Single dekady: Jay-Z "Izzo (H.O.V.A.)"

dodano: 2011-02-02 18:00 przez: Daniel Wardziński (komentarze: 16)


Jay-Z "Izzo (H.O.V.A.)" (2001)

Dlaczego: H to the Izzo V to the Izza ma na koncie takie numery przy których jedyne co możesz powiedzieć to "legendarne". Jednym z nich jest "Izzo (H.O.V.A.)". For shizzle my nizzle. Gdyby nie znienawidzony przez część z was Kanye, nigdy byście tego nie dostali.


Anonim
" Gdyby nie znienawidzony przez część z was Kanye, nigdy byście tego nie dostali." Marne prowo. Numer zajebioza ofc.
j.million
gie to the er. u. be to the igrek
Anonim
Mr west jako producent tak jako raper slabizna
Anonim
kto nie zna Blueprint ten cipa. Oczywiście mam oryginał, chyba moja ulubiona płyta, a juz na pewno w TOP 5.
Anonim
Pamiętam, że od "Blueprinta" się odbiłem, ale to chyba dlatego, że słuchałem go, nie mając jeszcze dużego rozeznania w amerykańskim hip-hopie... Szczerze przyznam, że od Jaya od "Blueprinta" wolę "Reasonable Doubt" - czyli New York, New York at Its Finest ("D'Evils" - Preemo na bicie i trzy zwrotki młodego S. Cartera do dziś mnie rozbrajają). Fanie rapu, można spytać, jakie to jeszcze albumy wrzuciłbyś do osobistego Top 5?
Anonim
@fanrapu - hah, dokładnie, moja ulubiona płyta Jaya
Anonim
MW - oczywiście: Ready to Die (awatar ;), Illmatic, Doggystyle i Chronic. Autentycznie sądzę, że to najlepsze płyty EVER, teksty z każdej z nich znam niemal na pamięć, no i przede wszystkim doskonałe brzmienie - to one wyznaczały trendy w owych czasach. Niektórzy wymieniają coś z lat 80. (np. Paid in Full, Radio, pierwsze Boogie Down, Gang Starr, coś PE) czy z lat 90. (np. Tical, Only Built..., Enter the Wu-Tang, The Infamous, pierwszy Cypress czy coś 2Paca), ale to właśnie te płyty defionowałby brzmienie mainstreamu, wszystkie ocierały się o geniusz produkcyjny + wykonawcy prezentowali niesamowitą liryczną formę. Podobnie z Blueprint, gdzie chociażby wypłynał Kanye, a Hova niszczył wszystko - od super intro, poprzez świetny diss na Nasa i Mobb Deep, numery z konceptami, kończąc na genialnych refleksyjnych numerach. Wyraźnym akcentem (pozytywnym bądź negatywnym, zależy od spojrzenia - ze strony słuchacza czy gospodarza albumu) jest mistrzowska zwrotka Eminema, gdzie Jay właściwie został zjedzony (co Nas switował "Eminem murdered you on your own shit", czy jakoś tak; nawiasem mówiąc to chyba jedyny dobry punch Nasa w tamtym beefie). Co ciekawe, wyżej właśnie cenię "Bluprinst" niż debiut Jaya; spowodowane jest to chyba słabszą końcówką RD (ale fakt- D'Evils to genialny numer - poczynając od cutu ze Snoopa "Dear God i wonder can you save me", co jest zresztą moim ulubionym momentem w "Murder Was The Case" Snoopa, poprzez świetny beat, kończąc na świetnych zwrotach Jaya. Ogólnie uważam za mistrzowskie pierwsze 9 numerów na tej płytce, reszta wg mnie jest słabsza). Może mógłbyś przedstawić swoje top5/10 ulubionych płyt? Pozdrawiam.
Anonim
Piękny kawałek...a moje Top5 to:Ready To Die,Illmatic,The Infamous,Straight Outta Compton i Dead Serious:)
Anonim
@fan rapu: Doceniam gust - wszystkie wymienione przez Ciebie albumy to monolityczne, platynowe klasyki, odpowiedniki wzorca metra z Sevres. Posiadam "Illmatica", też go lubię (bo jak tu nie lubić albumu wyprodukowanego przez Preemo, Q-Tipa, Large Professora i Pete Rocka?), "Chronic" to niezbywalny, obok świetnego "Regulate" symbol ery g-funku co do pozostałych - nie znam ich aż tak dobrze, ze wstydem przyznaję. Ale zaległości nadrobię. Co do moich ulubionych - zaznaczę od razu, że kolejność jest przypadkowa. Słucham sporo muzyki w ogóle, nie tylko hip-hopu - jestem fanem rocka progresywnego, muzyki elektronicznej (nie techno - te, minus 1 zespół, omijam z daleka), metalu itd. Z kategorii hip-hop moimi ulubionymi są: Nas "I Am..." - Tak jest, nie "Illmatic". Uwielbiam tą płytę, jedna z niewielu oryginalnych, jakie posiadam - Nas na każdym właściwie tracku płynie z energią, wrzucając na mike'a świetne linijki. Kocham beaty na tej płytce - to, co zrobił tu niejaki L.E.S., powala mnie na kolana. A dodajmy tu Preemo z "NY State of Mind II" (chyba moja ulubiona zwrotka Nasa w ogóle) i "Nas is Like", Seana Combsa, Scarface'a itd - ogółem fantastyczna rzecz. D-Sisive "The Book EP" - mało w Polsce znany kanadyjski raper, o flow bardzo jednostajnym i wręcz monotonnym, i jego pierwsza płytka. D-Sisive przed skleceniem tej EP przeżył ciężką depresję po stracie ojca, przez to płytka to mroczna, duszna, refleksyjna. Cóż poradzić - nie każdy takie lubi, moje serce "The Book EP" podbiła. 8 utworów na świetnych, świetnych bitach. "Laundry Room" to dla mnie najbardziej przejmujący utwór hip-hopowy, jaki słyszałem. Period. CunninLynguists "A Piece of Strange" - krótko - najlepsze beaty świata. Magnum opus Kno jako producenta, świetne rapsy, spięte w bardzo dobry konceptualny album o człowieku. Miód, miód, jeszcze raz miód. Następną płytka składu po "APoS", "Dirty Acres", również godna polecenia. GZA "Pro Tools" - bardzo dobra płyta, z rewelacyjnymi beatami ("Groundbreaking" mógłbym słuchać bez ustanku), choć zawsze mam wrażenie, że zrobiona trochę jakby na odwal się. Przypomina bardziej po prostu zbiór kawałków, a nie pełnoprawny album. Różnica pomiędzy tymi dwoma pojęciami jest bardzo subtelna - naprawdę, ąż nie wiem, jak ja opisać. Ale odsuwając to na bok, otrzymujemy znakomitą płytkę. Jedi Mind Tricks "Legacy of Blood" - Stoupe to jeden z najlepszych producentów na świecie - tej opinii jestem gotów bronić na ubitej ziemi. Beaty, mistrzostwo ich wykonania, mnogość sampli, bezkompromisowe teksty, Vinnie Paz nawijający je z ogromną energią, goście w osobach Killah Priesta, GZA, Sean Price i Des Devious - cudo. Lowkey "Dear Listener" - nazwałbym go brytyjskim odpowiednikiem Immortal Technique'em (panowie nawet ze sobą współpracowali - http://www.youtube.com/watch?v=Xi5ZUVP62Iw). Rewelacyjna płytka, jedna z tych, które NAPRAWDĘ przeniosły mnie na pewien czas w inny świat. Beaty fantastyczne ("Special"!), szczere, pomysłowe teksty ("Alphabet Assassin" - polecam, ciekawa rzecz), nawet, jeśli wygłaszane z brytyjskim akcentem, który normalnie działa na mnie jak byk na płachtę. Pezet/Noon "Muzyka Poważna" - trzy słowa: Noon, klimat, refleksyjność. Dla mnie idealna płytka na jesienne tudzież zimowe mroczne wieczory. Świetna rzecz, a sam Pezet w bardzo dobrej formie. O.S.T.R. "Jazzurekcja" - bo tak. Bo ilekroć słucham tej płytki, nie mogę powstrzymać się od uśmiechu. Wciąż kręcę głowa z niedowierzania, jak Ostry mógł wpaść na taki a taki rym. Nie czuję tu ani grama komercji. Nie jestem ekspertem od polskiego hip-hopu - przez lata mocno odeń się zdystansowałem, wędrując chętniej po amerykańskim undergroundzie i - o, zgrozo - rynku niemieckim. Nie jestem więc ekspertem od polskiego rapu. Mimo to "Jazzurekcja" to najlepsza polska płyta hip-hopowa wszech czasów. Reflection Eternal - "Train of Thought" - szczerze kocham każdą minutę tej płyty. Był czas, gdy nie słuchałem nic poza nią. Wszystko tu jest wręcz doskonałe - beaty Hi-teka, teksty Taliba, goście... po prostu płyta-cud. Sadistik "The Balancing Act" - nazwałbym ten album moim ulubionym. Dlatego, że - mimo że znam go praktycznie na pamięć - mogę słuchać go bez przerwy. To, co na mikrofonie wyczynia Sadistik, jest po prostu fantastyczne. Tematyka mroczna, miejscami gorzka, pełna refleksji i metafor. A słuchając podkładów, po prostu rozpływam się z zachwytu. W większości odpowiedzialny jest za nie niejaki Emancipator - ogromnie utalentowany producent i multiinstrumentalista. Dałbym jednak Sadistikowi żółtą kartkę za to, że część instrumentali Emancipatora po prostu wziął z jego albumu "Soon It Will Be Cold Enough" (który, nawiasem mówiąc, równiez jest znakomity). Podsumowując - to mój osobisty ulubieniec. Wyróżniłbym jeszcze albumy takie jak: Aesop Rock "Labor Days", Rakim "The 18th Letter", Guru "Jazzmatazz Vol. 1", Jedi Mind Tricks "Violent by Design", Curse "Sinnflut", DMX "It's Dark and Hell is Hot", Bushido "Vom Bordstein Bis Zur Skyline", Grammatik "Światła miasta", Trzeci Wymiar "Inni niż wszyscy" ... Reszty chwilowo nie pamiętam. Pozdrawiam serdecznie.
Anonim
Znam wymienione przez Ciebie płyty oprócz D-Sisive, Jedi Mind Tricks (żadnej płyty, a tak ludzie chwalą! Nadrobię) Lowkey, Sadistika i Aesop Rocka (też pochlebne opinie słyszałem). Myślę, że musisz posiadać sporą wiedzę, skoro słuchasz takich rzeczy; na pewno nie jest to główny nurt, myślę, że dosyć undergroundowo. No i niemiecki rap... Ciekawe ;) Lubię czasem, ale tylko dla beatów (choć znam trochę język), zwykle raczej Sido, Fler i ogólnie jakieś Aggro Berlin. Muszę jescze uzupełnić moje braki, myślę, że właśnie zaczną od Jedi Mind Tricks i Vinniego. Pozdrawiam również.
Anonim
@ MW Props za D-Sisivea! Niedługo będzie jego nowy album ''Jonestown 2'', premiera już 22.02.2011. Nie wiem jak Ty, ale ja czekam bo jedynka była całkiem udana, a ten kawałek to mnie rozpierdala do dzisiaj http://www.youtube.com/watch?v=a2QP3auNXmQ Sprawdź sobie Emancipator ''Safe In The Steep Cliffs'', o ile już nie znasz. Jeśli chodzi o niemiecki rap, który swego czasz też śledziłem to sprawdź sobie (o ile już nie znasz) album Torcha ''Blauer Samt'' i Creutzfeld & Jakob ''Gottes Werk Und Creutzfelds Beitrag'', oba z 2000 roku. Cenie ich dużo bardziej niż te całe Aggro Berlin i Ersguterjunge razem wzięte. pozdrawiam i przepraszam za OFF TOPIC.
Anonim
@fan rapu Również postaram się uzupełnić braki. Już czeka na odsłuch "Ready to Die". Co do JMT - polecam na początek wziąć drugi ich album, przez wielu określany jako najlepszy - "Violent by Design". Zupełnie natomiast nie radzę rozpoczynać przygody z ta grupą od ich ostatniego albumu, "A History of Violence", który jest najsłabszym w ich dyskografii (i jest moim osobistym Rozczarowaniem Roku 2008). Miłego słuchania. Co do niemieckiego rapu - od niego też już powoli odchodzę. Rok 2010 był dlań rokiem wielkich zmian - zamknięto mianowicie m.in. wytwórnie Aggro Berlin i Optik. Kiedyś scena była rozgrzana do białości konfliktem Aggro vs. ersguterjunge, teraz Fler z Aggro - główny "przeciwnik" Bushido z EGJ - jest z nim (z Bushido) w jak najlepszej komitywie. Azad robi coraz gorsze albumy-streettape'y, Kool Savas dawno przestał mnie interesować, Bushido stał się po prostu megalomanem. Najgorsze jest to, że koniec kariery rapowej ogłosił najbardziej przeze mnie ceniony Curse (szczerze polecam jego albumy - to jest dobry, życiowy hip-hop! Próbka umiejętności tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=MuFoW78-Wk0). Do listy albumów godnych polecenia zapomniałem dopisać "Disposable Arts" Masta Ace'a. My bad. @Kadłub Miło słyszeć, że będzie drugie "Jonestown". Pierwsza częśc była niezła, moje dwa ulubione kawałki to "Ken Park" (bomba od Marco Polo) i powolny, znakomity "1974". Pytanie: czy tak jak poprzednia część, "Jonestown 2" będzie dostępny jako free download? "Safe in the Steep Cliffs" znam i się nim raduję. "Old Devil", "Black Lake" - arcydzieła. Nie ma potrzeby przepraszać za ten off-topic. Zawsze miło "pogadać" o znakomitych artystach i ich dziełach. Tradycyjnie pozdrawiam was, Panowie, peace up.
Anonim
z jedi mind tricks to mi sie debiut najbardziej podoba świetne bity tam są , ale ja tam się się nie znam przecież.. Mw jak dorwałem płytę sadistika w 2008 to naprawdę dłuuugo jej słuchałem i mam podobne odczucia jak ty:) LAbor Days Aesop rocka też spoko chyba jego najlepszy album takie kawałki jak daylight czy Bent life na nietypowych bitach blockead mnie osobiście jarają , ogólnie płyta z przygnębiającym klimatem , ale ja lubię takie klimaty, po za tym Depart for me cage'a i albumy atmopshere takie caved in na samplu z groovera washingtona jr ( którego zresztą też lubię słuchać) to moje top 10 tracków rapowych ever .
G
o, nie wiedziałem nawet, że do tego nakręcili klip, a byłem w tamtych czasach psychofanem "Blueprintu" i Jiggi (zresztą nadal ;])
Anonim
MW props za gust. Rock progresywny, elektronika, hip hop, wiesz co dobre :). Jeśli chodzi o IZZO to klasyk jakich mało, a Kanye zrobił bit arcydzieło.

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>