Witajcie w Innej Stronie - cyklu, który pozwoli wam poznać artystów hip-hopowych nie tylko na polu muzycznym, ale także nieco bardziej prywatnym i da...
Łona i Webber "Cztery I Pół" - premierowa recenzja
recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2011-09-30 20:00
przez: Daniel Wardziński
(komentarze: 32) Kiedy ukazywały się klipy do "Nie Pytaj Nas", a potem "To Nic Nie Znaczy" można było się spodziewać wielkiego powrotu szczecińskiego duetu. Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć jak wielkie nadzieję wiązałem z tym albumem, szczególnie, że jego autorzy to zarazem autorzy płyty, którą w podsumowaniu zeszłej dekady umieściłem na pierwszym miejscu. Od wyjścia "Nic Dziwnego" zdarzało mi się marudzić, a "Absurd I Nonsens" i "Insert" choć kradły czas, nie miały moim zdaniem klasy pierwszych dwóch albumów. Słuchałem ich wygłodniały z zapalczywością szukając "tego czegoś", ale wciąż czułem, że czegoś brakuje. Po chorej zajawce jaka towarzyszyła "To Nic Nie Znaczy" pomyślałem "a może teraz?".
"Cztery I Pół" dziś trafia na półki sklepowe w całym kraju, ja właśnie wróciłem z videowywiadu z Łoną i Webberem, który niebawem będziecie mogli u nas obejrzeć i wygląda na to, że nadszedł czas na recenzję. Dali radę?
To mało powiedziane. Odkąd dostałem kopertę z logiem DobrzeWiesz, a w niej CD-R'a podpisanego markerem "Daniel Wardziński Edition" nie umiem żyć bez tej płyty. Z każdym kolejnym rozkminionym wersem, którego nie złapałem wcześniej utwierdzam się w przekonaniu, że mówiąc, że są najlepsi w tym kraju miałem rację. Niby to 45 minut muzyki... Tylko 45? W żadnym razie. Na tej płycie znalazło się dokładnie tyle ile znaleźć się powinno, jest spójną całością, a to, że kończy się po trzech kwadransach jest tylko kolejnym argumentem za tym, żeby włączyć to jeszcze raz. Po kolei jednak.
Zacznijmy od Webbera. Łona w numerze "Dziesięć" mówi "Ten bit jest dziesięć zresztą mniej niż dziesięć być nie mógł" i ma rację. Webba jest w takiej formie, że nic tylko chylić czoła. Sampluje, dogrywa, współpracuje z instrumentalistami i co najważniejsze ma na to wszystko kozackie pomysły. Jego bity nie są zapchane niepotrzebnymi bajerami, które mają stwarzać pozór bogactwa. Częściej wygląda to tak, że wchodzi sama perkusja, a ty już wiesz, że to będzie banger. Każdy podkład na tym albumie ma w sobie coś takiego, że chce się go słuchać i słuchać. Drobne smaczki sprawiają, że płyta po wielu przesłuchaniach nadal jest urzekająca i nie przestaje wciągać. Piękny klawiszowy motyw na refrenie w "Ł.o.n.a.", wokalny sampel i porywający vibe w "Nie Ma Nas", moc "Jesteśmy W Kontakcie", stłumiony sampelek w "To Nic Nie Znaczy", genialna wokalna wstawka i gitarowe dogrywki w "Bez Mapy" i tak dalej i tak dalej. Nie ma tutaj nic przypadkowego, brzmienie jest spójne i różnorodne (paradoks?), znakomicie kontynuuje dzieło rozpoczęte w 1999 roku na "Owocach Miasta", a jednocześnie wciąż leci naprzód zostawiając dużą część konkurencji daleko w tyle. W wywiadzie Webber powiedział nam, że chciał usłyszeć Łonę w różnych konwencjach dzięki czemu mamy tutaj takie cuda jak "Nocny Ekspres"... Muzyczna warstwa albumu w moim mniemaniu jest naprawdę wzorowa, a nawet chcąc się do czegoś przyczepić nie jestem w stanie znaleźć w tym nic złego. Zadanie polegające na zachowaniu klimatu ich wcześniejszych płyt bez rezygnowania z progresu wykonano na "Cztery I Pół" dokładnie tak jak powinno się to robić.
Jak poradził sobie Łona? A jak myślicie? Przecież jest mistrzem. Pomijam już fakt, że jego flow jest megaposkładane, świeże, efektowne, a dykcja i emisja głosu pozwalają mu na czynienie lirycznych wygibasów, które na polskim rynku można uznać za pionierskie... To raczej wiadomo, a dyskutowanie z tym w moich oczach jest bezcelowe, wystarczy mieć uszy. Majstersztykiem jest praca koncepcyjna, dobór tematów, sposób ich wyrażania, całościowy przekaz album i ogrom pomysłów, które Łona zawarł na "Cztery I Pół". Ma takie możliwości, że czasem sam się łapię na tym, że żarty już nie są jego najmocniejszą stroną. Nie znaczy to, że przestał być zabawny... Bez jaj. Oczywiście, że jest. Po prostu mniej tutaj numerów kabaretowych ("Święty Spokój" czy "Kończ Tę Rozmowę" sprawdzają się w tej kategorii świetnie), a więcej delikatnych aluzji, które wywołują uśmiech pod nosem. Przede wszystkim jednak raper ze Szczecina stymuluje mózgi swoich słuchaczy, skłania ich do zastanowienia się nad rzeczywistością poprzez morderczo błyskotliwe ukazanie jej absurdów. Powiem więcej... Kiedy jest zupełnie poważny jak w "Nocnym Ekspresie" też kładzie na łopatki! Ten wariat rapująć nazwy ulic w "Bez Mapy" śmieszy i imponuje zarazem, a zamykające płytę "Nie Wygłupiaj Się" "wyłancza wszelkie dyskusje w tym okresie czasu". Mam wrażenie, że nowe flow Łony potrzebowało trochę czasu, żeby dać taki efekt jaki słyszymy teraz. Jego już nic nie ogranicza, bo jest w stanie przekazać swoje myśli z dużą precyzją tak, że rymuje mu się w tych zwrotkach wszystko... Byłbym zapomniał. Nadal jest najbardziej sympatycznym koleżką na całej tej scenie i nadal używa swojej inteligencji jak szpady, którą walczy z otaczającym nas debilizmem. Dla mnie jest najlepszy i już.
Słuchajcie tego albumu z pełną uwagą, słuchajcie go wiele razy, słuchajcie go ciągle i dawajcie głośniej, bo to najlepsza porcja polskiego rapu w tym roku. Może uległem zajawkowemu zaślepieniu, które nie pozwala mi dostrzec wad tej produkcji, ale uwierzcie mi... Życzę wam dokładnie tego samego. "Cztery I Pół" to z pewnością najlepszy album Łony i Webbera od czas "Nic Dziwnego", a kto wie czy nie najlepszy w całej dyskografii. Album mądry, świeży, doskonale brzmiący, zostawiający po sobie ślad w głowach, a zarazem zapewniający mnóstwo znakomitej zabawy. Stawiam mu najwyższą ocenę w naszej skali, czyli pełną szóstkę i nie zanudzam was już swoimi przemyśleniami. Gnajcie do sklepu i słuchajcie tego w opór. Pilnuję się zazwyczaj z używaniem tego typu określeń, ale do tej płyty słowo "genialna" pasuje jak ulał.
PS: Apeluję, żebyście kupili sobie ten album. Okradać taką mordeczkę jak Łona to dla mnie równoznaczne z mordowaniem małych, niewinnych kociąt. Życzę wam... Inaczej. Gwarantuje wam dobrą zabawę z "Cztery I Pół".
"Cztery I Pół" dziś trafia na półki sklepowe w całym kraju, ja właśnie wróciłem z videowywiadu z Łoną i Webberem, który niebawem będziecie mogli u nas obejrzeć i wygląda na to, że nadszedł czas na recenzję. Dali radę?
To mało powiedziane. Odkąd dostałem kopertę z logiem DobrzeWiesz, a w niej CD-R'a podpisanego markerem "Daniel Wardziński Edition" nie umiem żyć bez tej płyty. Z każdym kolejnym rozkminionym wersem, którego nie złapałem wcześniej utwierdzam się w przekonaniu, że mówiąc, że są najlepsi w tym kraju miałem rację. Niby to 45 minut muzyki... Tylko 45? W żadnym razie. Na tej płycie znalazło się dokładnie tyle ile znaleźć się powinno, jest spójną całością, a to, że kończy się po trzech kwadransach jest tylko kolejnym argumentem za tym, żeby włączyć to jeszcze raz. Po kolei jednak.
Zacznijmy od Webbera. Łona w numerze "Dziesięć" mówi "Ten bit jest dziesięć zresztą mniej niż dziesięć być nie mógł" i ma rację. Webba jest w takiej formie, że nic tylko chylić czoła. Sampluje, dogrywa, współpracuje z instrumentalistami i co najważniejsze ma na to wszystko kozackie pomysły. Jego bity nie są zapchane niepotrzebnymi bajerami, które mają stwarzać pozór bogactwa. Częściej wygląda to tak, że wchodzi sama perkusja, a ty już wiesz, że to będzie banger. Każdy podkład na tym albumie ma w sobie coś takiego, że chce się go słuchać i słuchać. Drobne smaczki sprawiają, że płyta po wielu przesłuchaniach nadal jest urzekająca i nie przestaje wciągać. Piękny klawiszowy motyw na refrenie w "Ł.o.n.a.", wokalny sampel i porywający vibe w "Nie Ma Nas", moc "Jesteśmy W Kontakcie", stłumiony sampelek w "To Nic Nie Znaczy", genialna wokalna wstawka i gitarowe dogrywki w "Bez Mapy" i tak dalej i tak dalej. Nie ma tutaj nic przypadkowego, brzmienie jest spójne i różnorodne (paradoks?), znakomicie kontynuuje dzieło rozpoczęte w 1999 roku na "Owocach Miasta", a jednocześnie wciąż leci naprzód zostawiając dużą część konkurencji daleko w tyle. W wywiadzie Webber powiedział nam, że chciał usłyszeć Łonę w różnych konwencjach dzięki czemu mamy tutaj takie cuda jak "Nocny Ekspres"... Muzyczna warstwa albumu w moim mniemaniu jest naprawdę wzorowa, a nawet chcąc się do czegoś przyczepić nie jestem w stanie znaleźć w tym nic złego. Zadanie polegające na zachowaniu klimatu ich wcześniejszych płyt bez rezygnowania z progresu wykonano na "Cztery I Pół" dokładnie tak jak powinno się to robić.
Jak poradził sobie Łona? A jak myślicie? Przecież jest mistrzem. Pomijam już fakt, że jego flow jest megaposkładane, świeże, efektowne, a dykcja i emisja głosu pozwalają mu na czynienie lirycznych wygibasów, które na polskim rynku można uznać za pionierskie... To raczej wiadomo, a dyskutowanie z tym w moich oczach jest bezcelowe, wystarczy mieć uszy. Majstersztykiem jest praca koncepcyjna, dobór tematów, sposób ich wyrażania, całościowy przekaz album i ogrom pomysłów, które Łona zawarł na "Cztery I Pół". Ma takie możliwości, że czasem sam się łapię na tym, że żarty już nie są jego najmocniejszą stroną. Nie znaczy to, że przestał być zabawny... Bez jaj. Oczywiście, że jest. Po prostu mniej tutaj numerów kabaretowych ("Święty Spokój" czy "Kończ Tę Rozmowę" sprawdzają się w tej kategorii świetnie), a więcej delikatnych aluzji, które wywołują uśmiech pod nosem. Przede wszystkim jednak raper ze Szczecina stymuluje mózgi swoich słuchaczy, skłania ich do zastanowienia się nad rzeczywistością poprzez morderczo błyskotliwe ukazanie jej absurdów. Powiem więcej... Kiedy jest zupełnie poważny jak w "Nocnym Ekspresie" też kładzie na łopatki! Ten wariat rapująć nazwy ulic w "Bez Mapy" śmieszy i imponuje zarazem, a zamykające płytę "Nie Wygłupiaj Się" "wyłancza wszelkie dyskusje w tym okresie czasu". Mam wrażenie, że nowe flow Łony potrzebowało trochę czasu, żeby dać taki efekt jaki słyszymy teraz. Jego już nic nie ogranicza, bo jest w stanie przekazać swoje myśli z dużą precyzją tak, że rymuje mu się w tych zwrotkach wszystko... Byłbym zapomniał. Nadal jest najbardziej sympatycznym koleżką na całej tej scenie i nadal używa swojej inteligencji jak szpady, którą walczy z otaczającym nas debilizmem. Dla mnie jest najlepszy i już.
Słuchajcie tego albumu z pełną uwagą, słuchajcie go wiele razy, słuchajcie go ciągle i dawajcie głośniej, bo to najlepsza porcja polskiego rapu w tym roku. Może uległem zajawkowemu zaślepieniu, które nie pozwala mi dostrzec wad tej produkcji, ale uwierzcie mi... Życzę wam dokładnie tego samego. "Cztery I Pół" to z pewnością najlepszy album Łony i Webbera od czas "Nic Dziwnego", a kto wie czy nie najlepszy w całej dyskografii. Album mądry, świeży, doskonale brzmiący, zostawiający po sobie ślad w głowach, a zarazem zapewniający mnóstwo znakomitej zabawy. Stawiam mu najwyższą ocenę w naszej skali, czyli pełną szóstkę i nie zanudzam was już swoimi przemyśleniami. Gnajcie do sklepu i słuchajcie tego w opór. Pilnuję się zazwyczaj z używaniem tego typu określeń, ale do tej płyty słowo "genialna" pasuje jak ulał.
PS: Apeluję, żebyście kupili sobie ten album. Okradać taką mordeczkę jak Łona to dla mnie równoznaczne z mordowaniem małych, niewinnych kociąt. Życzę wam... Inaczej. Gwarantuje wam dobrą zabawę z "Cztery I Pół".
Strony