To niesamowite jak gust człowieka może ulec zmianie w sposób tak diametralny. Kiedy rozpoczynałem swoją przygodę z rapem "Brudne Południe" było dla mnie zawsze abstrakcją, czymś czego nie można słuchać. Dziś zaś jest to bezsprzecznie mój ulubiony rapowy rejon i w roku 2011 udowadnia, że jak najbardziej zasługuje na nie tylko moje uznanie. To właśnie południe w moim mniemaniu wydało w powoli mijającym roku 2011 najwięcej rapowych kozaków i to właśnie z południa, konkretnie z Atlanty pochodzi mój faworyt w kategoriach "Płyta roku 2011", "Singiel Roku 2011", oraz "Artysta roku 2011".
Panie i Panowie! Young Jeezy wraca ze zdwojoną siłą!
To właśnie Jeezy i jego "Thug Motivation 103: Hustlerz Ambiotion" to mój niezaprzeczalny kandydat do najlepszego wydawnictwa tego roku. Album zapowiadany od końca 2009 roku to czwarty solowy album w dorobku artysty, którego ostatnim uderzeniem był nagrany w 2008 roku album "The Recession". Jak więc widzimy Jeezy kazał nam czekać 3 lata aż ponownie usłyszymy go na oficjalnym wydawnictwie. Wypadałoby pozdrowić teraz panów z Def Jam, którzy nieustannie przekładali premierę tego krążka. Aż w końcu nadszedł grudzień 2011 roku i...
I dostaliśmy coś, czego nie każdy oczekiwał. Snowman to gwarancja jednego - mocnych trapowych bitów. Niemal wszyscy czegoś takiego oczekiwali. Pan Jenkins postawił jednak na inny koncept płyty i ponad okrutne trapowe bity postawił kawałki spokojniejsze, o bardziej przemyślanych tekstach. Spotkałem się z ciekawym komentarzem, że Jeezy nie udaje, że to jeden z najprawdziwszych zawodników w grze. Po przesłuchaniu tej płyty nie sposób jest się nie zgodzić. Jednych może nudzić, mogą uważać że to nie to samo co poprzednie części Thug Motivation. Ja jednak jestem w pełni zadowolony ogólnym wydźwiękiem albumu, który spełnił wszystkie moje oczekiwania. Jeezy idealnie płynie po bitach, które momentami są wyśmienite. Duża w tym zasługa Lil Lody'ego, który wyprodukował 5 kawałków na albumie. Przede wszystkim garść propsów należą mu się za kawałek "Waiting". Świetnie rozpoczęcie albumu i powolne oswojenie słuchacza z tym, czego oczekiwać może po tym krążku. Prócz Lody'ego na duże propsy, a właściwie na największe propsy zasługuje ekipa J.U.S.T.I.C.E. League, która zrobiła bit do najlepszego w moim mniemaniu singla tego roku. "F.A.M.E." w duecie z innym gwiazdorem z Atlanty, czyli T.I.'em urzekło mnie. Przed premierą miałem ten kawałek zapętlony w playliscie i nikt nie potrafił mnie od niego oderwać, a kiedy powstał klip liczyłem na sporą rotację we wszelkich stacjach muzycznych. Niestety trochę się przeliczyłem, bo "F.A.M.E." owej rotacji nie ma. Szkoda, choć każdy kto będzie chciał dostrzec geniusz tego albumu zapewne sięgnie po niego bez być może zbędnej promocji w komercyjnych stacjach muzycznych.
Bo ten album to geniusz Jeezy'ego. Człowieka, który prócz iście hustlerskiej duszy pokazuje swoją drugą twarz. Ten album jest spokojniejszy niż jego dotychczasowe. Oczywiście, nadal pełno jest kawałków przepełnionych tematyką imprez, jarania, picia. Jednak Jeezy na tym albumie to nie tylko picie, jaranie i imprezy. Zwiększa odsetek przemyślanych kawałków. Jest ich znacznie więcej niż na poprzednich albumach i to duża zaleta tego krążka. Każdy, kto kojarzy Snowmana tylko i wyłącznie z ostrymi bangerami może się trochę zaskoczyć odsłuchując ten album. Oczywiście pozytywnie. Również goście wypadli na prawdę dobrze. Kiedy patrzysz na takie ksywy jak: Jay-Z, Snoop Dogg, Devin Tha Dude, Jadakiss, Fabolous, Andre 3000, Lil' Wane, czy Trick Daddy wiesz, że masz do czynienia z prawdziwą śmietanką obecnej rapgry. Nie licząc Trick Daddy'ego, który wypadł okropnie, cała reszta leci co najmniej przyzwoicie, a wielkie słowa uznania należą się w moim mniemaniu Hovie oraz Devinowi. Należy również pamiętać o młodym narybku w postaci 2 Chainza, czy Future'a. Świetne występy, które jeszcze bardziej podniosły poziom płyty.
Podsumowując... Young Jeezy wraca po 3 latach z nowym albumem, który odbiega trochę od jego dotychczasowej twórczości. Nie ma tutaj stężenia bangerów, nie ma tutaj mocno zaznaczonego południowego charakteru płyty. Jeezy na tym krążku przechodzi małą przemianę. Przemianę, która jak najbardziej mi odpowiada. Ta płyta to mój bezsprzeczny kandydat do płyty roku. Dostałem to czego oczekiwałem, Jeezy'ego w świetnej formie. Piątka z plusem.