Berner "Urban Farmer" - recenzja

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2012-10-15 16:00 przez: Mateusz Natali (komentarze: 1)

Są raperzy, którzy mimo obiektywnie średnich umiejętności mają w swoich numerach coś ciekawego, co potrafi przyciągnąć i zaintrygować. Są też raperzy, którzy mimo obiektywnie średnich umiejętności z różnych przyczyn mają dojścia do świetnych producentów, dzięki czemu ich płyt słucha się naprawdę dobrze. Berner należy do... obu grup. Mający meksykańsko-włoskie korzenie diler z Bay Area, który na ubiegłorocznym "White Album" pokazał przebłyski potencjału i mimo kwadratowej momentami nawijki potrafił skupić uwagę i zapaść w pamięć.

W tym roku dołączył do Taylor Gangu a jego najnowszy mixtape... brzmi naprawdę świetnie.

Ale nie dziwne, gdy widzi się kto odpowiada za produkcję - Cozmo, Cardo, ID Labs, Harry Fraud, wszyscy fani wychillowanych ujaranych rzeczy w stylu płyt Curren$y'ego czy mixtape'ów Wiza Khalify powinni dobrze znać te ksywki. I tutaj bez wątpienia nie dali odrzutów, a jeśli chodzi o stronę muzyczną "Urban Farmer" to naprawdę najwyższa półka. Takie "Like Mine" śmiało mogłoby zmieścić się na "Kush & O.J." a trąbka w "Point Of View" wykręca wprost niesamowity klimat. Całość osadzona jest w leniwym, upalonym klimacie, do którego co jakiś czas wplatane są syntetyczne minimalistyczne bangery - ale raczej bez trapowej kakofonii spod znaku Lexa Lugera.

Jednak określenie "brzmi świetnie" odnosi się właśnie do strony muzycznej, bo tak jak gospodarz przeciętniakiem był... tak jest nim nadal. Flow ma sztywne i mało wyraziste, technika to rzucane co jakiś czas dość proste podwójne. A treść? Opowieści z życia hajlajfowego dilera, który rozpoczął życie z muzyki, czyli trochę o koksie, o tym, że "normalnie sprzedaje, ale ma tyle, że może się podzielić", o kobietach, które same ładują mu się do łóżka i o tym, jak jego zaufani gangsterzy stali się konfidentami. Czyli dokładnie to, z czym w pełni może się utożsamić szary zjadacz chleba z nadwiślańskich stron. Jednak zarazem ma Berner w nawijce coś, co intryguje i zaciekawia i sprawia, że do jego muzyki mimo wszystko chce się wracać. Szczególnie w takim otoczeniu muzycznym, bo co najważniejsze - nie przeszkadza tu, a nawet dodaje trochę klimatu i kontrastu swoimi opowieściami.

"Urban Farmer" to dobra propozycja dla tych, którzy zasłuchani w darmowych produkcjach Curren$y'ego czy Wiza narzekają na "główne" wydawnictwa drugiego z nich a "Kush & O.J." czy "Taylor Allderdice" katują na gęstej rotacji. Tutaj producencki obóz Taylor Gangu naprawdę się postarał, tworząc fundament, dający masę klimatu i dopracowany w detalach. Muzycznie materiał zasługuje na piątkę, rapowo na trójkę z minusem. To co, uśredniając 4 z małym minusem? Co nie zmienia faktu, że na pewno będę do tego mixtape'u wracał, bo jednak całościowo siedzi mi naprawdę elegancko. Całość odsłuchacie tutaj, poniżej wybrane numery.

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>