Eskaubei & Pietz "Co by się nie działo" - recenzja
„Co by się nie działo” EP to siedem utworów plus intrumental do singlowego „Sunday”. Wydany na winylu i CD materiał to prawdziwa perełka. Zastanawiało mnie czy Fatman Skub ma jeszcze w sobie tę iskrę co za czasów "Ślizgu", gdy wypływał na szerokie wody, ale jak usłyszałem „Regular Funk” promowane przez „Wyskocz do tego” wytwórni Stoprocent, wiedziałem, że będzie dobrze. Robiący dużo hałasu na Podkarpaciu raper wrócił w dobrym stylu, tym razem atakując szerzej i mając za wsparcie funkowego wyjadacza, Pietza. 4 dyszki za zielony winyl oraz CD to nie jedyna rzecz, którą chłopaki zaskakują.
Skub wie na czym polega dobry rap. Umie zaskoczyć techniką, lekko i plastycznie składać podwójne i konstruować wyluzowane flow. Słychać, że zależy mu na słuchaczu, robi rap szczerze i z pasji. Brzmi świetnie na trackach jak „Regular funk”. Bragga wychodzi mu naturalnie. Od kawałków, w których opowiada o swoim życiu chciałoby się jednak czegoś więcej. Chętnie posłuchałbym historii, która jest bardziej osadzona w rzeczywistości. W „Nie my, nie ty” stwierdzenia typu: „czas nas zmienił”, trącą banalnością, a wspomniane w tekście sytuacje aż proszą się by nadać im bardziej emocjonalny charakter, a nie owijać w ogólniki.
W tytułowym utworze wyraźnie został zarysowany klimat całej EP. Słyszymy, że Skub i Pietz robią rap/funk z miłości do gry, nie pchają się na afisz i cenią sobie słuchacza nadając swojej muzyce status ekskluzywnej. Sam fakt wydania EP głównie na winylu pokazuje, że ten duet nie idzie wydeptaną ścieżką i chce mieć może mniejsza ilość słuchaczy, ale za to bardziej świadomych. Z drugiej strony w utworach takich jak „Ej Pietz” czy „Rap Syzyf” Eskaubei mówi o rozczarowaniu rap sceną i apetycie na dużo większy sukces, który nie przychodzi tak łatwo jak by chciał.
„Co by się nie działo” to świetnie wyprodukowany materiał. Aranżacja i brzmienie są dopracowane perfekcyjnie, ale to tylko wisienka na torcie, który upiekł nam Pietz. Rzeszowianin z małą pomocą WDK stworzył pulsujące funkiem podkłady z jednej strony wplatając samplowane wokalizy w kombinację basu i syntetyków, z drugiej zaś nadając ten refleksyjny ton, który tak dobrze tworzą producenci pochodzący z Podkarpacia. Zaskoczył mnie zwłaszcza „Rap Syzyf”, gdzie Eskaubei prezentuje rewelacyjne flow na southowym odlocie, któremu Pietz nadał leniwe tempo.
Gości mamy trzech i dobrani są idealnie. PeeRZet w „Co by się nie działo” i Te-Tris w „Bracie” nawijają na temat i pokazują się od najlepszej strony. W skacowanym „Sunday” Kaiteu znowu mnie nie zawiódł, eksperymentując z formą i flow. Wszyscy są reprezentantami wschodniej części Polski i czuć, że gościnnie występowali tu z przyjemnością bo dobrze czują klimat gospodarza. A co do gospodarza to za „Co by się nie działo EP” należy się mu i Pietzowi piątka z małym minusem.
Zieloną płytę winylową w pakiecie z CD można kupić tutaj: selectshop.pl