Jak dostać się do No Limit, wylecieć stamtąd, dostać się do Cash Money, wylecieć stamtąd, zostać Freshmanem XXL'a w wieku 29 lat, nawiązać kontakt z producentem "Dead Presidents II" i wypuścić dwa albumy w przeciągu 12 miesięcy za obydwa zgarniając propsy? Musielibyście zapytać Curren$y'ego. Przypuszczam, że zaleciłby wam swoją, wysokokanabinoidalną dietę, choć jego osobowości odtowrzyć wam się raczej nie uda.
"Pilot Talk 2" to kontynuacja wydanego w tym roku "Pilot Talk" - pierwszego albumu Curren$yego w dystrybucji Def Jamu. Drugi podobnie jak pierwszy w większości wyprodukowany jest przez Ski Beatza, tym razem wspartego przez The Senseis. Czemu warto sięgnąć po ten album?
Bo to bardzo relaksująca porcja brzmiącej tłusto muzyki w starym stylu. Curren$y oczywiście kojarzy się wielu (części głównie przez "dolara" w pisowni ksywy) z bezsensownym mainstreamem i najgorszą stroną rapu z południa, ale czy warto mówić o ignorantach? To zabawne, że nowojorski sznyt Ski, przerzucony w nowoorleanśką stylistykę, w efekcie dał naprawdę ciekawą i trochę nietypową porcję laidbackowej muzyki.
Fajnie też, że na jakiejś ważnej pozycji (raper z Nowego Orleanu doskonale radzi sobie na iTunes, a organizacja jego koncertu wiąże się ze sporymi zobowiązaniami dla naszego portfela) wreszcie na pierwszy plan trafia hip-hop pełen jazzowej mgiełki i leniwego tempa tym razem niezwiązanego z pulsującym basem, a raczej z pięknym instrumentarium płynącym z brudnego sampla. Oprócz Ski i The Senseis dwa bity zrobił Monsta Beatz - autor rewelacyjnego "Roasted" z "jedynki". Jego "Famous" i "Fashionably Late" to ponownie wyróżniające się momenty albumu, choć już nie tak rewelacyjne. Na specjalną uwagę zasługuje też świetne "Hold On" Nesby Phipsa.
Skłamałbym, że rapersko Curren$y wspina się na erudycyjne szczyty, albo zaskakuje skomplikowanymi wnioskami... Nie. Jego rap jest taki jak on sam - wyluzowany, bystry, chwilami zabawny... Największym atutem tego chłopaka jest fantastyczne, leniwe flow, które nasuwa pochlebne skojarzenia z Devinem. Dla mnie osobiście porównanie tego albumu z pierwszą częścią "Pilot Talk" nie jest łatwe. Część druga jest znacznie równiejsza i ciekawsza jako całość, ale pierwsza miała lepsze, wyrazistsze "momenty", których tutaj trochę brakuje. Polecam wszystkim, którzy lubią, kiedy muzyka koi nerwy, a nie je szarpie. "Pilot Talk 2" to jedna z fajniejszych płyt tej jesieni i zasługuje na czwórkę z plusem.