Główną zaleta Prysa jako artysty, nie są jego umiejętności do których krytycy czepiają się od lat, ale bardzo bogata osobowość, która sprawia, że jego solowego albumu "Miłośnik Kłótni W Kłótni O Miłość" słucha się z pełną uwagą. Pochodzący z Łukowa, ale kojarzony z Wrocławiem raper, zgodził się odpowiedzieć na nasze pytania w cyklu Tak To Się Robi.
Wszystkich zainteresowanych korelacją między procesem tworzenia, a relacjami międzyludzkimi i stosowaniem używek zapraszamy do lektury!
Skąd biorą się pomysły na Twoje kawałki?
Nie ma reguły. Inspirujące bywają dla mnie najprostsze życiowe czynności. Od szybkiego prysznica po dłuższe wypady na deskę (śmiech). Słyszałem nawet o raperach, którzy nie wyobrażają sobie łazienki bez rhymebook'a (śmiech). Zdarza się wpaść na jakiś ciekawy pomysł podczas rozmowy z koleżanką albo w drodze do spożywczego po podstawowe artykuły. Czasami na imprezach zapisuję coś w telefonie. Na jednej z nich zresztą zrodził się tytuł mojego nowego albumu. Jeśli podobają mi się te frazy, skróty myślowe, zapiski nazajutrz, na kacu, to już z nich nie rezygnuję, tylko rozwijam i precyzuję. Co do samego rytuału pisania, to zazwyczaj zastanawiam się który z wymyślonych wcześniej tematów można by było uchwycić na odsłuchiwanym właśnie bicie. Nieco rzadziej natomiast wymyślam temat słysząc bit.
W jakich okolicznościach najbardziej lubisz pisać?
Lubię pisać w skupieniu i samotności. Tak powstawały utwory na "Miłośnika kłótni w kłótni o miłość". Z kolei w trakcie prac nad "Wroakland Mixtape" niejednokrotnie pisaliśmy w studiu, bezpośrednio przed wejściem do kabiny. Takie pisanie, na szybko, pod presją też ma swoje dobre strony i przekonywać mnie do takiego sposobu nie trzeba, nie trze-ba (śmiech). W 99 % przypadków zanim zabiorę się do przelewania myśli na papier lub ekran komputera muszę zapalić skręta. Pogoda i pora roku nie ma dla mnie znaczenia. Za to pora dnia jak najbardziej i z reguły pisuję pod osłoną nocy. Jeśli później decyduję się na poprawki to tylko w refrenach. Zwrotek już nie ruszam.
Czym kierujesz się przy doborze bitu?
O ile w przypadku "Wroakland Mixtape" z założenia staraliśmy się dobierać stricte g-funkowe bity, z mniejszą ilością sampli, a z przewagą autorskich kompozycji tak w przypadku "Miłośnika ?" było już trochę inaczej. Miała to być płyta kontrastów. Zarówno tematycznie jak i produkcyjnie. W końcu skonfrontowałem ze sobą na niej producentów z zupełnie różnych bajek - z jednej strony ? Zioło, Demen, z drugiej Mowglee, DJ Big. Bity o różnym tempie, z samplami, bez sampli, wesołe, smutne, bogatsze aranżacyjnie, uboższe aranżacyjnie. Wychodzę z założenia, że jeśli bit ma w sobie to enigmatyczne COŚ, to bez względu na jego klimat czy tempo ja jestem w stanie sobie na nim poradzić. To zresztą cechuje dobrych raperów a ja czasem myślę o sobie w ten sposób. Nie zapominajmy też, że to w końcu rap i sekcja rytmiczna jest w nim cholernie istotna. Nie ma odpowiednio dobranych bębnów i/lub basu to nie ma dobrego bitu.
W jakich okolicznościach i w jaki sposób najbardziej lubisz nagrywać?
Nie lubię ograniczeń. Nie lubię nie móc zapalić przed nagraniem. Nie lubię kiedy mówi mi się "dziś masz tylko godzinę". Pół biedy jeśli mam do nagrania jeden numer, gorzej jeśli trzy. Czas realizacji utworu waha się od kwadransa do dwóch, może trzech. Wygląda to dość sprawnie pomimo braku podziału zwrotek na partie. Choćbym miał się wyłożyć na ostatnim wersie, to i tak zacznę rapować od początku aniżeli utnę, przytnę, dogram, dokleję. W zależności od dyspozycji potrzebuję określonej ilości czasu. Jeśli nie smaruję na kolanie w studiu tylko przynoszę napisany wcześniej utwór to na pewno przećwiczyłem flow. Poza tym nagrywanie zwrotek "na raz" gwarantuje mi powodzenie na koncertach bo ? nie ukrywam - za często odnoszę wrażenie że niektórzy raperzy bez pomocy hypeman'a nie poradziliby sobie na scenie. Kolejną ważną sprawą są relacje z realizatorem. Ten człowiek musi mnie słuchać, umieć opierdolić, ewentualnie coś zasugerować, bo ja sam podpadać nie zwykłem.. no chyba że pojawia się alkohol. Alkohol szkodzi studiu (śmiech).
Jak prace nad warstwą liryczną płyty rozkładają się u Ciebie w czasie?
Jak dotąd nagrywałem kawałek możliwie najszybciej po jego napisaniu. Na bieżąco podczas prac nad płytą godziłem te dwa procesy (pisanie, nagrywanie). W przypadku "Miłośnika?" było to około pół roku. Na następnej płycie może to jednak ulec zmianie. Zastanawiam się czy potrafiłbym zmienić swój tryb pracy, tj. najpierw napisać te kilkanaście utworów, a potem skupić się tylko na nagraniach i czy w ogóle miałbym do tego cierpliwość i wyszłoby mi to na dobre. Zobaczymy. Pewne jest, że po każdym nagranym albumie potrzebuję co najmniej kilkumiesięcznej przerwy. W tym czasie bawię się w kolekcjonera obserwacji i przeżyć. Słucham dużo muzyki, ale rzadko rapu.