Piątym studyjnym albumem Familia HP rzuciła sobie wyzwanie
kontynuowania obranej przed niemal dwiema dekadami "Misji". Ta misja to
hip-hop, to przyczynianie się do jego rozwoju poprzez tworzenie rapu. Idea
zacna, a wykonanie?
Nie "przeciętne", bo Oxy i Thomass za całokształt najzwyczajniej nie zasłużyli
sobie na cokolwiek pogardliwe określenia, ale średnie. Panowie należą do tej grupy raperów, od
której nie oczekuję intergalaktycznych skillsów, plastycznego flow czy
odkrywczych metafor, a doświadczenia, pewności i jaj. Nie twierdzę, że tego tu
zabrakło, ale nie współgra to wszystko tak fajnie jak na "42". Wkradła się,
niestety, nużąca wtórność, i chodzi tu zarówno o dobór tematów, jak również ich
przedstawienie. "To właśnie jest rap" z gościnnym udziałem legendarnego WC czy
przepełnione ogólnikami "Nie przekreślaj nas" niech posłużą za przykłady.
Za
dużo tu rymów, które można odgadnąć już po pierwszym wersie, za dużo banału, za
mało treści. Pod dostatkiem jest za to pozytywnej energii, a jeżeli po odsłuchaniu
"Bezustannie" czy "Na luzie" (bardzo dobre zwrotki Procenta i Emazeta)
twierdzicie inaczej, to bardzo niedobrze. Najczystsza pasja wylewa się tu litrami -
niesamowite jest dla mnie, jak po tylu latach za majkiem ta dwójka potrafiła
wykrzesać z siebie tak piękne, naiwne wręcz zaangażowanie jak w "Niematotamto".
Podobać się mogą również ciekawie ujęte "Kontakty" oraz wyjątkowo udane,
chwytliwe refreny, nie mówiąc już o w większości doskonałej produkcji, za którą
odpowiadają przede wszystkim BobAir oraz O.S.T.R. Jest dość klasycznie,
delikatnie truskulowo, raczej ciepło niż brudno.
Oxy i Thomass to świadomi hip-hopowi aktywiści, wystawiający swojej kulturze
jak najlepszą laurkę. Odpowiedzialni za słowa, kultywujący tradycję,
podchodzący z szacunkiem nie tylko do odbiorcy.
Ja odbijam piłeczkę, oddaję
ukłon i szacunek, ale w rapie A.D. 2012 szukam nawet nie tyle czegoś innego,
ale czegoś ponad to. Trzy.