"Pocałuj mnie w miłość" to, podobnie zresztą jak w "Defto", wykorzystanie elementów muzyki elektronicznej, które nadają odpowiedni ton emocjonalnemu (kolejny raz bardzo udanemu) tekstowi Jamala. "Szołbiznes" to pełen trafnych obserwacji numer o ludziach, których zmienia właśnie szołbiz. Trzecia zwrotka tego kawałka zrobiła na mnie osobiście największe wrażenie. Szczególnie ostatnie cztery wersy: (..) Parcie na szkło jest jak poparcie debila. Niebo to chwila, oryginalne ma tutaj zakaz, a na okładkę trafia ten co baka, to jest szołbiznes. W tym momencie mam przed oczami okładkę "Rewolucji" i co na niej jest? Jamal palący jointa. Miodu dojrzał? Myślę, że tak, a jego stosunek do branży znajdziemy w przytoczonej wyżej piosence.
"Miłości" to nie jest płyta dla każdego. Jej odbiór będzie zależał przede wszystkim od oczekiwań. Nie znajdziemy na niej numerów klimatem przypominającym tych z "Rewolucji" lub "Urban Discotheque". Za to ten, kto sięgnie po krążek, powinien docenić pracę i emocje, jakie Jamal włożył w swoje najnowsze dzieło. I pomyśleć, że pierwszym zamiarem było zrobienie płyty na klasycznych, rapowych bitach. Dobrze, że Tomek odszedł od tego pomysłu i posłuchał głosu serca, dając ludziom miłość pod wieloma postaciami zamkniętą w trzynastu numerach. 5.
Właśnie podliczyłem ile ukazało się u nas recenzji w 2013 roku i liczba to 227, częściej niż jedna co dwa dni, mimo mega intensywnego działania i ewidentnego rekordu w tej kwestii ilość premier naprawdę jest na tyle ogromna że fizycznie nie jesteśmy w stanie wszystkiego opisać, bo recenzja poprzedzona musi być przynajmniej tygodniem dokładnego słuchania :) Recenzję Poresa postaramy się jeszcze napisać, mamy też kilka innych płyt, które czekają na recenzje a przez zalew premier ciągle brak nam na to czasu - ostatnie 2 tygodnie, w których ukazały się płyty takich artystów jak Rasmentalism, Sokół i Marysia Starosta, Diset, Łozo aka Pitahaya, Paluch, JWP/BC, Ganja Mafia, Jodsen, Boxi, Kfiat, Duże Pe/Zbylu, nie mowiac juz o Stanach gdzie wyszły Fabolous, Childish Gambino, Mac Miller, Angel Haze, B.o.B, Talib Kweli, Paul Wall czy Snoop Dogg/Dam Funk to jakieś przegięcie zupełne już, muzyczne tsunami :)